Oj, było bardzo gorąco - mówi Krystyna Brodka, mama Moniki, uczestniczki finału trzeciej edycji Idola. W niedzielny wieczór góralka wyśpiewała awans do finałowej trójki. Na widowni dopingowała ją spora grupa kibiców, właśnie z mamą na czele.
- Uczestniczyłam w próbie generalnej. Kiedy usłyszałam córkę, wiedziałam, że nie będzie źle. Mimo to, Monika skarżyła się, że będzie śpiewać ,Kałasznikowa". To utwór, w którym nie ma zbyt wielu słów, nie może do końca pokazać swoich umiejętności - powiedziała wczoraj Krystyna Brodka.
Tym razem to Monika pierwsza dowiedziała się, że awansuje do kolejnego etapu programu. Na tzw. dropsie stanęli niezniszczalny do tej pory Paweł Kowalczyk oraz Michał Karpacki. Odpadł ten ostatni.
- Monika nie powiedziała mi tego, ale widziałam w jej oczach satysfakcję, że losy Pawła ważą się do końca. Ja osobiście byłam przekonana, że z programem pożegna się Kuba Kęsy. Stało się jednak inaczej - stwierdziła pani Krystyna.
Dziś wieczorem Monika ma przyjechać do domu. Razem z nią na Żywiecczyźnie pojawi się ekipa z programu. Zamieszka w hotelu, chociaż Krystyna Brodka proponowała im pobyt w przestronnym domu w Twardorzeczce. Dziewczyna ma dać kilka koncertów, m.in. w Żywcu i Szczyrku, spotka się również z władzami tego pierwszego miasta. Prawdopodobnie zostanie w domu do czwartku. Później wróci do Warszawy, gdzie będzie się przygotowywać do niedzielnego koncertu. Temat: "Piosenki o miłości". Odpadnie jedna osoba.
W wielkim finale 4 stycznia wystąpią dwie osoby. Wszyscy typują, że będą to Monika Brodka i Paweł Kowalczyk. Oby tak się stało.
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
