W Rudzie Śląskiej na wiatach przystanków autobusowych i placach zabaw niedawno pojawiły się nalepki: zakaz palenia. Konkretnie chodzi o 170 wiat, gdzie palić już nie można, bo radni powołując się na Ramową Konwencję Światowej Organizacji Zdrowia o Ograniczeniu Użycia Tytoniu postanowili zatruć palaczom życie i przegłosowali uchwałę o rozszerzeniu stref bezdymnych.
- Ponieważ to pierwsze tygodnie obowiązywania nowego prawa na razie ograniczamy się do pouczenia palących obywateli - mówi Andrzej Nowak, rzecznik straży miejskiej.
Ruda Śląska znalazła się wśród kilkunastu polskich miast (m.in. Łodzi, Gdańska, Poznania i Bielska-Białej), które w trosce o zdrowie biernych palaczy, wyprzedziły inicjatywę posłów z poprzedniej kadencji, domagających się całkowitego zakazu palenia w miejscach publicznych, a w zwłaszcza w "sektorze gastronomiczno-rozrywkowym". Projekt ustawy leży w parlamencie.
Aż 70 procent obywateli Unii Europejskiej to niepalący, aż 86 procent wszystkich mieszkańców Unii opowiada się za zakazem palenia w miejscu pracy, 84 procent za zakazem palenia w innych miejscach publicznych, 61 procent za zakazem w barach i pubach, a 77 procent w restauracjach. Te liczby mówią same za siebie.
- Pomysły eurodeputowanych idą dalej i dotyczą wprowadzenia całkowitego zakazu sprzedaży papierosów osobom do 18 roku życia, by o 50 proc. zmniejszyć liczbę młodych palaczy, wystawiania automatów z papierosami, a także doprowadzenie do obniżenia cen produktów pomagających rzucić palenie - wyjaśnia eurodeputowana Genowefa Grabowska.
Warto pamiętać, że co drugi polski palacz umiera z powodu chorób związanych z paleniem. W Europie z winy papierosów umiera rocznie 650 tysięcy osób.
Tylko nie pal!
Każdy czas niepalenia jest dla nas czasem zdrowia.
Wystarczy, że nie palimy 20 minut, a poprawiają się wartości ciśnienia tętniczego. Po 12 godzinach niepalenia stężenie tlenku węgla we krwi wraca do normy. Po roku dochodzi do zmniejszenia aż o połowę ryzyka zachorowania na chorobę wieńcową, zaś po 10 latach o połowę maleje ryzyko raka płuc. Aż 70 proc. Polaków chce zakazu palenia w restauracjach. Zakaz palenia w barach popiera 57 proc. Polaków. Aż 650 tysięcy Europejczyków (w tym 80 tys. biernych palaczy) umiera rocznie na skutek palenia papierosów. Co drugi polski palacz umiera z powodu chorób związanych z paleniem. Według WHO za dwa lata koszty leczenia chorób wywołanych paleniem wyniosą około 500 mld dolarów rocznie.
W Rudzie Śląskiej, która niedawno wprowadziła zakaz palenia na przystankach autobusowych już niedługo skończy się okres ochronny. Za nielegalny dymek trzeba będzie słono płacić - nawet do 500 złotych.
Prawo obowiązuje 24 godziny na dobę, ale już teraz można uznać, że nocą będzie po prostu martwe i pod wiatami o 24.00 będzie można palić, bo straż nie ma możliwości, by wystawiać nocne patrole.
- Projekt ustawy w sprawie całkowitego zakazu palenia w miejscach publicznych leży u marszałka Sejmu. Czekamy na pierwsze czytanie. Będziemy jej bronić - mówi poseł Tadeusz Cymański, jeden z inicjatorów. O tym, czy warto wprowadzać ogólnopolskie restrykcje dla palaczy, mogą przekonać doświadczenia miast, gdzie już gnębi się palaczy.
- Nieraz na widok patrolu straży miejskiej komuś kieszeń się zadymi - stwierdza nie bez satysfakcji Radosław Kluska, rzecznik prasowy łódzkiej straży. W mieście nie można palić na placach zabaw oraz przystankach komunikacji miejskiej, które precyzyjnie zdefiniowano jako obszar obejmujący przestrzeń 15 metrów w każdą stronę od słupka przystankowego. Bezdymne prawo obowiązuje od września. Dotąd strażnicy wlepili palaczom kilkanaście mandatów.
W Gdańsku zakaz palenia obowiązuje na przystankach bez względu na to, czy jest na nim wiata, czy też nie, a także w szkołach i na terenach do nich przyległych. Tutejsi strażnicy to rekordziści!
- Od czasu, kiedy zakaz wszedł w życie, ukaraliśmy mandatami 1318 osób, funkcjonariusze pouczyli 1656 mieszkańców, zaś przeciwko uchylającym się od zapłacenia kary 14 palaczom wysłaliśmy wnioski do sądu grodzkiego - wyjaśnia Paweł Kwiatkowski, rzecznik gdańskiej straży.
Gdańszczanie w różny sposób usiłują ominąć prawo.
- Cóż, Polak potrafi! Np. stają przy przejściach dla pieszych, usytuowanych tuż obok przystanku i tam palą, bo tam wolno - wyjaśnia rzecznik.
W Poznaniu nie można palić pod wiatami na ponad 1200 przystankach, ale pół metra od wiat już tak.
- Mandatowe łowy, czyli 800 złapanych nielegalnych palaczy, nie są imponujące - mówi Przemysław Piwecki z poznańskiej straży miejskiej.
W Bielsku Białej, mimo obowiązującego od trzech lat zakazu palenia na przystankach, nikt nie został ukarany mandatem, choć wcale to nie oznacza, że bielszczanie masowo zerwali z nałogiem.
- Do tej pory patrole nie natrafiły na nielegalnego palacza - przyznaje Andrzej Siwiec ze straży miejskiej.
Unia Europejska w sprawie palenia w miejscach publicznych stawia wymagania wszystkim państwom członkowskim. Jeśli same nie uregulują kwestii prawnych związanych z zakazami palenia, to Komisja Europejska ma do 2011 złożyć swój projekt ustawy i będzie on obowiązkowy.
- Właśnie wracam z Irlandii. Byłam tam świadkiem groteskowego widoku. Na chodnikach stały grupy ludzi palących papierosy. Od razu wiadomo, że w tym kraju obowiązuje zakaz palenia w pubach - mówi eurodeputowana Genowefa Grabowska. - Może to i śmieszne, ale widać, że antynikotynowe prawo działa. Ja, podobnie jak większość parlamentarzystów europejskich, jestem zwolenniczką całkowitego zakazu palenia w miejscach publicznych. Jeśli ktoś chce się truć, to niech to robi na własny rachunek. Europa powinna być wolna od dymu nikotynowego.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?