MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Listkiewicz nie myśli o odwołaniu Janasa

Jacek Sroka i Rafał Musioł
Listkiewicz ucieszył się z nagłego przypływu zainteresowania piłką nożną ze strony polityków. Fot. Rafał Guz / Fotorzepa
Listkiewicz ucieszył się z nagłego przypływu zainteresowania piłką nożną ze strony polityków. Fot. Rafał Guz / Fotorzepa
- Nie zajmujemy się teraz sprawą zmiany na stanowisku trenera - powiedział w wywiadzie dla DZ prezes PZPN, Michał Listkiewicz. - Poczekamy na raport, który sporządzi Paweł Janas.

- Nie zajmujemy się teraz sprawą zmiany na stanowisku trenera - powiedział w wywiadzie dla DZ prezes PZPN, Michał Listkiewicz. - Poczekamy na raport, który sporządzi Paweł Janas. Musimy przede wszystkim poznać przyczyny kiepskiej gry reprezentacji. Bo zaprezentowała się nie tylko słabiej niż oczekiwaliśmy, ale w ogóle - słabiej niż ją na to stać.

Jestem przekonany, że gdybyśmy grali w Niemczech tak jak w eliminacjach do mundialu, to na pewno wyszlibyśmy z grupy - stwierdził Listkiewicz, który... ucieszył się z nagłego przypływu zainteresowania piłką nożną ze strony polityków. Premier Kazimierz Marcinkiewicz stwierdził wręcz, że w PZPN potrzebne są gruntowne zmiany.

- Słyszałem, że pan premier chce się spotkać z władzami związku i sztabem szkoleniowym. Chętnie pójdziemy na to spotkanie - skomentował prezes PZPN.

Nasza kadra wczoraj o godz. 16 wylądowała na Okęciu. Po pierwsze, nie w komplecie, ponieważ część zawodników udała się bezpośrednio do swoich domów za granicą. Po drugie, zrobiono wszystko, by w Warszawie nie doszło do zetknięcia się piłkarzy z około 500 fanami przybyłymi na lotnisko.

Kibice nie okazali się jednak tacy groźni, a nasze "orły" wcale nie potrzebowały postawnych ochroniarzy.


Rozmowa z prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem

Dziennik Zachodni: Z kraju dochodzą głosy, że PZPN-em chcą się zająć politycy z PiS-u, którzy głośno domagają się wyjaśnień kiepskiej postawy w Niemczech. Co pan na to?

Michał Listkiewicz: Cieszę się, że politycy interesują się piłką. Słyszałem, że pan premier chce się spotkać z władzami związku i sztabem szkoleniowym. Chętnie pójdziemy na to spotkanie i postaramy się przekonać premiera i innych polityków, że w Polsce muszą się zmienić warunki do uprawiania futbolu. To czy prezesem będzie Listkiewicz czy Kowalski, a selekcjonerem Janas czy Kowalski, nie polepszy naszej infrastruktury. Jesteśmy potęgą w pływaniu, bo ostatnio zbudowano w kraju mnóstwo basenów i pływalni. Budowa boisk idzie natomiast, mimo wielu deklaracji, bardzo opornie.

DZ: Czy mecz z Kostaryką poprawił notowania Pawła Janasa?

ML: Każde zwycięstwo na mundialu cieszy, bo w końcu mistrzostwa są raz na cztery lata, ale trochę przykro, że był to nasz ostatni mecz w tym turnieju. Wygrana z Kostaryką niczego nie zmienia w procedurze oceny naszego występu na mistrzostwach i oceny pracy trenera Janasa. Selekcjoner ma dwa tygodnie na złożenie raportu. Już jest zabezpieczona dokumentacja medyczna - wyniki badań fizjologicznych, wydolnościowych z okresu ostatnich trzech miesięcy. Trener Janas zadeklarował, że sporządzi ten raport wraz z drugim trenerem Maciejem Skorżą. Następnie trafi on do wydziału szkolenia, kierowanego przez Antoniego Piechniczka. Trener Henryk Apostel, który od trzech lat jest z reprezentacją właściwie 24 godziny na dobę, napisze swój raport. I dopiero te dokumenty będą podstawą dla zarządu do oceny.

DZ: Zapytamy zatem inaczej. Ile procent szans daje pan teraz trenerowi Janasowi na utrzymanie posady?

ML: Teraz w ogóle się tym nie zajmujemy. Poczekamy na raport i dopiero wrócimy do ocen. Musimy przede wszystkim poznać przyczyny słabej gry reprezentacji. Grała nie tylko słabiej niż oczekiwaliśmy, ale w ogóle - słabiej niż ją na to stać. Jestem przekonany, że gdybyśmy grali w Niemczech tak jak w eliminacjach do mundialu, to na pewno wyszlibyśmy z grupy.

DZ: Jakie błędy popełniła w MŚ nasza drużyna?

ML: O błędach za wcześnie jeszcze mówić, pomówmy raczej o brakach w naszej grze. Na pewno graliśmy za wolno, a niektórzy piłkarze byli kiepsko przygotowani fizycznie. Kluczową sprawą była jednak słabsza postawa zawodników, którzy w przeszłości decydowali o obliczu reprezentacji. Maciek Żurawski sam powiedział, że motor nie ciągnął tak, jak by się chciało. Błędy popełnił też pewnie trener Janas, np. wierząc, że niektórzy zawodnicy się w końcu przełamią, ale na ile były one decydujące o tym, że nie awansowaliśmy do II rundy, to się okaże po analizie.

DZ: Rozmawiał pan już z jakimiś kandydatami na nowego selekcjonera?

ML: Z nikim nie rozmawiałem w sprawie ewentualnego objęcia reprezentacji, a decyzja o tym, kto będzie prowadził kadrę, zapadnie w połowie lipca. Decyzję podejmę sam, ale po konsultacjach z zarządem związku.

DZ: Warto czekać tak długo? Jeżeli miałaby nastąpić zmiana selekcjonera, to ten czas będzie bezpowrotnie stracony.

ML: Nie wiem, czy nastąpi zmiana, bo to się dopiero okaże. Nawet jednak gdyby jutro trenerem kadry został Trappatoni to i tak nic nie zrobi, bo przez najbliższy miesiąc nie grają ligi ani polska, ani zagraniczne, a zawodnicy wyjeżdżają na urlopy. Jedyne co mógłby w tej sytuacji zrobić szkoleniowiec, to oglądać kasety ze starymi meczami.

DZ: Kiedy kibice będą mieli wreszcie powody do radości na turnieju mistrzowskim?

ML: Jest takie powiedzenie: do trzech raz sztuka. Dwa razy weszliśmy do finałów po długiej, 16-letniej przerwie. Zakończyliśmy udział w nich już na pierwszej rundzie. Może więc następny będzie dla nas bardziej szczęśliwy. Najpierw trzeba jednak awansować. Myślę, że teraz najważniejszym celem jest wywalczenie, pierwszy raz w historii, miejsca w finałach mistrzostw Europy. Eliminacje ruszają już za dwa miesiące i właśnie dlatego z taką ostrożnością podchodzę do tematu zmiany selekcjonera.

DZ: Czy pana zdaniem mamy realną szansę na awans z tą reprezentacją?

ML: Grupa jest trudna, bo grają świetne drużyny - Portugalia, Serbia, Belgia, rosnąca w siłę Finlandia. Nie będzie łatwo, ale walczyć trzeba. Szanse na awans oceniłbym teraz na 50 procent.

DZ: Polscy piłkarze są po mundialu przegrani, ale kibice zwycięscy.

ML: Kibiców należy pochwalić za wspaniałą postawę, za frekwencję. Mam list od Franza Beckenbauera, który gratulował nam postawy naszych kibiców. Najbardziej zapadło mu w pamięci to, że polscy kibice oklaskami przyjęli hymn Ekwadoru. Dla niego było to nowością, a u nas jest to norma. Napisał, że to było coś niespotykanego. Beckenbauer pisze też między innymi: polska drużyna nie grała pod szczęśliwą gwiazdą.

DZ: Mocno zgrzytało na linii media - selekcjoner. Nie ma pan nic do zarzucenia Janasowi w kwestii kontaktów z dziennikarzami?

ML: Trener jest mało medialny, to fakt. Jeżeli będzie nadal trenerem reprezentacji Polski, czy innej drużyny, to powinien zatrudnić jakiegoś fachowca, który będzie go uczył opanowania i stylu utrzymywania dobrych kontaktów z mediami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto