MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lecząc się za granicą nie licz na NFZ

Anna Góra
Niemieccy lekarze nie honorują dowodów polskiego ubezpieczenia zdrowotnego. Każą płacić za usługę, a potem domagać się zwrotu kosztów z Narodowego Funduszu Zdrowia.

Niemieccy lekarze nie honorują dowodów polskiego ubezpieczenia zdrowotnego. Każą płacić za usługę, a potem domagać się zwrotu kosztów z Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie będzie on jednak taki, jak wynikałoby to z rachunków - przestrzega Irena Bochenek z Katowic.

Mylne informacje
Odkąd nasz kraj stał się członkiem Unii Europejskiej, osoba ubezpieczona w Polsce ma prawo do korzystania ze wszystkich świadczeń zdrowotnych przysługujących obywatelowi tego państwa, do którego się udaje. Teoretycznie powinno to wyglądać tak, że kiedy musimy skorzystać z porady lekarza, np. w Niemczech, po okazaniu Europejskiej Karty Ubezpieczenia Społecznego (do końca ubiegłego roku odpowiedniego formularza E wystawionego przez Narodowy Fundusz Zdrowia), zostaniemy potraktowani jak każdy inny niemiecki pacjent. Oznacza to, że będziemy musieli dopłacić za niektóre usługi medyczne.

- Byliśmy na to przygotowani, bo syn mieszka w Niemczech od kilku lat i wiemy, za co płaci. Ale nie sądziliśmy, że będziemy musieli pokryć aż tak wysokie koszty - mówi Czytelniczka. - W ulotce informacyjnej NFZ jest mowa wyłącznie o 10 euro za rejestrację, leczenie stomatologiczne i 10 procentach kosztów lekarstw.

Zapłata od ręki
Irena Bochenek i jej mąż Henryk odwiedzali syna w marcu ubiegłego roku. Nieszczęśliwie u pana Henryka wywiązało się obustronne zapalenie płuc. Musiał udać się z wizytą do lekarza.

- Zgłosiliśmy się do przychodni, która ma umowę z tamtejszą lokalną kasą chorych. Mieliśmy ze sobą formularz E-111, jaki otrzymaliśmy w NFZ - opowiada pani Irena. - Poinformowano nas jednak, że oni tego nie uznają. Musimy zapłacić za wszystkie usługi, a po powrocie do Polski zwrócić się do NFZ o refundację. Braliśmy pod uwagę taki scenariusz, ale nie spodziewaliśmy się, że dostaniemy zaledwie połowę naszych wydatków za usługę medyczną i ani złotówki za recepty.

Leki za swoje
Za wizytę u niemieckiego lekarza Henryk Bochenek zapłacił 45 euro, za lekarstwa ponad 120 euro. Śląski Oddział NFZ zwrócił mu tylko 22,39 euro, czyli niecałe 95 zł. Taką kwotę do zwrotu ustalił po konsultacjach z niemiecką instytucją ubezpieczeniową.

- Gdybyśmy wiedzieli, że tak to będzie wyglądało, ubezpieczylibyśmy się dodatkowo - oburzają się Bochenkowie. - Informacja, jakiej udziela Narodowy Fundusz Zdrowia, jest niepełna i nierzetelna.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto