MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kto będzie następcą Pawła Janasa?

Rafał Musioł
Piotr Nowak/ Fotorzepa
Piotr Nowak/ Fotorzepa
Los Pawła Janasa jest przesądzony. Zgodnie z zarysowanym przez nas przed kilkoma dniami scenariuszem, prezes PZPN, Michał Listkiewicz, zetnie głowę selekcjonera, by ocalić własną.

Los Pawła Janasa jest przesądzony. Zgodnie z zarysowanym przez nas przed kilkoma dniami scenariuszem, prezes PZPN, Michał Listkiewicz, zetnie głowę selekcjonera, by ocalić własną. Zmian domagają się bowiem politycy najwyższego szczebla, a tym szef związku przejmuje się znacznie bardziej niż opiniami dziennikarzy, czy żądaniami opinii publicznej.

Zdymisjonowanie Janasa - które zgodnie z merytorycznymi przesłankami powinno nastąpić w naturalny, a nie wymuszany sposób tuż po zakończeniu meczu z Kostaryką - spycha jednak Listkiewicza na trasę niezwykłego dyplomatycznego slalomu. Znany z umiejętności lawirowania działacz będzie bowiem musiał pogodzić ogień z wodą. W grę wejdą przecież możliwości finansowe związku (Janas otrzymuje na rękę około 25 tys. złotych miesięcznie), ambicje Listkiewicza (nie lubi trenerów bardziej medialnych od siebie), perspektywa grudniowego zjazdu PZPN (wybór szkoleniowca z zagranicy może doprowadzić do buntu polskich środowisk i usunięcia prezesa z fotela) oraz mnóstwo innych interesów i interesików.

Najmniej prawdopodobne w tej sytuacji wydaje się zatrudnienie trenera z zagranicy, chociaż jeden z polskich tabloidów sugeruje, że Holender Leo Beenhakker aż pali się do pracy nad Wisłą. 64-letni trener opuścił właśnie Trynidad i Tobago, które jako pierwszy w historii wprowadził do turnieju finałowego. Bliższe przyjrzenie się jego biografii daje jednak co nieco do myślenia: wielkie sukcesy święcił z klubami, w reprezentacjach wiodło mu się gorzej: w 1990 dotarł z Holandią do 1/8 MŚ, ale pokłócił się z piłkarzami, w 1994 zdobył awans z Arabią Saudyjską, ale odszedł z niej tak samo szybko, jak ją objął.

Kandydata do schedy po Janasie trzeba szukać więc w kraju. Niewykluczone, że cichym liderem tego wyścigu jest asystent obecnego selekcjonera, Maciej Skorża. Po ogłoszeniu przez Janasa "autorskiej" kadry na mundial nie ukrywał swojego zaskoczenia, a podczas konferencji prasowej w Barsinghausen był najbardziej konkretnym i fachowym rozmówcą. Nie uciekał od analizy przyczyn słabej postawy biało-czerwonych, próbował znaleźć na nią receptę. Dzięki takiej postawie wyszedł z cienia swojego szefa i zdobył sporo sympatii i zaufania. 34-letni trener wydaje się dobrym posunięciem w kontekście odmładzania kadry, która będzie się biła o pierwszy w historii awans do finałów mistrzostw Europy. W samodzielnej pracy legitymuje się awansem Amiki Wronki do fazy grupowej Pucharu UEFA, zbierał doświadczenia także jako szef banku informacji reprezentacji młodzieżowo-olimpijskiej.

Jego głównym naturalnym kontrkandydatem wydaje się Dariusz Wdowczyk, bez wątpienia najciekawsza postać krajowej sceny trenerskiej. Ma 43 lata, w dorobku tytuły mistrza Polski z Polonią i Legią Warszawa i obserwacje szkockie. Wdowczyka będzie jednak ciężko wyciągnąć z Łazienkowskiej: ma tam znakomite warunki pracy (i płacy), a obejmowanie kadry w obecnym jej momencie to posunięcie wysoce ryzykowne.

Charyzma Wdowczyka nie byłaby też na rękę Listkiewiczowi, który wolałby pewnie Stefana Majewskiego. Chociaż były już trener Widzewa Łódź ma 50 lat, to kandydatem na trenera kadry jest niemal od zawsze. Przy każdym nowym rozdaniu jego nazwisko powraca jak bumerang i po raz kolejny przypomina się, że właśnie on posiada papiery ze szkoły trenerskiej w Kolonii, że ma na koncie dwa Puchary Polski z Amiką oraz, że jego podstawowym narzędziem pracy jest laptop (dawniej robiło to rzecz jasna większe wrażenie niż obecnie).

Niemiecki ślad reprezentuje też Franciszek Smuda, który selekcjonerem chciałby być i wcale tego nie ukrywa, ale którego sukcesy z Widzewem Łódź i Wisłą Kraków mocno już przyblakły. 58-letni szkoleniowiec rzucił jednak na blat nową kartę z Zagłębiem Lubin: z przeciętnej drużyny zrobił uczestnika rozgrywek o Puchar UEFA, a w nagrodę przeniósł się do "nowego" Lecha Poznań, w którym ma pokazać pełnię swoich możliwości. Na pewno snującemu marzenia Smudzie ubył jeden z groźnych, jeśli nie najgroźniejszych konkurentów, czyli Henryk Kasperczak, który przeprowadza się do Senegalu.

Trochę na zasadzie medialnej kreacji dziennikarze akredytowani na mundialu, podsuwali Listkiewiczowi nazwiska nowej gwardii - Mirosława Trzeciaka (38 lat, trener grup młodzieżowych Osasuny Pampeluna), Jana Urbana (44 lata, trener rezerw Pampeluny) czy Romana Koseckiego (40 lat, poseł na Sejm, jako reprezentant skończył karierę czerwoną kartką za ściągnięcie koszulki w meczu w Bratysławie). Ich czas chyba jednak jeszcze nie nadszedł.

Decyzja zapadnie po 14 lipca i należy tylko do Listkiewicza. Prezes PZPN może mieć także asa w rękawie, jak wtedy, kiedy wyciągnął z kapelusza Jerzego Engela.

Cytaty prezesa

Chciałbym, żeby następny trener był Polakiem i żeby nazywał się Paweł Janas
Michał Listkiewicz na konferencji w Barsinghausen

Gdyby Paweł złożył dymisję, to ułatwiłby nam sprawę.
Michał Listkiewicz na konferencji w Warszawie

Komentarz DZ
Poznaj swoją armię

Ubogi jest krąg nazwisk polskich szkoleniowców, o których mówi się, że mogliby zastąpić Pawła Janasa. Podobnie ubogo prezentuje się karuzela ligowych trenerów w Polsce. Tak ubogo, że przypomina ona dziecięcą zabawę w spółdzielnię mieszkaniową, w której jest tylko jedno krzesło mniej niż uczestników zabawy. Michała Listkiewicza można zatem poniekąd zrozumieć, że towarzyszą mu tak duże rozterki przy obsadzie stołka selekcjonera. Lepszy bowiem (dla niego) rozpoznany, choć nieprzewidywalny, Janas, niż ktoś mniej czy bardziej przypadkowy.

Prezes PZPN znalazł się więc pod ścianą - niby zmiany trzeba dokonać, ale nie bardzo jest kogo wskazać na następcę, by nie narazić się na śmieszność, kolejną falę krytyki, albo wręcz na utratę własnego stołka.

Może by tak więc zdecydować się na ruch radykalny, choć ryzykowny? Jak ten z 1981 roku, kiedy to funkcję selekcjonera powierzono 39-letniemu Antoniemu Piechniczkowi, który akurat odpoczywał po pracy w Odrze Opole? Idąc tym tropem, może potrzebny jest szybki i gruntowny przegląd trenerskich kadr, przychylne spojrzenie na przykład na takich ludzi, jak Mariusz Kuras, Marek Wleciałowski, Ryszard Tarasiewicz, czy Czesław Michniewicz. O Dariuszu Wdowczyku nie wspominamy. I nawet nie chodzi o to, by od razu jednemu z nich wręczyć nominację. Chodzi o to, by Listkiewicz - bądź zespół, który będzie decydował o nominacji - miał pojęcie, jakim wojskiem dysponuje i czy ze względów warsztatowych, psychologicznych, pedagogicznych kandydat w ogóle odpowiada wymaganiom, jakie stawia się przed selekcjonerem kadry narodowej. Taka wiedza, jeśli nie przyda się teraz, to na pewno przyda się w przyszłości.

Andrzej Grygierczyk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto