MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jarosław Kaczyński ujawnił dokumenty, które zbierała na niego SB

(AR/KK/APP)
Fot. Robert Gardziński/Fotorzepa
Fot. Robert Gardziński/Fotorzepa
Jarosław Kaczyński, prezes PiS, po licznych zapowiedziach ujawnił w końcu wczoraj dokumenty, które zbierały na niego służby specjalne - PRL i III RP. Stwierdził jednak, że w pliku liczących 700 stron dokumentów ...

Jarosław Kaczyński, prezes PiS, po licznych zapowiedziach ujawnił w końcu wczoraj dokumenty, które zbierały na niego służby specjalne - PRL i III RP. Stwierdził jednak, że w pliku liczących 700 stron dokumentów przynajmniej dwa są sfałszowane.

Chodzi o notatki, które mówią o podpisaniu przez aczyńskiego tzw. lojalki. Obie opisują to samo zdarzenie, czyli spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z funkcjonariuszami służb i próbę skłonienia go do podpisania dokumentu, że będzie on respektował porządek prawny stanu wojennego. - Jest kilka kart, które są dowodem tego fałszerstwa, jak na przykład z podpisami nieżyjącego oficera Służby Bezpieczeństwa - powiedział Kaczyński.

W teczce, jak powiedział sam prezes, nie ma nic kompromitującego. Zapytany o to, czy znajdują się w niej adnotacje dotyczące jego orientacji seksualnej, odpowiedział, że nie. Zapewniał też, że jest to cała dokumentacja, którą IPN dysponuje na jego temat.

Dlaczego więc prezes PiS tak długo zwlekał z ujawnieniem tych archiwów? - Komplikacja polega na tym, że są tam ślady działalności pana Lesiaka, prawdopodobnie pana Lesiaka. Takie zupełnie ewidentne - stwierdził Kaczyński.

Płk Jan Lesiak kierował na początku lat 90. tajnym zespołem w Urzędzie Ochrony Państwa, zajmującym się inwigilowaniem prawicy. Sprawa ujrzała światło dzienne w 1997 roku. Ujawnił ją ówczesny koordynator służb specjalnych Zbigniew Siemiątkowski.

- Mam nadzieję, że teczka, którą pokazał Jarosław Kaczyński, była w całości, a jeśli nie, zapewne znajdą się osoby, które ją w całości posiadają - skomentowała sprawę Hanna Gronkiewicz-Waltz z PO.

Przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak nie podziela tej nadziei. Uważa, że ujawnienie dokumentów przez kaczyńskiego jest zupełnie niewiarygodne. - Zawartość tej teczki jest w porównaniu z innymi znikoma i w stu procentach nie jestem pewien, czy jest cała. Wciąż niejasne są tłumaczenia, dlaczego dopiero teraz została ujawniona - powiedział lider SLD.

Piątkową konferencję prasową prezes PiS rozpoczął od przedstawienia zaświadczenia z IPN z 26 marca 2004 roku, przyznającego mu status pokrzywdzonego. Oświadczył też, że jest zdecydowanym zwolennikiem lustracji, ale nie ujawniania wszystkich akt wszystkich ludzi.

- Nie mówię o politykach - podkreślił. J.Kaczyński podkreślił, że w jego tych teczkach "są różne rzeczy". - Nie będę ich komentował. Nie ma tam niczego kompromitującego - dodał. Zaznaczył, że w materiałach są dwie sfałszowane notatki - prawdopodobnie sfałszowane w 1992, 1993 roku - które opisują to samo wydarzenie.

- Te dwie opisują rzekome podpisanie przeze mnie "lojalki" - zaznaczył J.Kaczyński. Jego zdaniem, są dowody fałszowania w postaci podpisów nieżyjącego oficera SB. Jak dodał, są także inne dowody, że to było fałszerstwo. Podkreślił, że sprawa powinna zostać wyjaśniona i dlatego złożył zawiadomienie o przestępstwie. J.Kaczyński zaznaczył też, że z dokumentów wie, iż w początkach lat 90. był traktowany jako osoba szczególnie niebezpieczna, którą trzeba zniszczyć i której dawna służba bezpieczeństwa nienawidzi.

Poinformował, że jedną z tych dwóch sfałszowanych notatek zobaczył podczas procesu z "Nie" przed laty. Chodzi o głośną sprawę opublikowania "deklaracji lojalności" J. Kaczyńskiego ze stanu wojennego przez tygodnik "Nie" w 1993 roku. Marek Barański zamieścił tam artykuł, w którym zasugerował też, że ówczesny lider Porozumienia Centrum był informatorem SB. W 1998 r. Barański został skazany na karę grzywny w procesie karnym, jaki wytoczył mu Kaczyński. W "Nie" ukazał się później artykuł "Przepraszamy Kaczyńskiego", w którym autor przyznał, że "lojalka" była fałszywa, a on sam padł ofiarą prowokacji UOP. Sąd uznał, że Kaczyński nie podpisywał w grudniu 1981 r. żadnej "lojalki" i że nie był współpracownikiem SB.

We wtorek w TVN 24 płk Lesiak - który stał na czele tajnego zespołu w UOP, prowadzącego od 1992 r. tajne operacje przeciwko ugrupowaniom prawicowym, m.in. Porozumieniu Centrum - powiedział, że zna materiały byłej SB dotyczące J.Kaczyńskiego.

- Nie przedstawiały one żadnej wartości operacyjnej, więc nie było potrzeby ingerencji w ich treść. Według mojej wiedzy, pan Jarosław Kaczyński nie był rozpracowany przez SB, a jedynie był w tak zwanym zainteresowaniu - mówił. - A jeśli chodzi o Lesiaka, to trudno się spodziewać, że ogłosi, że sfałszował. Proszę zrozumieć płk. Lesiaka - powiedział prezes PiS, pytany o tę wypowiedź.

- Sądzę, że ta teczka mogła się pojawić gdzieś w połowie lat 70.(...) I od tego czasu coś tam powinni zbierać - ocenił. Jak dodał, ostatnie dokumenty, są z 1982 roku, stwierdzające, że nie prowadzi działalności, choć - jak zaznaczył - ją prowadził.

Jeden z dziennikarzy zapytał o informacje nt. życia osobistego:

- Były kiedyś sugestie m.in. Lecha Wałęsy na temat pana życia prywatnego, chodziło tutaj o inną orientację seksualną. Pan Lech Wałęsa potem tłumaczył, że to przez Lesiaka, że to nie do końca tak było, więc czy to też znajduje się w tej teczce?

- W tej teczce na ten temat nie ma ani jednego słowa - odpowiedział J. Kaczyński. Jak dowiedziała się PAP w biurze prasowym PiS, nie wiadomo jeszcze, czy i kiedy zawartość teczek J.Kaczyńskiego znajdzie się w internecie.

- Byli opozycyjni działacze i politycy PO Bronisław Komorowski i Stefan Niesiołowski zakwestionowali twierdzenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczące sfałszowania dokumentów z jego teczek z IPN.

- Sugestia, że ktoś tutaj coś sfałszował wydaje mi się działaniem "niemęskim", bo trzeba mieć odwagę powiedzenia: "tak, podpisałem lojalkę" - powiedział wicemarszałek Komorowski.

- W przypadku wszystkich innych ludzi teczki są prawdziwe, ale w jego przypadku (prezesa PiS - PAP) teczka zawiera dokumenty sfałszowane - powiedział z kolei senator Platformy Obywatelskiej Stefan Niesiołowski. Dodał również, że nie przypomina sobie aby wcześniej jakikolwiek dokument w sprawie lustracji był sfałszowany, a prezes Kaczyński powiedział to dopiero wtedy, kiedy jego to dotyczy. Zdaniem Komorowskiego, rząd powinien odtajnić i ujawnić w całości zawartość szafy płk. Lesiaka.

- Wtedy też być może by się okazało, czy sugestia, że "lojalka" jest fałszywa, ma jakiekolwiek potwierdzenie w dokumentach z tej słynnej szafy - powiedział Komorowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto