W 1999 roku Zakopane organizowało Puchar Świata kategorii B w kombinacji norweskiej. Jedną z rewelacji tej imprezy był... przedskoczek.
- Gdy dwunastoletni Kamil Stoch siadał na belce, uczestnicy zawodów stawali pod skocznią i kręcili z niedowierzaniem głowami, gdy dzieciak lądował na 128 metrze - wspomina Władysław Roj-Gąsienica, który był wówczas sędzią konkursu.
Sześć lat później Stoch był już dwukrotnym drużynowym wicemistrzem świata juniorów i zawodnikiem, który miał być następcą Adama Małysza. Po sensacyjnym zwycięstwie Polaka w konkursie Letniej Grand Prix w Oberhofie fala porównań obu zawodników niewątpliwie znów nabierze mocy, podobnie jak miało to miejsce w lutym 2005 roku, gdy w Pragelato Stoch pokonał Małysza w zawodach Pucharu Świata.
- Porównania, które miały miejsce po pierwszych sukcesach Kamila, były niepotrzebne. Na szczęście chłopak potrafił się już z tego "wyplątać", teraz świetnie sobie radzi z tą sytuacją. Podkreśla, że jest to sport indywidualny i każdy sam pracuje na swoje nazwisko, ale jednocześnie reprezentacja jest zespołem, w którym sukcesy kolegów są dla pozostałych przede wszystkim motywujące - przyznaje ojciec skoczka, psycholog Bronisław Stoch.
W Oberhofie Małysza nie było, zrezygnował ze startu z ważnych powodów rodzinnych. Czy nieobecność lidera ekipy pozwoliła Stochowi na rozwinięcie skrzydeł?
- Na pewno trzeba brać pod uwagę presję, tę swoistą gigantomanię, którą wypracował Małysz dla otoczki skoków narciarskich. Nie ulega wątpliwości, że mentalnie bardzo ciężko to przeskoczyć. Trenerzy też o tym wiedzą i dlatego ciężko pracują także nad integracją całej grupy. Ale szukanie źródła sukcesu Kamila wyłącznie w nieobecności Małysza jest zbyt dużym uproszczeniem - uważa Bronisław Stoch.
20-latek z Zębu leżącego nieopodal Zakopanego, w Oberhofie błysnął już podczas kwalifikacji, a gdy po pierwszej serii konkursowej zajmował drugą lokatę ojciec o drugiej próbie syna myślał z pewną obawą.
- On jest fighterem, nie kalkuluje, nie liczy metrów, postępuje w kategoriach wszystko albo nic. Wiedziałem, że pójdzie na całość - przyznaje Stoch senior.
Trenerzy też podzielają tę charakterystykę. Pamiętają przecież jak w 2005 roku stracił pewny niemal medal mistrzostw świata juniorów, bo chcąc za wszelką cenę walczyć o złoto, nie ustał skoku.
- Teraz też postawił wszystko na jedną kartę, ale to nie wada, tylko zaleta. Tak postępują najlepsi zawodnicy, których w pełni nie zadowalają punktowane miejsca, a jedynie zwycięstwa. Sukces Kamila był dla nas zaskoczeniem tylko w kontekście zajętej lokaty, bo przez cały czas pobytu w Oberhofie prezentował skoki bardzo dobre jakościowo - stwierdził drugi trener kadry, Łukasz Kruczek.
Sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, Grzegorz Mikuła, podkreśla, że niezwykle ważny jest wiek i charakter skoczka.
On ma przed sobą całą karierę, a przecież sporo już osiągnął. W swojej biografii ma też ciekawe epizody spoza skoczni, był tym zawodnikiem, który składał ślubowanie olimpijskie przed startem w Turynie, gdzie razem z drużyną zajął piąte miejsce na dużym obiekcie. Jego kariera rozwija się prawidłowo. Myślę, że dzięki niemu przeżyjemy jeszcze sporo radosnych chwil - podsumowuje Mikuła.
Także w ocenie szkoleniowców Stoch ma przed sobą dużą przyszłość.
- Jest bardzo dobrze przygotowany motorycznie, ma świetną technikę. Także pod kątem siły nic mu nie można zarzucić. Teraz chodzi tylko o to, żeby zgrać motorykę z techniką, żeby tę siłę i moc przełożyć na skocznię - opisuje Kruczek.
Za swoje zwycięstwo Stoch zarobił 4.000 franków szwajcarskich, czyli ponad 9.000 złotych. To jego największy jednorazowy zastrzyk gotówki w dotychczasowej karierze.
- Nawet nie wiedziałem, ile płacą za zwycięstwo. W każdym razie powiedziałem mu, że nieźle narozrabiał i żeby mi to było przedostatni raz. Tak sobie myślę, że będę mu to powtarzał przy każdym następnym zwycięstwie - z humorem stwierdził ojciec zwycięzcy z Oberhofu.
Ostatni konkurs LGP odbędzie się jutro w Klingenthal.
- Czy Kamila stać na powtórzenie sukcesu? Moja odpowiedź brzmi tak: niech skoczy najlepiej jak potrafi, a wtedy będzie dobrze - krótko mówi trener Kruczek, dodając, że absencja w tych zawodach Adama Małysza jest już przesądzona.
Sylwetka
Kamil Stoch - urodził się 25 maja 1987 roku w Zakopanem. Reprezentuje LKS Poroniec Poronin, mieszka w Zębie, jest kawalerem, ma dziewczynę Ewę. Interesuje się piłką nożną, sporo czasu poświęca grom komputerowym. W minionym roku zdał maturę. Jego klubowym trenerem jest Stanisław Trebunia-Tutka. W kadrze debiutował w 2000 roku. Na swoim koncie ma dwukrotne juniorskie zespołowe wicemistrzostwo świata (2004, 2005), piąte miejsce w konkursie drużynowym na igrzyskach olimpijskich (2006) i zwycięstwo w konkursie Letniej Grand Prix (2007). W Pucharze Świata był m.in. siódmy w Pragelato (2005) i dziewiąty w Bischofshofen (2007). W końcowej klasyfikacji generalnej poprawia swoją pozycję z każdym sezonem: 2003/04 był 79., później 53. i 45., a w ostatniej edycji zajął już 30. lokatę.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?