Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łąckiej śliwowicy zagrażają fałszerze i fiskus

Iwona Kamieńska
Marka słynnej łąckiej wódki traci na wartości. Niszczy ją zachłanność państwa i nieuczciwa konkurencja. Wójt Łącka Franciszek Młynarczyk i starosta nowosądecki Jan Golonka zgodnie alarmują, że "łąckiej" grozi śmierć.

Marka słynnej łąckiej wódki traci na wartości. Niszczy ją zachłanność państwa i nieuczciwa konkurencja.

Wójt Łącka Franciszek Młynarczyk i starosta nowosądecki Jan Golonka zgodnie alarmują, że "łąckiej" grozi śmierć. Co ciekawe, śliwowica jako alkohol destylowany w warunkach domowych jest bimbrem, w związku z czym jej produkcja i obrót są w Polsce nielegalne. Jednak, ze względu na dużą renomę i wysoką jakość śliwowicy z Łącka, lokalne władze od lat nie ścigają producentów tego alkoholu. A teraz stają murem w jej obronie, bo "łącka", choć sama nielegalna, zaczyna dzielić los znanych, oficjalnych marek i jest podrabiana na potęgę. Rynek zalewają fałszywki na bazie ukraińskiego spirytusu, sprzedawane w butelkach opatrzonych popularną etykietką ze śliwkami.

Dwa lata temu ówczesny minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel obiecał legalizację śliwowicy, co ułatwiłoby walkę z fałszerzami, bo marki oficjalnie rejestrowane są chronione prawnie. Powołał międzyresortowy zespół, który w ciągu pół roku miał przygotować propozycje rozwiązań prawnych satysfakcjonujących zarówno sadowników, jak i Skarb Państwa. Jednak porozumienia nie ma, a fatalnej jakości podróbki mogą sprawić, że "łącka" straci swoją renomę. Sytuacja jest absurdalna, bo śliwowicę cenią koneserzy alkoholi z całej Europy, a upominek w postaci flaszki z charakterystycznymi śliwkami na etykiecie dostaje każdy minister odwiedzający Sądecczyznę. Nielegalny trunek został nawet wpisany przez ministra kultury na listę dóbr kultury niematerialnej, a nazwa "łącka śliwowica" jest zastrzeżona w Urzędzie Patentowym. - I co z tego, skoro i tak musimy sprzedawać ją spod lady - żali się wójt Łącka. Według niego, w ciągu ostatniego półrocza na rynek trafiło już kilka tysięcy litrów fałszywek. - To podróbki żałosnej jakości: śliwowica rozcieńczana wodą destylowaną albo ukraiński spirytus przypominający wyglądem nasz trunek. Jeśli nic się nie zmieni, "łącka" straci renomę, na którą pracowały pokolenia. Nie możemy bronić się przed fałszerzami, bo my też łamiemy prawo - mówi Młynarczyk.

Wójt Łącka oraz starosta nowosądecki od lat starają się przekonać władze resortów finansów i gospodarki do legalizacji trunku. Ministrowie chcą jednak, by handlujący śliwowicą odprowadzali do budżetu podatek akcyzowy. A o tym sadownicy nie chcą słyszeć. Twierdzą, że obłożenie produkcji akcyzą spowodowałoby wzrost ceny produktu o blisko 100 proc. A produkcja trunku i tak jest kosztowna: na 5-6 litrów wódki trzeba zużyć ok. 100 litrów śliw. Dlatego, za pół litra "łąckiej" już teraz trzeba zapłacić ok. 50 zł. Jeżeli cena podskoczy do 100 zł, sadownicy stracą wielu dotychczasowych klientów.

- Nie rozumiem, dlaczego rząd nie widzi możliwości, aby potraktować śliwowicę jak przetwór owocowy i koniecznie chce ją wrzucić do worka z produktami spirytusowymi. Słowacy rozwiązali już ten problem, a my nie potrafimy - oburza się starosta nowosądecki. - Wzorce prawa legalizującego produkcję alkoholi w gospodarstwach rolnych, zgodnego z wymogami UE mamy na Słowacji, w Bułgarii, Austrii. Moglibyśmy z nich skorzystać!

Niestety, do dziś nie ma żadnych efektów pracy zespołu Jurgiela, co potwierdzają zgodnie obaj samorządowcy. Zaproszono ich do współpracy w zespole. Przez półtora roku bezskutecznie próbowali bronić śliwowicy przed akcyzą. Dziś bezradnie rozkładają ręce.

Nie wiedzą również, jak obronić trunek przed podróbkami. Gdyby była legalna, każdy sadownik, który pędzi "łącką", mógłby zamieścić na etykiecie swoje nazwisko i adres - to byłaby gwarancja, że nie wleje do butelki byle czego. Dziś nie robi tego żaden producent, bo nikt nie podpisze się pod czymś, za co może stanąć przed sądem. Nawet jeśli efektem przestępstwa delektują się ministrowie.

Najsłynniejsza polska wódka pędzona na Sądecczyźnie %07domowymi sposobami przetrwała dwie wojny światowe i dekady milicyjnych akcji przeciwko góralom naruszającym spirytusowy monopol państwa w PRL. Teraz, utyskują nowosądecczanie, może paść ofiarą opieszałości władz. I nie rozumieją, dlaczego państwo woli trzymać żelazną ręką dochody z akcyzy, zamiast pozwolić na rozwój lokalnych, małych bimbrowni.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto