Mistrzostwa świata: Francja - Polska 4:0

Spotkanie z Francją podczas mistrzostw świata 1. dywizji w Qiqihar wskazało polskim hokeistom miejsce w szeregu. Wyprzedzający nas o jedną pozycję w rankingu IIHF "trójkolorowi" zdecydowanie pokonali w Chinach biało-czerwonych, którzy marzenia o awansie do światowej elity mogą odłożyć co najmniej do następnego roku. Dzisiaj rywalem drużyny trenera Rudolfa Rohaczka będzie kroczący w tym turnieju od zwycięstwa do zwycięstwa Kazachstan i po tym co Polacy pokazali we wczorajszym meczu, trudno być optymistą.

Wyższość Francuzów nie podlegała wczoraj żadnej dyskusji. Rywale byli drużyną lepszą od Polaków pod każdym względem. Przewyższali naszych zawodników szybkością, zdecydowaniem, skutecznością. "Trójkolorowi" przez cały mecz nadawali ton grze, a o ich przewadze najlepiej świadczy bilans strzałów wynoszący 42-15.

Tomasz Jaworski wielokrotnie wychodził obronną ręką ze zmagań z francuskimi napastnikami, ale i jemu przydarzały się błędy, jak chociażby fatalna interwencja osiem sekund przed końcem I tercji,

kiedy to Francuzi, po strzale Juliena Desrosiersa, zdobyli prowadzenie. Początek drugiej odsłony był zresztą dla naszego zespołu równie kiepski, bowiem już w 14 sekundzie gry straciliśmy drugiego gola autorstwa Francoisa Rozenthala.

Wobec słabej gry Polaków w tym momencie było już właściwie po meczu. Konsekwentnie grający rywale udokumentowali swą przewagę jeszcze dwoma trafieniami. Najpierw Jaworskiego pokonał Nicolas Besch, a strzelecki popis Francuzów zakończył zdobywa pierwszego gola Julien Desrosiers. Polacy dopiero pod koniec meczu przeprowadzili kilka groźniejszych akcji, a najlepszej okazji do zdobycia honorowej bramki nie wykorzystał w 54 min Jacek Płachta przegrywając pojedynek sam na sam z bramkarzem Fabricem Lhenrym.