MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jezioro Goczałkowickie otwierane jest dla turystów

Mirosław Łukaszuk, Ł.Zal
Korona zapory przyciąga już coraz więcej turystów. Fot. L. Cykarski
Korona zapory przyciąga już coraz więcej turystów. Fot. L. Cykarski
Od jutra rowerzyści i spacerowicze po raz pierwszy będą mogli przejść po całej 3-kilometrowej koronie zapory Jeziora Goczałkowickiego. To ważny sukces w batalii o otwarcie dla turystów tego "Śląskiego Morza", ...

Od jutra rowerzyści i spacerowicze po raz pierwszy będą mogli przejść po całej 3-kilometrowej koronie zapory Jeziora Goczałkowickiego. To ważny sukces w batalii o otwarcie dla turystów tego "Śląskiego Morza", największego zbiornika wodnego w naszym regionie.

Jezioro utworzono w 1956 r. jako zbiornik wody pitnej dla Górnego Śląska. Dlatego od początku był tam zakaz kąpieli, pływania na kajakach czy żaglówkach, a nawet wędkowania. Nie zawsze był on przestrzegany rygorystycznie: swój ośrodek wypoczynkowy mieli nad brzegiem przy zaporze milicjanci z komendy wojewódzkiej w Katowicach, ze stanicy korzystali harcerze, udostępniono także w dwóch miejscach tereny do wędkowania.

Przez chwilę pod koniec lat 80. wydawało się, że wiele z ograniczeń zostanie zniesionych i trochę "na dziko" na wodzie pojawiły się żaglówki. Ale po zmianie systemu wojewoda Wojciech Czech szybko zamknął akwen. Inaczej masowe korzystanie z jeziora mogło doprowadzić do poważnego zanieczyszczenia wody dostarczanej codziennie milionom ludzi.

Teraz czystość wody nie jest już tak istotna. Ważniejsze są... ptaki, które nie niepokojone przez dziesięciolecia znalazły dla siebie idealne warunki lęgowe. I to od nich będzie zależało, w jak dużym stopniu nad jeziorem pojawią się turyści. Trwa bowiem opracowywanie dokumentu, który określi strefy ochrony tych ptaków.

Powoli brzegi jeziora zostają jednak udostępniane turystom. Od 1 sierpnia spacerowicze i rowerzyści będą mogli przejść po całej wyremontowanej koronie zapory między Zabrzegiem a Goczałkowicami.

Wcześniej Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, administrator zbiornika, dopuściło wędkarzy do łowienia z betonowych brzegów od południa wyznaczających granice jeziora.

Władysław Wiśniewski, sołtys Zabrzega (wioski sąsiadującej z koroną zapory), pełen optymizmu opowiada, jak wiele udało się właśnie dokonać w sprawie udostępnienia jeziora - ławki dla turystów już stoją, na początku sierpnia zostanie otwarty parking przed samą koroną zapory. - Wiadomo, że od tej strony jeziora, ze względu na sam wał ciężko byłoby nam cokolwiek utworzyć, ale przecież jest on atrakcją samą w sobie, rozciągają się z niego wspaniałe widoki na cały zbiornik - przekonuje sołtys. - Liczymy głównie na rowerzystów, chcielibyśmy dla nich utworzyć całą infrastrukturę, ścieżki rowerowe, gospodarstwa agroturystyczne czy wypożyczalnię rowerów. Nie znam żadnego mieszkańca naszych okolic, który by tej koncepcji nie przyklasnął.

Czy po pół wieku z zamkniętego Jeziora Goczałkowickiego nareszcie będą mogli korzystać turyści? Na przeszkodzie temu mogą stanąć ptaki i zaniedbania sprzed pół wieku budowniczych zbiornika.

- Niewiele mamy z tego jeziora. Dobrze, że choć dopuszczono wędkarzy do brzegów - mówi Mirosław Wardas, przewodniczący rady Chybia, jednej z gmin okalających Jezioro Goczałkowickie.

Brzeg jeziora udostępniony turystom to nie tylko betonowe wały od południa ograniczające jezioro. W perspektywie kilku lat powstaną ścieżki rowerowe z prawdziwego zdarzenia wzdłuż brzegu malowniczego jeziora. Na razie w sierpniu Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów po raz pierwszy w historii otworzy dla turystów całą zaporę, ostatnio odnowioną.

Co jednak z turystycznym dostępem do wody, na którym tak naprawdę najbardziej zależy gminom wokół jeziora? - Można się zastanawiać nad rozsądnym korzystaniem z wody. Nie wszystko od nas zależy, ale przecież kilka lat temu też nikt nawet nie chciał słyszeć o otwarciu zapory. Trzeba cierpliwości - mówi Andrzej Bilnik, prezes GPW.

Podstawowym zadaniem jeziora nie jest już dostarczanie wody pitnej dla śląskiej aglomeracji, lecz ochrona przeciwpowodziowa. Ale w dalszym ciągu trzeba chronić wodę przed zanieczyszczeniem. A w czasach, gdy nie do końca zgodnie z prawem w jeziorze pływano, zawsze po słonecznych weekendach wzrastał w wodzie dostarczanej na Śląsk poziom amoniaku, uboczny produkt ludzkiej przemiany materii.

- Jesteśmy w stanie to oczyszczać, ale poważnie przez to wzrastają koszty dostarczania wody - wyjaśnia Bilnik. Toteż - jego zdaniem - pływanie wpław odpada, podobnie jak nowe inwestycje rekreacyjne nad jeziorem: nowe domki letniskowe, mariny. - Na bazie istniejących ośrodków można by pod pewnymi warunkami dopuścić żaglówki, czy kajaki - dodaje Bilnik.

Problemem może okazać się jednak dno jeziora. Zbiornik nie miał służyć żegludze, toteż przed pół wiekiem nikt nie przejmował się wyrównywaniem jego dna. Efekt jest taki, że dokładnie przez środek żeglugę ograniczają wały przeciwpowodziowe dawnego koryta Wisły. I to do tego stopnia, że pracownicy GPW muszą czasami wręcz wskakiwać do wody, aby przeciągnąć łódź, która w tym miejscu utknęła na mieliźnie. Pod tym względem może być tylko gorzej, bo im większa rezerwa przeciwpowodziowa, tym płytszy akwen.

te plany nawet tak ograniczonego korzystania z wód jeziora mogą spalić na panewce, jeżeli okaże się, że ochrona ptaków wymaga zamknięcia całego akwenu. Jezioro Goczałkowickie znalazło się bowiem w programie Unii Europejskiej "Natura 2000", którego zadaniem jest ochrona siedlisk zagrożonych gatunków ptasich. Akwen jest największym przystankiem ptaków wędrownych w naszej części Europy. Zlatują się nawet gatunki, których nigdy wcześniej tutaj nie było, jak kormorany.

- Są gatunki u nas raczej powszechne, ale w skali Europy zagrożone wyginięciem, jak bocian biały, czy nawet orły bieliki - wyjaśnia Jolanta Prażuch, Wojewódzki Konserwator Przyrody. Czy ochrona ptaków przeszkodzi w turystycznym wykorzystaniu jeziora będzie wiadomo najwcześniej we wrześniu. Tworzona jest teraz bowiem przez specjalistów "Waloryzacja Doliny Górnej Wisły", dokument, który wskaże, gdzie i jak wielkie strefy ochronne trzeba stworzyć na Jeziorze Goczałkowickim z myślą o ptakach.

Morze możliwości
To może być turystyczny hit naszego regionu – Jezioro Goczałkowickie. Dobre miejsce dla żaglówek, wspaniałe okolice dla turystyki rowerowej, kilkukilometrowa korona zapory zapraszająca do spacerów. To szansa na rozwój dla okolicznych miejscowości, a dla mieszkańców aglomeracji górnośląskiej potencjalne bliskie miejsce weekendowego wypoczynku. Dlatego rozpoczynamy publikację cyklu materiałów o tym, co zrobić, by „Śląskie morze” mogło się stać magnesem na mapie turystycznej naszego województwa.

Dariusz Zalega

Czekamy na państwa opinie pod adresem mailowym: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto