To będą cztery bardzo ciężkie miesiące dla reprezentacji Polski kobiet w siatkówce. Nasza drużyna spędzi niemal sześćdziesiąt dni na przeróżnych turniejach oraz drugie tyle w podróży i na zgrupowaniach. Karuzela zacznie się kręcić dzisiaj. Krótkie wakacje dopiero na początku sierpnia. Koniec sezonu 25 września w Zagrzebiu, kiedy zostaną rozdane medale mistrzostw Europy.
Czy nasze siatkarki sprawią nam tyle radości, co dwa lata temu w Stambule? Dużo zależy od tego, czy fizycznie i psychicznie wytrzymają trudy tego sezonu. Dlatego trenerzy Andrzej Niemczyk i Ireneusz Kłos oszczędnie dysponują siłami naszych siatkarek. Na pierwsze tournee do Chin jedzie 17 zawodniczek, ale gwiazdy reprezentacji mają wolne. Dorota Świeniewicz, Małgorzata Glinka i Aleksandra Przybysz mają za sobą wyczerpujący sezon w lidze włoskiej. Pierwsza z nich to mega-gwiazda Desparu Perugia, który zdobył mistrzostwo i Puchar Włoch oraz Puchar Konfederacji.
Dwie kolejne siatkarki są na chorobowym. Obie mają kontuzje kolana, ale uraz Marii Liktoras jest niczym w porównaniu z problemami Kamili Frątczak. „Masza” powinna wrócić do kadry pod koniec czerwca na Grand Prix. „Kama” przeszła niedawno trzecią operację kolana i jej powrót do gry spodziewany jest najwcześniej we wrześniu.
Do Chin pojedzie pięć złotych medalistek ostatnich mistrzostw Europy i 12 siatkarek młodego pokolenia, które ma coraz więcej do powiedzenia w kadrze Polski. – W 2003 roku mieliśmy najstarszą i szóstą pod względem wzrostu drużynę na mistrzostwach Europy. Rok później podczas kwalifikacji do Grand Prix, które były właściwie powtórzeniem mistrzostw Europy, zajęliśmy drugie miejsce, ale byliśmy już najwyższym i najmłodszym zespołem – tłumaczy Andrzej Niemczyk.
W kadrze na tournee po Chinach znalazły się aż cztery rozgrywające i dwie libero.
– To bardzo dobre pociągnięcie – twierdzi Ireneusz Kłos, który był niegdyś świetnym rozgrywającym. – Bełcik i Skorupa to podstawowe zawodniczki. Bieńkowska i Godos będą miały okazję się czegoś nauczyć. W końcu Chinki i Kubanki, z którymi będziemy grać, to najlepsze siatkarki na świecie. W odwodzie pozostaje Magdalena Śliwa, przed którą wcale nie zamykamy drogi na igrzyska w Pekinie – twierdzi Ireneusz Kłos.
Po powrocie z Chin kadra wyjedzie do Szwajcarii na mocno obsadzony turniej w Montreux (7-12.06). W najmocniejszym składzie (z Glinką, Świeniewicz i Przybysz) zagramy w kwalifikacjach do mistrzostw świata, które w dniach 17-19 czerwca odbędą się w Dreźnie. Zdaniem obu trenerów będzie to kluczowa impreza bieżącego sezonu. Nie mistrzostwa Europy, nie Grand Prix, ale zwykłe kwalifikacje!
Jeżeli przegramy, to po mistrzostwach świata stracimy punkty i wypadniemy z obiegu. Teraz, kiedy utrzymujemy pewien pułap, zapraszają nas do Japonii, Szwajcarii, Chin. Cały czas mamy kontakt z najlepszymi zespołami świata i dzięki temu możemy z nimi rywalizować. Gdybyśmy to stracili wrócilibyśmy do punktu wyjścia – tłumaczy Kłos.
Na szczęście prawdopodobieństwo porażki jest niewielkie. W Dreźnie oprócz Niemek i Polek zagrają dwa zespoły z prekwalifikacji, czyli teoretycznie ekipy dużo gorsze od biało-czerwonych. Do mistrzostw świata awansują dwie najlepsze drużyny.
W dalszej części sezonu mamy Grand Prix (24.06-18.07), kwalifikacje do GP 2006 w Baku (26-31.07), turnieje w Polsce na początku września i mistrzostwa Europy w Chorwacji (16-25.09).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?