Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Korupcyjna pajęczyna

Mariola Marklowska
Adam Pieknik z Katowic miesięcznie razem z żoną wydają jedną trzecią budżetu domowego na lekarstwa.
Adam Pieknik z Katowic miesięcznie razem z żoną wydają jedną trzecią budżetu domowego na lekarstwa.
Od trzech do pięciu tysięcy złotych producenci leków płacą za godzinny wykład znanym profesorom, którzy z nimi ściśle współpracują. Fundują im zagraniczne konferencje i sympozja medyczne, opłacają wakacje w najbardziej ...

Od trzech do pięciu tysięcy złotych producenci leków płacą za godzinny wykład znanym profesorom, którzy z nimi ściśle współpracują. Fundują im zagraniczne konferencje i sympozja medyczne, opłacają wakacje w najbardziej urokliwych zakątkach świata i wręczają drogie prezenty. W zamian chcą "tylko" podnieść sprzedaż swoich leków.

Rynek farmaceutyczny w Polsce jest jednym z najszybciej rozwijających się w Europie. Roczna sprzedaż leków sięga 12 mld zł! Trudno się dziwić firmom farmaceutycznym, że walczą o każdą złotówkę. Nie jest to jednak równa walka, bo przegrywają w niej polscy producenci, których nie stać na promocję i reklamę. Ich koszty szacuje się rocznie na 1-2 mld dolarów. Mieszczą się w nich również nieoficjalne gratyfikacje dla współpracujących z firmami lekarzy i aptekarzy.

Poziom pierwszy: lekarz rodzinny

Lekarze zatrudnieni w tzw. podstawowej opiece zdrowotnej są pierwszym celem dla przedstawicieli firm farmaceutycznych. Przez ich gabinety przewija się najwięcej pacjentów. Żeby ich zachęcić do wypisywania konkretnego preparatu, "Rep" (tak nazywa się w żargonie medycznym przedstawicieli handlowych firm produkujących leki) musi opracować strategię działań. Podczas pierwszej wizyty wręcza zwykle firmowy długopis, notes lub inny drobiazg. W czasie kolejnych proponuje udział w szkoleniu lub pokrycie kosztów kursu, a następnie przebąkuje coś na temat konkursu, w którym można wygrać atrakcyjne nagrody, np. telewizor. W zamian oczekuje "tylko" lojalności, czyli wypisywania recept na preparaty jego firmy.

- Przedstawiciele firm farmaceutycznych są szkoleni z socjotechniki. Wiedzą, jak ogłupić lekarzy i wciągnąć ich do swojej sieci - komentuje dr Grzegorz Luboiński, członek grupy antykorupcyjnej działającej w Fundacji Batorego. - Lekarze czują się wobec nich zobowiązani, kiedy dostają jakieś gadżety.

Poziom drugi: ordynatorzy i szefowie klinik

Do nich nie dociera się tak łatwo, jak do lekarzy rodzinnych. Nie satysfakcjonują ich niewiele warte gadżety. Trzeba się natrudzić, żeby ich przekonać do zamawiania określonych specyfików. Ale jeśli się już ich przekona do współpracy, można sobie gratulować sukcesu. Wpływają na opracowywanie szpitalnych receptariuszy, uczestniczą w opracowywaniu standardów leczenia, decydują również o tym, jakie leki podawać pacjentom.

- Zdarza się, i to wcale nie tak rzadko, że po wizycie "Repa" szpitalna apteka zaczyna zamawiać leki, których wcześniej nie stosowano - podkreśla dr Luboiński.

Do kontaktów z ordynatorami, kierownikami klinik i dyrektorami szpitali firmy wyznaczają pracowników zatrudnionych na wyższych szczeblach, lepiej przygotowanych do rozmów i oczekiwań. A te są bardziej wyszukane: darmowy przelot samolotem w klasie biznes, pobyt w 4-gwiazdkowym hotelu, 3-5 tys. zł za sponsorowany wykład podczas konferencji.

Poziom trzeci: konsultanci krajowi i urzędnicy

Na tym poziomie współpracy w rachubę wchodzą wysokie gratyfikacje. Jedną z ich form są kilkudniowe wyjazdy "szkoleniowe" do egzotycznych krajów, np. RPA, Australii czy Singapuru. Warto w tym miejscu przypomnieć słynną aferę lekową, która wybuchła w zeszłym roku. Uczestniczył w niej Waldemar D., jeden z urzędników Ministerstwa Zdrowia. W zamian za umieszczenie na liście leków refundowanych preparatu stosowanego w leczeniu osteoporozy, zażądał łapówki w wysokości 1,2 mln zł. Producent leku zdecydował się jednak nagłośnić tę sprawę, dzięki czemu poznała ją również opinia publiczna.

Będziemy wam patrzeć na ręce

Wielu lekarzy z uporem maniaka przepisuje najdroższe leki, choć doskonale wiedzą, że na rynku są znacznie tańsze odpowiedniki. Mają tylko inną nazwę, ale zawierają tę samą substancję leczniczą.

Wiemy już, dlaczego lekarzy nie obchodzi los pacjentów, których nie stać na wykupienie recept. Z pomocą Czytelników będziemy tropić ich nieformalne związki z firmami farmaceutycznymi i opisywać je na łamach DZ. W demaskowaniu korupcji pomogą nam również byli przedstawiciele firm farmaceutycznych.


Dzwońcie do nas

Na telefony Czytelników, którzy podejrzewają, że lekarze wypisują im drogie leki, bo czerpią z tego tytułu jakieś korzyści, czekamy jeszcze dzisiaj w godz. 14-17 pod numerem telefonu: (032) 357 21 18.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto