MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Magda mogła być duszona

Anna Chałupska
Sylwia Cz., oskarżona o zabicie własnego dziecka, podczas wczorajszej rozprawy. /  Jacek Rojkowski
Sylwia Cz., oskarżona o zabicie własnego dziecka, podczas wczorajszej rozprawy. / Jacek Rojkowski
Roczna Magda, która zmarła w ubiegłym roku w bielskim szpitalu, miała wyczuwalne guzy w czaszce, naderwane z dużą siłą lewe ucho, grzyba w gardle, siniaki na głowie oraz sińce wokół oczu.

Roczna Magda, która zmarła w ubiegłym roku w bielskim szpitalu, miała wyczuwalne guzy w czaszce, naderwane z dużą siłą lewe ucho, grzyba w gardle, siniaki na głowie oraz sińce wokół oczu. Takie zeznania złożyła wczoraj przed bielskim Sądem Okręgowym Dorota G., ordynator Oddziału Intensywnej Opieki Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej. Do szpitala dziecko zostało przewiezione karetką reanimacyjną 2 lipca 2003 r. Jego obrażenia były na tyle poważne, że Dorota G. zapytała matkę wprost czy było bite.

- Odpowiedziała, że nie, gdyż nie po to urodziła oczekiwaną córkę, żeby ją bić. Stwierdziła, że może to wina starszego brata - wyjaśniała Dorota G.


Zbyt duży obrzęk mózgu

Sylwia i Rafał Cz., rodzice dziewczynki, oskarżeni są o jej zabójstwo i znęcanie się nad Magdą praktycznie przez całe życie dziecka. Grozi im nawet dożywocie. Rozprawy, podczas których zeznawali, a także składali wyjaśnienia dziadkowie Magdy, były utajnione. Dziennikarze mogą się przysłuchiwać jednak wyjaśnieniom lekarzy i sąsiadów. Dorota G. stwierdziła wczoraj, iż Sylwia Cz. tłumaczyła jej, że dziecko poddane zostało rehabilitacji ruchowej, ale często się przewracało w domu i obijało o meble. Uderzenia podczas pierwszych prób chodzenia przez Magdę i raczkowanie nie mogły jednak - zdaniem ordynator - spowodować aż tak poważnych obrażeń głowy, które zaowocowały ogromnym obrzękiem mózgu. Również upadek w łóżeczku nie mógł być ich powodem.

- Uważam, że na głowę tego dziecka wielokrotnie wkładano poduszkę i duszono. Inaczej nie można wytłumaczyć takiego obrzęku mózgu - stwierdziła ordynator. Przyznała, że badanie okulistyczne wykazało krwotoki w siatkówkach oczu Magdy. Oznacza to, iż dziecko było wielokrotnie potrząsane.

- Magda miała anemię i małą wagę jak na swój wiek. Chociaż jej matka mówiła, że lubi sobie pojeść, nasze badania wykazywały, iż była poważnie niedożywiona. Od czoła przez skroń za ucho biegł świeży, 10-centymetrowy ślad po uderzeniu, które musiało zostać zadane z dużą siłą ręką lub jakimś obłym narzędziem - mówiła przed bielskim sądem Dorota G.


Nie mogła oddychać

Magda zmarła 8 sierpnia. Jej rodzice już wtedy przebywali w areszcie. Dorota G. zeznała wczoraj, iż lekarze robili wszystko, aby ją ratować. Dziewczynka przez cały pobyt w szpitalu była podłączona do respiratora. Jednocześnie zaprzeczyła, jakoby Magda miała tzw. skazę krwotoczną, chorobę charakteryzującą się tym, iż ciało podatne jest na powstawanie sińców pod wpływem błahych urazów.

- Dziwne jest również to, że dwukrotnie nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Magda nie miała żadnej wady. U dzieci zatrzymanie akcji serca następuje najczęściej po głębokim niedotlenieniu - mówiła ordynator. Rodzice Magdy słuchali jej zeznań praktycznie bez żadnej emocji na twarzy. Sylwia Cz. miała nawet powieki umalowane na intensywny, niebieski kolor. Na salę rozpraw wchodziła uśmiechnięta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

POLITYCY jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto