MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Komu przeszkadza, że Spodek jest kultowym miejscem dla polskiej siatkówki?

Jarosław Galusek
fot. Karina Trojok
fot. Karina Trojok
Tylko cztery tysiące kibiców, zamiast jedenastu, będzie zagrzewać do boju polskich siatkarzy, którzy w najbliższy weekend walczyć będą o kwalifikację do mistrzostw świata.

Tylko cztery tysiące kibiców, zamiast jedenastu, będzie zagrzewać do boju polskich siatkarzy, którzy w najbliższy weekend walczyć będą o kwalifikację do mistrzostw świata. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że prezes Mirosław Przedpełski spłaca w ten sposób swoje zobowiązania wyborcze wobec okręgu, który jego – człowieka właściwie niezwiązanego z siatkówką – wystawił na listę delegatów.

To oczywiście tylko domysły, ale nie ma żadnych logicznych przesłanek, żeby turniej kwalifikacyjny – najważniejsza w opinii wszystkich fachowców impreza sezonu reprezentacyjnego – rozgrywana była w Rzeszowie, a nie w Katowicach. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak ważna jest publiczność. Szczególnie ta, która przychodzi na mecze naszych siatkarzy. Tymczasem PZPS rozmyślnie ogranicza liczbę kibiców z jedenastu do czterech tysięcy.

W imię czego? Tego, że trzeba docenić Rzeszów, gdzie międzypaństwowy mecz siatkarzy odbył się ostatnio 40 lat temu? Przecież o takich sprawach powinny decydować względy praktyczne i ekonomiczne, a nie sentymentalne. Popularność siatkówki w męskim wykonaniu w naszym kraju jest tak wielka, że na mecz w największej polskiej hali trudno się dostać.

W 2001 roku, kiedy prezesem związku był Janusz Biesiada popełniono już podobne faux pas i zorganizowano mecz Ligi Światowej z Grecją na warszawskim Torwarze. Skutek był taki, że na trybunach zasiadło wielu VIP-ów i bardzo mało prawdziwych kibiców. Przy nędznym dopingu Polska przegrała jedno ze spotkań, co z przeciętną Grecją nie powinno się nam wtedy przytrafić.

W Spodku z reguły 2 tysiące ludzi wchodziło na bezpłatne zaproszenia. 600 wejściówek brał sponsor kadry, który zajmował również całą lożę. Reszta darmowych biletów była przeznaczona dla polityków, miejscowych notabli, zasłużonych działaczy itd. Zdarzało się (także ostatnio w Katowicach), że takie zaproszenia trafiały do wtórnego obiegu. W Rzeszowie zaproszeń będzie pewnie tyle samo, tyle że proporcje inne, znacznie bardziej zbliżone do tych z Torwaru. Jedyna nadzieja w tym, że rzeszowskie VIP-y dadzą się porwać dopingowi tych szalonych fanów, którzy jeżdżą na każdy ważny mecz kadry siatkarzy.

Bilety można było zarezerwować za pośrednictwem Internetu – ostatnio ten sposób sprzedaży jest coraz bardziej popularny. Do kas stadionu Resovii (turniej odbędzie się w hali Podpromie) trafiły marne resztki. – Dostaliśmy 1.500 wejściówek na piątkowy mecz z Estonią, 400 na sobotnie spotkanie z Bułgarią. Na mecz z Rosją obiecano nam bilety, ale na razie ich nie mamy – tłumaczy Wiesław Radomski, szef OZPS w Rzeszowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto