Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kocierz znów przyjmuje

Mirosław Łukaszuk
Szkoda mi było, że takie wspaniałe miejsce się marnuje – mówi Stanisław Sordyl, odnowiciel Kocierza.
Szkoda mi było, że takie wspaniałe miejsce się marnuje – mówi Stanisław Sordyl, odnowiciel Kocierza.
Organizowano tutaj wczasy zakładowe, z nauką gry w tenisa (były korty) i pływaniem (kryty basen). A popołudniami urządzano potańcówki (bardziej dla pań) i otwierano barek (dla panów).

Organizowano tutaj wczasy zakładowe, z nauką gry w tenisa (były korty) i pływaniem (kryty basen). A popołudniami urządzano potańcówki (bardziej dla pań) i otwierano barek (dla panów). Wszystko zorganizowane do ostatniej minuty, nic tylko odpoczywać. - Jak na PRL to był pełny luksus. Ale dzisiaj w ten sposób nikt już by nie chciał spędzać urlopu - mówi Stanisław Sordyl. To on odkupił od spadkobiercy kopalni Miechowice podupadły ośrodek i gruntownie przebudował.

Systemem gospodarczym

Przełącz Kocierska to bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miejsc w Beskidach. Widać z niej zalesione grzbiety m.in. Jawornicy, a daleko w dole Andrychów i inne miejscowości Kotliny Oświęcimskiej.

Na początku lat 60. Józef Kulka, prywatnie przewodnik beskidzki, a wtedy odpowiedzialny w kopalni Miechowice za zaopatrzenie, prowadził pieszą wycieczkę całej kopalnianej wierchuszki. - Wracaliśmy z Leskowca, na polanie na tej właśnie przełęczy rozbiliśmy namiot. Miejsce się wszystkim bardzo spodobało - wspomina. Po powrocie namówili dyrektora, aby wybudował tam ośrodek.

- Bardzo dobrze się stało, że ośrodek żyje na nowo - mówi Józef Broda. Od 1947 r. do emerytury w 1992 r. pracował w bytomskiej kopalni Miechowice, z tego 38 lat pod ziemią. Był elektrykiem i w okresie budowy ośrodka od czasu do czasu posyłano go na Przełęcz Kocierską. - Inni przy budowie pracowali cały czas, ja przyjeżdżałem, gdy trzeba było szybko wykonać jakąś robotę elektryczną - wyjaśnia Broda. To specjalnie do ich ośrodka z Żywca podciągnięto linię energetyczną, skorzystali z tego wszyscy mieszkańcy w okolicy.

W sierpniu 1965 r. przystąpiono do rozbiórki starej stacji turystycznej, a pod koniec września następnego roku główna część ośrodka była gotowa. Zbudowano go, jak to się wtedy mówiło, "systemem gospodarczym", a więc rękami pracowników, z dostępnych wtedy materiałów.

W 1968 r. dobudowano jeszcze kryty basen. Razem ze znajdującym się za górą, wybudowanym w latach 70. ośrodkiem w Kozubniku, kompleks wypoczynkowy na Przełęczy Kocierskiej należał do najnowocześniejszych obiektów wczasowych w Beskidach.

Tylko dla wybranych

Ośrodek Sordyla już w tej chwili jest dużo większy od poprzednika, który miał tylko 60 miejsc noclegowych. Docelowo nowy Kocierz ma mieć 250 łóżek.

- Pięknie tu wszystko przebudowano, nie do poznania - mówi Adelajda Rzepczyńska, dawna pracownica kopalni Miechowice. Rzepczyńska często przyjeżdżała na przełęcz w delegacje i pracowała w kuchni. Pamięta, że w pokojach personelu było czasami bardzo zimno, toteż razem z koleżanką przykrywały się w nocy jedną kołdrą. - Ile ja się tutaj nasmażyłam jaj z grzybami. Szły jak woda. Ale zawsze jedzenie w ośrodku było smaczne - dodaje. I mówi to nie tylko z doświadczenia pracownicy, ale i wczasowiczki, bo każdy pracownik Miechowic przynajmniej raz w roku mógł przyjechać tu na wczasy.

- To był zamknięty ośrodek. Poza pracownikami kopalni przyjeżdżały tylko VIP-y. Dopiero później była czynna kawiarnia dla turystów - mówi Józef Kulka. Dyrektor kopalni z okresu powstawania ośrodka na przełęczy, Jan Kulpiński, był potem ministrem górnictwa, jego zastępca, Zbigniew Klonowski - wiceministrem.

Ślad po kopalni

Sordyl zbiera wszystko, co pozostało po dawnym Kocierzu i kopalni Miechowice, każdy tekst, każde zdjęcie. - To miejsce i kopalnia są nierozerwalnie ze sobą złączone - wyjaśnia. I drugi rok z rzędu przyjmuje wycieczkę emerytów kopalni Miechowice, pyta ich o ośrodek i historię kopalni. A oni wiedzą, że go to interesuje i zawsze mu coś przywiozą: folder czy spisane wspomnienia.

- Ja ośrodka nie budowałem, ale często później tu bywałem. Wszyscy mamy sentyment do Kocierza, to przyjeżdżamy tutaj i teraz - mówi Marek Badylak, szef klubu emeryta kopalni Miechowice.

Kopalni Miechowice już nie ma. Najpierw połączono ją z Pstrowskim, potem zrobiono z niej Bobrek, następnie Zakład Górniczy Bytom II. W końcu zupełnie zlikwidowano. - Dziś nie ma na górze najmniejszego śladu, że kopalnia kiedyś istniała. Poza tym ośrodkiem - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto