Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto wyłudza od ludzi spłatę nieistniejących zobowiązań?

Aldona Minorczyk-Cichy
Mirosława i Krzysztof Trąbeccy myśleli, że po „argentynie” nic ich już nie zaskoczy. Mylili się.
Mirosława i Krzysztof Trąbeccy myśleli, że po „argentynie” nic ich już nie zaskoczy. Mylili się.
Krzysztofowi Trąbeckiemu z Miasteczka Śląskiego 30 kwietnia komornik zajął pensję. Chodzi o pieniądze, jakie jest winien firmie InCo z Tychów, która przez lata udzielała pożyczek w systemie argentyńskim.

Krzysztofowi Trąbeckiemu z Miasteczka Śląskiego 30 kwietnia komornik zajął pensję. Chodzi o pieniądze, jakie jest winien firmie InCo z Tychów, która przez lata udzielała pożyczek w systemie argentyńskim. Tyle, że pan Krzysztof wszystko co do grosza zapłacił już dwa lata temu. Dostał nawet podziękowanie.

W nim zaś informację: "W imieniu Spółki InCo oświadczam, że w związku ze spłatą całości zobowiązania umowa Sz. Pana została zamknięta, a Spółka InCo nie będzie w przyszłości dochodzić żadnych roszczeń wobec Sz. Pana. Z poważaniem, prezes zarządu Mirosław Okrajek".

- To nie my wysłaliśmy pismo. Pan Trąbecki, podobnie jak my, padł ofiarą oszustów. Nie sprzedaliśmy jego długu TORPEX-owi - zapewnia prezes Okrajek.

A było to tak. W 2000 roku matka pana Krzysztofa podpisała umowę z InCo. Miała dostać 13 tys. zł na remont mieszkania. Niedługo po tym zorientowała się, że wdepnęła w system argentyński. Mogła w ogóle nie dostać pieniędzy. Obniżyła wysokość pożyczki do 3600 zł i tę kwotę jej wypłacono. - Wtedy nastały na nas ciężkie czasy. Nie mogliśmy się wywiązać ze spłaty. InCo wystąpiło do sądu. Podpisaliśmy ugodę. Matka zobowiązała się do spłaty 4000 zł w ratach po 300 zł. A tak naprawdę to ja, jako żyrant wziąłem dług na siebie - opowiada Trąbecki.

Zaraz po podpisaniu ugody dostał pismo z zabrskiej firmy TORPEX. Poinformowała go, że kupiła jego dług od InCo. Warunki spłaty ustalone przez sąd nie ulegały zmianie. Podano nowy numer konta i numery telefonów, pod którymi należało potwierdzać dokonywanie wpłat. Pod pismem podpisał się Edward W., szef firmy.

Trąbecki zapłacił wszystko. Ostatnią ratę wpłacił w listopadzie 2005 roku. I bardzo się zdziwił, kiedy niedawno dostał list polecony z tarnogórskiej kancelarii komorniczej Tomasza Adamskiego z informacją o zajęciu pensji i o tym, że ma zapłacić InCo 9136 zł! - Skąd się wzięły takie pieniądze? Przecież już to z żoną spłaciliśmy - irytuje się pan Krzysztof.

Skontaktował się z InCo. Tam zaś powiedziano mu, że jego dług nie został sprzedany. Do firmy od pewnego czasu zaczęli się zgłaszać inni oszukani. Do tej pory to kilkanaście osób.

- Zapytałem dlaczego mając świadomość, że oszust zabiera ich pieniądze nie poinformowali nas o tym. Odpowiedzieli, że mają tysiące klientów i nie byli w stanie z wszystkimi się skontaktować - relacjonuje Trąbecki.

O oszustwie poinformował policję w Tarnowskich Górach. Nic nie wskórał. - Zawiadomienie wpłynęło 10 maja. Musieliśmy odmówić wszczęcia śledztwa. Właściciel firmy, na której konto pan Trąbecki przelewał pieniądze zmarł. Podobne zgłoszenie mieliśmy w Zabrzu - wyjaśnia Jacek Pytel z zespołu prasowego KWP w Katowicach.

Podpisywania umów w systemie argentyńskim zaprzestaliśmy w marcu 2001 roku. Trzy lata temu odeszło od nas kilku pracowników. Założyli własne firmy. Oszukiwali ludzi. Mieliśmy też problem z naszym adwokatem, który jak się później okazało nie miał prawa używać tego tytułu. Był tylko radcą prawnym. Nie oddał nam dokumentów spraw kilkudziesięciu klientów - opowiada prezes InCo. Ci klienci zamiast na konto firmy, wpłacali zdaniem Okrajka zaległe kwoty na konto rzekomego mecenasa Henryka T. Prezes twierdzi, że także Claudia R., była dyrektor ds. prawnych zabrała ze sobą masę dokumentów klientów.

Nie wiem, czy ktoś z nich współpracował z TORPEX-em. Nie wiem, czy przekazał dane naszych klientów. To powinna sprawdzić policja i prokuratura. Złożyliśmy kilka zawiadomień o przestępstwie. Śledztwa w Tychach i Zabrzu zostały jednak umorzone. Nie sprawdzono, kto składał zeznania podatkowe i kto był upoważniony do dysponowania kontem właściciela TORPEX-u. Moim zdaniem organy ścigania potraktowały te sprawy po macoszemu. Pan W. został przesłuchany dopiero 5 września 2006 roku. 24 września - zmarł. To uznano za wystarczający powód umorzenia śledztwa. Tymczasem był on prawdopodobnie tylko "słupem". Trzeba szukać szefów - irytuje się Mirosław Okrajek.

Co z tego wynika dla Krzysztofa Trąbeckiego, któremu mimo spłaty zadłużenia, komornik zajął pensję? - Poszliśmy jemu i jego matce na rękę. Zaproponowaliśmy ugodę. Została odrzucona z powodu zbyt wysokich rat. Ponowiliśmy propozycję z ratami mniejszymi prawie o połowę. Można też pomyśleć o umorzeniu części odsetek. Z należności głównej nie możemy zrezygnować. To nie są nasze pieniądze, tylko grupy, w której dłużnik wpłacał pieniądze na asygnatę towarową - wyjaśnia Bogumiła Marczyńska, dyrektor ds. finansowych InCo.

InCo oddziały miało w całym kraju. Udzielało pożyczek w systemie argentyńskim, którego zakazano w 2004 roku. - Umowy, które zawarto przed tą datą są niestety egzekwowalne. Mimo że zawierają zapisy niekorzystne dla konsumentów, trzeba się z nich wywiązać - mówi Andżelika Płóciennik rzecznik śląskiej inspekcji handlowej.

W sądach przeciwko InCo toczyło się wiele procesów. Szefowie spółki nie stawiali się na rozprawy. Uniemożliwiali także przeprowadzenie kontroli w firmie. Prezes UOKiK nałożył za to na InCo 5000 euro kary (najwyższa możliwa kwota).

Potyczki z "Argentyną"

• Paweł D. z Nowogardu w województwie zachodniopomorskim wygrał proces przeciwko InCo w Tychach. Odzyskał 13 tys. zł.

• Katowicka prokuratura postawiła zarzuty oszustwa Towarzystwu Wspierania Przedsiębiorczości Prestige. W ciągu dwóch lat działalności firma wzbogaciła się o około 20 mln zł.

• Andrzejowi Ł. właścicielowi Funduszu Rozwoju Budownictwa zarzuty oszustwa postawiła lubelska prokuratura. W ciągu trzech lat działalności wyłudził od ludzi grube miliony.

• Śląscy policjanci rozpracowali Powszechną Inicjatywę Gospodarczą Euro 2000 i American Credit Express. Jej dwaj właściciele trafili do aresztu za oszukanie ok. 3000 osób na 2,5-3 mln zł.

Jak się wygrywa z systemem

Pierwszą "jaskółką" świadczącą o tym, że z systemem można wygrać był wyrok w sprawie Międzynarodowej Korporacji Gospodarczej InCo w Tychach w 2004 roku. Proces zakończył się wygraną Pawła D. z Nowogardu w województwie zachodniopomorskim.

Pan Paweł potrzebował 33 tys. zł na zakup mieszkania. W szczecińskim oddziale InCo dowiedział się, że pieniądze dostanie bez problemu. Stracił na tym interesie ponad 7 tys. zł. Gdy porzucił nadzieję, na pożyczkę postanowił wycofać się z grupy. I tu zaczęły się schody, bo usłyszał że koszty przewyższają wpłaty. Mieszkaniec Nowogardu oddał sprawę do sądu i ją wygrał.

Ustawa o zakazie działalności firm w systemie argentyńskim weszła w życie w sierpniu 2004 roku. Prowadzącym tego typu działalność dano 2 lata na zakończenie interesów i wywiązanie się z umów. Zakazano natomiast podpisywania nowych umów. "Argentyna" przyczaiła się, ale nie zrezygnowała z działalności.

Pokrzywdzeni przez lata starali się o sprawiedliwość i zakazanie działalności tego typu firm. Parlamentarzyści wzięli się do pracy dopiero po tym jak w 2004 roku Marek Ż., klient Funduszu Rozwoju Budownictwa chcąc odzyskać wpłacone do katowickiego oddziału pieniądze przyszedł do siedziby firmy i postrzelił jej dwóch pracowników. Postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto