Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec jazdy nadkomisarza

Katarzyna Wrzalik
Sprawca wypadku Mirosław W...
Sprawca wypadku Mirosław W...
Nadkomisarz Mirosław W., 43-letni naczelnik sekcji ruchu drogowego KPP w Kłobucku w niedzielę spowodował groźny wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia. Odnalazł się po 9 godzinach we własnym domu.

Nadkomisarz Mirosław W., 43-letni naczelnik sekcji ruchu drogowego KPP w Kłobucku w niedzielę spowodował groźny wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia. Odnalazł się po 9 godzinach we własnym domu. Przebywa w szpitalu w Blachowni.
Wczoraj przesłuchiwał go prokurator. Nadkomisarzowi postawiono zarzuty spowodowania wypadku i oddalenia się z miejsca zdarzenia.

Może za to trafić do więzienia na 4,5 roku. Choć badanie alkomatem, przeprowadzone w momencie zatrzymania, dało wynik negatywny, jeśli chodzi o wymiar kary ucieczka jest tożsama ze stanem nietrzeźwości. Ale to nie koniec konsekwencji - nadkomisarz zostanie wydalony z policji.

Do zderzenia doszło w niedzielę na drodze krajowej nr 43 pod Krzepicami. Wąska i pozbawiona pobocza jezdnia biegnie tam przez zalesiony teren. Mirosław W. wyprzedzał forda transita, zmierzając w kierunku Krzepic. Z nadjeżdżającym z przeciwka wartburgiem zderzył się czołowo.

Kierowca opla szybko wysiadł z rozbitego samochodu i pobiegł w kierunku lasu. - Chwilę później jeszcze widziałem go w oddali, jak idzie przez pola - mówi Grzegorz Wilk, kierowca wartburga. On i jego 15-letni syn Bartłomiej przebywają w częstochowskim szpitalu. Doznali licznych obrażeń, na szczęście nie zagrażających życiu.

Nadkomisarza poszukiwało kilkudziesięciu policjantów i strażaków. Bez rezultatu. Dopiero po godz. 20.00 pogotowie ratunkowe odebrało zgłoszenie z prośbą o udzielenie pomocy. Dzwonił sam Mirosław W. Okazało się, że dotarł do domu w Krzepicach. Ze względu na liczne obrażenia, m.in. stłuczenia głowy i złamany obojczyk, odwieziono go do szpitala.


Szerzej:

W niedzielę krótko po godz. 11 dyżurny kłobuckiej komendy policji odebrał zgłoszenie o wypadku pod Krzepicami. Telefonował Grzegorz Wilk, 37-letni mieszkaniec wsi Zajączki Pierwsze, kierowca Wartburga. Jechał właśnie ze swym 15-letnim synem Bartłomiejem do Częstochowy na zakupy, gdy znienacka przed jego auto wyjechał srebrny opel astra. Po zderzeniu pan Grzegorz odpiął pasy i pomógł uwolnić się z samochodu synowi. Kątem oka widział, jak kierowca opla szybko wysiada z auta i biegnie w kierunku lasu. Podał dyżurnemu policjantowi numery rejestracyjne wozu. Okazało się, że astrą kierował nadkomisarz Mirosław W., naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Kłobucku.

Nawet nie podszedł

- Nie miałbym do niego pretensji, bo to mogło zdarzyć się każdemu, ale dlaczego uciekł? Nawet do nas nie podszedł, nie udzielił pomocy. Po prostu pobiegł do lasu - mówi Grzegorz Wilk.

On i syn przebywają w szpitalu w Częstochowie. Pan Grzegorz ma złamany nos i kość policzkową, Bartek - kość stopy. Czują się dobrze, ale jeszcze kilka dni pozostaną na obserwacji. Pomogli im inni kierowcy oraz pracownicy pogotowia, którzy na miejscu pojawili się w ciągu kilku minut. Przyjechali też strażacy i policjanci. Już wtedy wiedzieli, że sprawcą wypadku był ich kolega, naczelnik "drogówki".

Wiedział, co mu grozi

Policjanci z Kłobucka i Krzepic są wstrząśnięci niedzielnymi wydarzeniami. 43-letni Mirosław W. jest lubiany przez podwładnych i zwierzchników, cieszy się też dobrą opinią wśród sąsiadów. Funkcję naczelnika "drogówki" w Komendzie Powiatowej Policji w Kłobucku pełnił od 1997 roku. Mieszka w Krzepicach z żoną i córkami. Do milicji wstąpił w 1986 roku. Zaczynał na posterunku w Lipiu, potem służył w sekcji prewencji w Kłobucku, aż doszedł do funkcji naczelnika sekcji ruchu drogowego. W międzyczasie kształcił się w Szkole Podoficerskiej MO, Szkole Chorążych w Słupsku oraz Wyższej Szkole Oficerskiej Policji w Szczytnie.

Co ciekawe, jest biegłym sądowym w zakresie rekonstrukcji przebiegu wypadków oraz przepisów ruchu drogowego przy Sądzie Okręgowym w Częstochowie. Doskonale więc wiedział, że nie zachowując zasad bezpieczeństwa podczas manewru wyprzedzania złamał przepisy ruchu drogowego. Wiedział też, co mu grozi za oddalenie się z miejsca zdarzenia.

Domniemanie, że wypił

- Człowiek w szoku działa wbrew rozsądkowi - tłumaczy kolegę jeden z policjantów Kłobuckiej KPP. - Mirek doznał obrażeń głowy, może więc nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało.

Chwilowa utrata poczytalności to dobra linia obrony. Czy tak było w tym przypadku, zdecyduje wymiar sprawiedliwości.
Istnieje domniemanie, że W. był pod wpływem alkoholu. Badanie alkomatem przeprowadzone zostało przecież dopiero 9 godzin po wypadku. Szef kłobuckiej "drogówki" twierdzi, że oddalił się, ale nie uciekł z miejsca wypadku. Został już odsunięty od pełnienia obowiązków służbowych. Zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 5 tysięcy złotych.

Nadkomisarz przebywa w szpitalu w Blachowni. Dziennikarzom nie pozwolono na rozmowę z W.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto