MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jeszcze słychać fanfary

[email protected]
Daniel Pliński. / fot. Arkadiusz Gola, FIVB
Daniel Pliński. / fot. Arkadiusz Gola, FIVB
Długo jeszcze słychać będzie fanfary na cześć naszych siatkarzy, którzy wywalczyli na mistrzostwach świata w Japonii srebrny medal. Spełnili marzenia nie tylko swoje, ale także kibiców, którzy czekali na ten medal aż 32 ...

Długo jeszcze słychać będzie fanfary na cześć naszych siatkarzy, którzy wywalczyli na mistrzostwach świata w Japonii srebrny medal. Spełnili marzenia nie tylko swoje, ale także kibiców, którzy czekali na ten medal aż 32 lata. Wiwatom, gratulacjom nie ma końca.

Do zawodników powoli dociera, czego dokonali w Japonii. Refleksje przyjdą jeszcze później, kiedy trochę ochłoną, nabiorą pewnego dystansu do tego, co osiągnęli.

Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla, Łukasz Kadziewicz, Grzegorz Szymański i Daniel Pliński, a także kapitan naszej srebrnej reprezentacji Piotr Gruszka, dzielą się z Czytelnikami Dziennika Zachodniego swoimi wrażeniami nie tylko z mundialu, ale także swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi ich przyszłości.


Daniel Pliński

Odkrycie Rula Lozano, należał do najlepiej blokujących na mistrzostwach

O wyjeździe za granicę

Myślę o wyjeździe za granicę, ale z drugiej strony, strony doskonale zdaję sobie sprawę, że pod skrzydłami takiego trenera, jakim jest Ryszard Bosek, mogę nadal się rozwijać. Mam z nim bardzo dobry kontakt, prawie koleżeński. Ktoś kiedyś powiedział, że zawodnik w jednym klubie powinien być najwyżej cztery lata. Ja w Jastrzębiu będę trzeci rok i dlatego zastanawiam się, czy nie pora już zmienić klubu. Chętnie wyjechałbym do Włoch, ale wiem, że nie jest tam łatwo trafić.

O pobycie w Japonii

Jestem patriotą. Mnie Japonia się nie podobała, oni mogą się od nas dużo jeszcze uczyć - mentalności, organizacji. Trudno mi coś pozytywnego znaleźć u Japończyków. Jedynym krajem, w którym mógłbym zamieszkać, to Szwajcaria, ale i tak uważam, że Polska jest najpiękniejszym krajem na świecie. Szukam spokoju, dlatego mieszkam w Pucku, gdzie jest zaledwie 12 tys. mieszkańców.


O trenerze Lozano

To nie tylko doskonały trener, ale przede wszystkim wspaniały człowiek. Dzięki niemu jesteśmy wicemistrzami świata, on dał nam wiarę, że możemy być wielcy. Jego siłą jest to, że nigdy nie popadnie w samozachwyt, będzie chciał osiągnąć jeszcze więcej, a my razem z nim. Prywatnie wesoły, sympatyczny, lubi żartować.

O grze na plaży

Osiągnąłem pewne sukcesy w siatkówce plażowej, jestem trzykrotnym mistrzem Polski. No ale polska "plażówka" kuleje i raczej nie zdoła przedrzeć się do światowej czołówki. Większe szanse mamy na hali, co pokazaliśmy na mistrzostwach w Japonii. Być może, kiedyś jeszcze powrócę do gry na plaży, teraz jednak kolejnym celem jest dla mnie medal igrzysk olimpijskich. Moim marzeniem jest wyjazd na igrzyska, chciałbym przeżyć atmosferę tych niepowtarzalnych zawodów.

Piotr Gruszka

Kapitan, dobry duch drużyny

O polskich kibicach

Na każdym korku odczuwaliśmy dowody sympatii, a to, co zobaczyłem po przylocie do kraju, przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Po prostu wiemy, że mamy dla kogo grać i wygrywać. To w sporcie jest najważniejsze. Myślę, że zdobywając srebrny medal, spełniliśmy także marzenia kibiców. Nie zamierzamy na tym poprzestać, chcemy być najlepsi. Tak jak nasi kibice, bo lepszych od nich nie ma na świecie.

O finałowym meczu

Brazylia potwierdziła, że jest najlepszą drużyną na świecie od lat. Grają siatkówkę na najwyższym poziomie i to potwierdzili w meczu finałowym. Trudno mi powiedzieć, czy to my zagraliśmy tak słabo, czy też oni nie pozwolili nam rozwinąć skrzydeł. Na razie są lepsi od nas, ale z czasem ich dogonimy, bo na podium stanęliśmy tylko stopień niżej.

O srebrnym medalu

Wygrywaliśmy mecz po meczu, nasze humory popsuło dopiero spotkanie finałowe. Pozostał mały niesmak, ale dla nas najważniejsze było to, że wróciliśmy ze srebrnymi medalami. Dla takiej niezapomnianej chwili, jak ta, warto było poświęcić te wiele lat pracy, wyrzeczeń, poświęceń i zdrowia. Kiedy odbieraliśmy medale, czuliśmy wielką radość. Radość z tego, że spełniliśmy obietnice.

O tym, co medal zmienił w jego życiu

Nic się nie zmieniło. Pozostaję sobą. Jestem pewien, że woda sodowa mi do głowy nie uderzy. Nadal będę pracował, może nawet z jeszcze większym zaangażowaniem, bo teraz wiem, że to się opłaca.


O roli kapitana

Być kapitanem takiej drużyny to ogromne wyróżnienie. Na oficjalnych spotkaniach, kiedy reprezentowałem drużynę, zawsze to podkreślam. To są wspaniali ludzie, którzy wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi. Wystarczy jedno słowo, aby się zrozumieli. Moja rola ogranicza się właściwie do reprezentowania drużyny na konferencjach. Jestem po po prostu jednym z nich.


Łukasz Kadziewicz

Nie tylko znakomity siatkarz, ale też rozmówca. Chętnie i barwnie opowiada o swojej karierze


O meczu finałowym z Brazylią

Brazylijczycy nas zbili i oby to zrobili po raz ostatni. Mają świetną drużynę z charyzmatycznymi postaciami, wielkimi zawodnikami. My pokazaliśmy w tym turnieju, że potrafimy grać z najlepszymi i dołączyliśmy ścisłej światowej czołówki. Brazylijczycy zdają sobie sprawę, że tak dobrego meczu już nie zagrają, jak w finale, a my nie zagramy tak słabo. Na pewno kolejny mecz z nimi będzie stał na wyższym poziomie.

O tym, czy Polska będzie mistrzem świata

Po drodze będzie jeszcze Pekin, ale dopiero za dwa lata. A my nawet nie wiemy, co się stanie za pięć minut. Koncentrujemy się na najbliższej imprezie, na najbliższym meczu. W tym momencie myślę wyłącznie o meczach ligowych, za tydzień jadę do Bydgoszczy na mecz Polskiej Ligi Siatkówki. Teraz to jest dla mnie ważne.

O ewentualnym wyjeździe za granicę

Nasza liga jest bardzo mocna. Jestem zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla i chcę wypełnić kontrakt do końca. W Polsce zarabia się dobre pieniądze, ale nie tyle, ile ostatnio przeczytałem w jednej z gazet. Gdyby przeciętny siatkarz zarabiał 350 tysięcy euro, to nie grałbym w siatkówkę przez długie lata. Grałem już w Rosji, więc na razie nie myślę o wyjeździe. Po jednej udanej imprezie mimo wszystko muszę jeszcze udowodnić kilka razy, że jestem dobrym siatkarzem.

O tym, co chciałby robić po zakończeniu kariery

Myślę, że jestem w stanie jeszcze przez 10 lat pograć w siatkówkę. Później chciałbym się zająć czymś innym. Nie wiem jeszcze, co to będzie. Czy myślę o roli komentatora telewizyjnego? W tej drużynie jest kilka wielkich gwiazd i wydaje się, że moi koledzy z boiska będą w przyszłości rządzić związkiem czy występować w roli komentatorów telewizyjnych, bo naprawdę reprezentują sobą naprawdę bardzo wiele. Ja jestem zwykłym, szarym siatkarzem.

Grzegorz Szymański

Zagrał niewiele na tych mistrzostwach, ale dzięki doskonalej zmianie w meczu z Rosją, kibice zapamiętają go na długo


O smaku srebrnego medalu

- Nie próbowałem go, ale bardzo cieszy (śmiech). Nikt się nie spodziewał, że uda nam się dojść aż do finału, tym bardziej ten smak srebrnego medalu jest niepowtarzalny. Powoli do nas zaczyna docierać to, co osiągnęliśmy w Japonii. Pracowaliśmy na to praktycznie od końca maja do ostatniego meczu. Opłaciło się wylewać pot na treningach. Ducha wiary tchnął w nas trener Raul Lozano.

O roli rezerwowego

Będąc w kwadracie dla rezerwowych, przeżywa się mecz o wiele gorzej. To jest taka "nerwówa", że szok. Człowiek chciałby pomóc, jak nie idzie i jest bezradny, bo nic nie może zrobić. To dodatkowe nerwy, które trudno opanować.

W pierwszych meczach nie było potrzeby, bym zastępował Mariusza Wlazłego. Zagrałem tylko półtora seta w meczu z Portoryko. Chłopcy wygrywali wszystko po 3:0, a kiedy idzie dobrze, to nie ma sensu cokolwiek zmieniać. Kiedy trener krzyknął: "Grzesiek wchodzisz", wziąłem głęboki oddech i zacząłem swoją grę. Najważniejsze, że pomogłem. Głupio byłoby wrócić z medalem, bez dołożenia choćby jednej cegiełki.

O meczu z Rosją

Rosjanie już przed meczem chcieli nas sprowokować, nie wyrażali siłą o nas pozytywnie. Mówili, że my w ważnych meczach gramy słabo, że nie wytrzymamy psychicznie... No i przewieźli się na tym. Utarliśmy im nosa. To dla nas był mecz "o życie". Wchodząc na parkiet w trzecim secie czułem, podobnie jak moi koledzy, wielką złość. Byłem strasznie zdesperowany, chciałem za wszelką cenę wygrać. Nie myślałem o niczym więcej.


O najbliższych dniach

Po powrocie nie spodziewaliśmy się, że będzie o nas tak głośno. Ten tydzień jest niezmiernie napięty. Po spotkaniach z kibicami oraz z władzami państwowymi czeka mnie spotkanie w rodzinnym Ostrowcu. Bardzo stęskniłem się za córką, chciałbym pobyć trochę z rodziną. Niedługo liga i trzeba będzie wrócić znowu na boisko.

O tym, czy nie żałuje, że nie został piłkarzem

Początkowo chciałem być piłkarzem, ale teraz nie żałuję. Nie wiem, czy grałbym razem z Żurawskiem, Dudkiem lub Krzynówkiem w reprezentacji. Jestem wicemistrzem świata w siatkówce i to jest wspaniałe osiągnięcie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto