Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kupcy się boją

Tomasz Wolff
Wojciech Gaweł (w środku) chce wybudować obiekt handlowy o powierzchni 1800 metrów kwadratowych. Projekt jest już gotowy. Kupcy protestują. Tomasz Wolff
Wojciech Gaweł (w środku) chce wybudować obiekt handlowy o powierzchni 1800 metrów kwadratowych. Projekt jest już gotowy. Kupcy protestują. Tomasz Wolff
Blisko 30 osób podpisało się pod protestem, który trafił do Starostwa Powiatowego w Żywcu. Na początku grudnia prywatny inwestor z Węgierskiej Górki zwrócił się do Starostwa Powiatowego w Żywcu o wydanie pozwolenia na ...

Blisko 30 osób podpisało się pod protestem, który trafił do Starostwa Powiatowego w Żywcu. Na początku grudnia prywatny inwestor z Węgierskiej Górki zwrócił się do Starostwa Powiatowego w Żywcu o wydanie pozwolenia na budowę obiektu handlowego w jego rodzinnej miejscowości.


Hala i galeria

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie jego wielkość. Zdaniem obecnych handlowców, 1800 metrów kwadratowych powierzchni to o wiele za dużo jak na Węgierską Górkę. Wojciech Gaweł planuje postawić obiekt handlowy przy ulicy Wyspiańskiego. Ma się składać z dwóch części — hali sprzedaży sieci Albert o powierzchni blisko 500 metrów kwadratowych oraz galerii handlowej. Na tę ostatnią miałyby się składać m.in. apteka, kwiaciarnia, kawiarnia oraz fryzjer.

— Nie potrzebujemy tak wielkiego sklepu w naszej miejscowości. Wszyscy pójdziemy z torbami — denerwuje się jeden z kupców, który podpisał się pod protestem do starostwa.

Protest do starostwa
Węgierska Górka to miejscowość typowo turystyczna. Jest bogata w pensjonaty i miejsca noclegowe, ale nic poza tym. Trzeba zadbać o rozwój tego zaplecza, a nie budować kolejne obiekty handlowe i zamieniać to miejsce w betonową pustynię. W promieniu 10 kilometrów działają już sieci zagraniczne, jak Tesco i Biedronka. Prosimy zatem władze samorządowe, żeby podejmując decyzję uwzględniły interesy miejscowej społeczności, aby miejsca pracy i źródła utrzymania wielu rodzin mogły zostać zachowane — czytamy w piśmie protestacyjnym do Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego w Żywcu.
Kupcy pytają także, jak planowana inwestycja ma się do planu przestrzennego zagospodarowania gminy, który przewiduje dopuszczalną powierzchnię handlową do 500 metrów kwadratowych.

Postępowanie trwa
Wszczęliśmy postępowanie w sprawie wydania pozwolenia na budowę. Nasi pracownicy dokładnie analizują ten temat — tłumaczy Stanisław Kucharczyk, rzecznik prasowy żywieckiego starostwa.
Jak udało nam się ustalić nieoficjalnie, skrupulatność wynika z niejasności w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego gminy. W nowym planie rzeczywiście wprowadzono, jak piszą w proteście kupcy, obostrzenia jeżeli chodzi o powierzchnię nowo budowanych sklepów do 500 metrów kwadratowych. Jednak status terenu należącego do Wojciecha Gawła, na którym chce postawić sklep, nie jest uregulowany w nowym planie. Przepisy jasno precyzują, że w takiej sytuacji, w odniesieniu do danego terenu stosuje się zapisy z poprzedniego planu.

Tymczasem stary plany zezwala w tym miejscu na budowę takiego sklepu. Wojciech Gaweł przekonuje także, że nowy plan zagospodarowania przestrzennego nie dotyczy kupionej przez niego działki. A to byłoby równoznaczne z tym, że obostrzenie metrażu jego nie dotyczy.

Teraz od urzędników zależy czy projekt sklepu w Węgierskiej Górce, który powstał w żywieckiej pracowni „Wiewióra i Golczyk” będzie realizowany czy też zakończy istnienie na papierze.



Właściciel terenu tłumaczy DZ, dlaczego chce wybudować obiekt handlowy
Rozmowa z Wojciechem Gawłem, przyszłym inwestorem

Dziennik Zachodni: Kupcy z Węgierskiej Górki protestują przeciwko sklepowi. Obawiają się, że skończy się to dla nich utratą pracy. Mówią wprost, że nie chcą hipermarketu?
Wojciech Gaweł: Po pierwsze, nie będzie to hipermarket. Po wtóre, wyciągamy ręce do kupców. Obiekt handlowy będzie się składał z hali sprzedaży oraz galerii handlowej. Znajdzie się w niej kilkanaście sklepów. Zaproponujemy osobom, które dziś dzierżawią sklepy w Węgierskiej Górce, żeby przeniosły się do wybudowanego obiektu. Chcemy uporządkować handel w naszej miejscowości. Dziś w Węgierskiej Górce sklepy są rozłożone chaotycznie wzdłuż głównej drogi. Brakuje przy nich miejsc parkingowych. W nowo wybudowanym sklepie pracę dostanie 30 osób.
Dziennik Zachodni: Czy budowanie sklepu o powierzchni blisko 2000 metrów kwadratowych w niewielkiej miejscowości nie jest samobójstwem?
Wojciech Gaweł: Ryzyko leży po naszej stronie. Sama hala sprzedaży będzie miała mniej niż 500 metrów kwadratowych. Obiekt o takiej wielkości na pewno jednak będzie miał rację bytu w Węgierskiej Górce.
Dziennik Zachodni: Załóżmy, że dostanie pan pozwolenie na budowę. Kiedy w sklepie będzie można robić zakupy?
Wojciech Gaweł: Jak dostanę wszystkie potrzebne zgody, dopiero wtedy zastanowię się nad sfinansowaniem inwestycji. Na pewno będę szukał osób, które pomogą sfinalizować budowę. Dlatego za wcześnie jest, żeby mówić o terminie zakończenia prac.
Dziennik Zachodni: Co będzie, jeśli pozwolenia pan nie dostanie? Czy będzie się pan starał o pozwolenie na budowę w innej gminie?
Wojciech Gaweł: W takim przypadku mieszkańcy stracą ostatnią szansę na uporządkowanie handlu. Dalej będą robić zakupy w różnych budkach i sklepach tuż przy drodze, która co najmniej do 2010 będzie pełnić funkcję trasy międzynarodowej. Do tego czasu zakupy dalej będą wiązały się z dużym ryzykiem. Nikt mi nie wmówi, że wyjście z siatką pełną zakupów wprost na główną drogę jest dobrym rozwiązaniem. Inne gminy pod względem inwestycyjnym mnie nie interesują. Wspólnie z ludźmi z pracowni architektonicznej Wiewióra i Golczyk chcemy zrobić coś dobrego dla mieszkańców Węgierskiej Górki.


Czy wójtowie innych żywieckich gmin chcieliby mieć takie placówki na własnym podwórku?
Aleksander Satława, wójt Gilowic

Będę bronił drobnego handlu. W gminie działa 21 sklepów, w samych Gilowicach 15. Jeżeli założyć, że każdy zatrudnia średnio po trzy osoby, łącznie dzięki takim placówkom pracę ma ponad 60 osób w gminie. Jeżeli wejdzie na rynek duży sklep, to połowa istniejących obiektów handlowych zbankrutuje, a pracujący w nich ludzie, pójdą za przeproszeniem, do pola. Tymczasem duży sklep na pewno nie da aż tylu miejsc pracy, żeby zbilansować ewentualne straty.

Tadeusz Piętka, wójt Ujsół

W małych miejscowościach i gminach rację bytu mają wyłącznie niewielkie sklepy, a nie wielkopowierzchniowe placówki. Chodzi nie tylko o to, że dają pracę mieszkańcom.
Na swój sposób, mają także klimat. Mówienie, że duże sklepy dają miejsca pracy jest w pewnym sensie mydleniem oczu. Może tak jest do pewnego czasu. Kiedy na skutek powstania dużej placówki zaczynają upadać małe sklepiki, bilans na pewno nie jest korzystny.

Adam Iwanek, wójt Rajczy

Ciężko jest mi powiedzieć jakbym zareagował, gdyby ktoś chciał wybudować duży sklep w Rajczy. Kluczem do wszystkiego jest plan przestrzennego zagospodarowania gminy. Jeżeli odnośnie danego terenu nie ma zastrzeżenia co do jego przeznaczenia, gmina nie może nic zrobić. Musimy trzymać się prawa i koniec. Jeżeli jednak jest zapis, że dany teren jest przeznaczony pod rekreację, to o dużym sklepie nie może być mowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto