MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kwalifikacje mistrzostw świata: Polska - Estonia 3:1

Jarosław Galusek
To miał być spacerek. I był, ale dopiero od drugiego seta. Polscy siatkarze pokonali Estonię 3:1 na rozpoczęcie kwalifikacji do mistrzostw świata w Rzeszowie.

To miał być spacerek. I był, ale dopiero od drugiego seta. Polscy siatkarze pokonali Estonię 3:1 na rozpoczęcie kwalifikacji do mistrzostw świata w Rzeszowie. W kolejnych spotkaniach zmierzą się z notowanymi dużo wyżej Bułgarią i Rosją. Awans wywalczą dwie najlepsze drużyny turnieju. Trzecia zagra w barażach w Warnie.

Postawa Estonii w pierwszym secie kompletnie zaskoczyła naszych siatkarzy. – To był nasz pierwszy mecz turnieju, a takie mecze są zawsze najtrudniejsze. Czujemy jeszcze w nogach te piętnaście setów, które rozegraliśmy w Belgradzie. W kolejnych meczach powinniśmy się rozegrać – powiedział Sebastian Świderski.
Swoich kolegów z reprezentacji przyjechali dopingować m.in. Paweł Papke, który przed halą musiał cierpliwie pozować do zdjęć z licznymi fankami, oraz trochę już zapomniany Marcin Prus – gwiazda naszej drużyny z przełomu wieków. Obecnie Prus nie gra już w siatkówkę, choć ma dopiero 27 lat. Jego karierę załamało zapalenie żył.
– Trzy tygodnie temu miałem dziewiątą operację, która podobnie jak te poprzednie niczego w moim życiu nie zmieniła. Dalej mam kłopoty z wchodzeniem po schodach, a o przysiadzie mogę jedynie pomarzyć – mówi Marcin, który żyje z dnia na dzień, utrzymując się m.in. z komentowania meczów dla TVP.
Były zawodnik nie ukrywa żalu do PZPS, że związek nie pomógł mu w trudnym momencie życia, choć on zdrowie stracił przecież na parkiecie, grając także dla reprezentacji. W obecnej kadrze jest aż 10 jego kolegów z kadry. Tylko Mariusz Wlazły i Wojciech Grzyb nie grali z Prusem w drużynie narodowej.
Początek widowiska odbiegał nieco od kanonów wypracowanych podczas Ligi Światowej. Pół godziny przed meczem obie drużyny pojawiły się na boisku w meczowych strojach. Najpierw odegrano hymny narodowe, a dopiero później rozpoczęła się rozgrzewka.
Dużo wcześniej rozgrzewkę zaczęli kibice, którzy bawili się już godzinę przed rozpoczęciem spotkania, zachęcani przez duet Marek Magiera, Grzegorz Kułaga. Na widowni było jednak sporo wolnych miejsc, co jest niezrozumiałe wobec informacji, że wszystkie bilety zostały sprzedane na pniu. Być może nazwa rywala nie brzmiała zbyt zachęcająco?
Ale Estonia, też pokazała pazurki. W pierwszym secie wszyscy sympatycy siatkówki byli w szoku, kiedy skazani na pożarcie rywale ukroili sobie część tortu. Nasi siatkarze jakby zapomnieli, że są czwartą drużyną Ligi Światowej, a w rankingu FIVB obie drużyny dzieli przepaść. Ale być może ten stracony set był potrzebny, żeby przebudzić się z letargu, w którym tkwimy od tygodnia?
Podrażnieni niepowodzeniem polscy siatkarze rzucili się Estończykom do gardeł. Świetnie funkcjonował nasz blok, w którym brylowali Łukasz Kadziewicz i Wlazły. Ten drugi znakomicie radził sobie także w ataku i serwisie. Estończycy byli zupełnie zdołowani. Podnieśli się jedynie na moment, gdy serią mocnych zagrywek popisał się Ouekallas. Rywale zmniejszyli straty do czterech punktów, a Raul Lozano wprowadził na boisku Dawida Murka za Świderskiego.

Ale taki skład też nie pasował trenerowi, więc na kolejnego seta w miejsce Murka wszedł Michał Winiarski. Przy wyniku 17:10 Argentyńczyk zrobił to, o czym zapomniał tydzień temu w Belgradzie – przygotował sobie podwójną zmianę na pozycjach atakującego i rozgrywającego. Do pierwszej linii za Pawła Zagumnego wszedł Grzegorz Szymański, a po zagrywce (potężnej!) Włazłego zastąpił Andrzej Stelmach. W opinii wielu fachowców właśnie tego zabrakło naszej drużynie w pamiętnym pojedynku z Serbią i Czarnogórą w półfinale Ligi Światowej. W meczu z Estonią na dobrą sprawę nie było nam to potrzebne, ale zawodnicy mogli przećwiczyć ten wariant przed kolejnymi spotkaniami.
Czwartego seta biało-czerwoni rozpoczęli od prowadzenia 5:0. Niestety, po raz kolejny mieli kłopoty z utrzymaniem koncentracji. Wprawdzie nie mieli z Estończykami większych problemów, ale trwało to wszystko odrobinę za długo. Graczem meczu wybrany został Mariusz Wlazły, zdobywca 17 punktów.

Polska – Estonia 3:1 (23:25, 25:16, 25:18, 25:20)

POLSKA: Zagumny, Wlazły, Gruszka, Świderski, Kadziewicz, Grzyb, Ignaczak (libero) – Winiarski, Murek, Szymański, Stelmach.

ESTONIA: Toobal, Meresaar, Ouekallas, Jago, Pajusalu, Sirelpuu, Esna (libero) – Krużajew, Lember. Pupart. Silm.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto