Przez cały wczorajszy dzień na Jasnej Górze modlono się za ofiary tragicznego wypadku, który wydarzył się na trasie Białystok Warszawa. Za kilkunastu uczniów białostockich szkół, którzy zginęli zmierzając z pielgrzymką do Częstochowy w sanktuarium modlili się zarówno ojcowie paulini, jak i koledzy zmarłych, podobnie jak oni uczestnicy Pielgrzymki Maturzystów Archidiecezji Białostockiej.
– To, co się wydarzyło jest powodem do wielkiego ubolewania. – powiedział przeor Jasnej Góry o. Bogdan Waliczek na wieść o tragicznym wypadku. – To jest tragedia młodych ludzi i ich rodzin. Jechali do Matki Bożej — więc głęboko wierzymy, że w ich sercu to pragnienie spotkania z Maryją, z Bogiem było żywą nadzieją. Tę nadzieję chcieli złożyć na Jasnej Górze, ofiarować swoje przygotowanie do egzaminu dojrzałości, także całe swoje przyszłe życie.
O godz. 15.30 w Kaplicy Matki Bożej została odprawiona msza święta w intencji tragicznie zmarłych. Żałobny charakter miała także główna msza pielgrzymki, odprawiona o godzinie 17 w Bazylice Jasnogórskiej. W intencji zmarłych pod przewodnictwem biskupa Edwarda Ozorowskiego z Białegostoku modlili się wszyscy maturzyści.
– Ta pielgrzymka miała zawsze taki radosny charakter – powiedziała s. Urszula Myjak, katechetka z Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia w Białymstoku, która wraz z uczniami modliła się w Bazylice. – Ta tragedia położyła cień na naszej obecności w tym miejscu. To niezwykle trudne doświadczenie. Każdy z nas musi sobie z nim poradzić, przecież doskonale zdajemy sobie sprawę, że to mogło się przydarzyć także nam...
Tragiczna pielgrzymka
12 zabitych, wśród nich ośmiu białostockich maturzystów, i ponad 40 rannych, w tym trzy w stanie krytycznym — to bilans tragedii, do której doszło wczoraj na trasie Białystok — Warszawa w okolicach Jeżewa. Autokar, który wiózł tegorocznych maturzystów na pielgrzymkę do Częstochowy zderzył się z ciężarową lawetą. — Najpierw wielki huk, później słup ognia i dymu — relacjonuje Krzysztof Targoński, mieszkaniec jednej z okolicznych miejscowości. — Przybiegłem tak szybko jak tylko potrafiłem. Pomagałem dzieciakom wyjść z płonącego autokaru — dodaje przez łzy.
Co się stało? Uczniowie I LO i Zespołu Szkół Elektrycznych około godziny 6. wyjechali z Białegostoku. W autokarze było dwóch kierowców i trzech opiekunów. W sumie 57 osób. Kierowca chwilę po wyjeździe z miasta zatankował bak do pełna, czyli około 700 litrów paliwa. — Minęliśmy Jeżewo. Było wcześnie i na chwilę przysnąłem. Później niewiele pamiętam. Widziałem płomienie, moi koledzy krzyczeli. Uciekałem przez tylną szybę — opowiadał nam niespełna godzinę po wypadku Michał, uczeń I LO.
W tej chwili jest jeszcze kilka wersji tragedii. — Wiadomo, że było to czołowe zderzenie autokaru z lawetą, później w to wszystko uderzył rozpędzony bus — mówi nadkomisarz Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy podlaskiej policji. — Autobus w ułamku sekundy stanął w płomieniach. Świadkowie wypadku i uczniowie, którzy przeżyli, twierdzą, że kierowca autokaru wymijał samochód osobowy i wtedy czołowo uderzył w tira z lawetą. Inni zaś sugerują, że kierowca ciężarówki w tym samym momencie, co kierowca autobusu zaczął wyprzedzać.
W jakim stanie są uczniowie, którzy trafili do szpitala? — W różnym. Trzy z nich są w stanie krytycznym — informuje Ewa Adamczyk, nauczycielka I LO. 31 poszkodowanych jest w szpitalu w Zambrowie, trzech placówkach w Białymstoku. — Jedną osobę przetransportowano do szpitala specjalistycznego w Siemianowicach Śląskich. 60 procent jej ciała pokrywają poparzenia. Wciąż walczy o życie — powiedział Bogusław Poniatowski, dyrektor Publicznego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Dokładnie w południe prezydent miasta, Ryszard Tur na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił trzydniową żałobę. W szkołach i białostockich świątyniach do późnych godzin wieczornych na modlitwie czuwali koledzy i przyjaciele maturzystów. Minister edukacji narodowej Mirosław Sawicki zwrócił się do kuratorów oświaty, by poprosili dyrektorów szkół, nauczycieli i młodzież w całym kraju, aby godnie uczcili pamięć licealistów, którzy zginęli.
Giną ludzie
W ostatnich miesiącach na drogach doszło do wielu tragedii na drogach. Oto największe z nich:
2004
• 4 czerwiec, droga krajowa nr 8, centrum Zambrowa (woj. podlaskie). Na czekające na światłach samochody wpada rozpędzona ciężarówka man. Wybucha pożar. Dwa auta doszczętnie się spaliłī. Śmierć poniosły cztery osoby.
• 25 września, droga krajowa nr 3, Deszczeń k. Gorzowa Wielkopolskiego. W karambolu biorą udział dwa busy, samochód osobowy i TIR. Busami wracali z wycieczki do Niemiec uczniowie gimnazjum w Zaleszanach na Podkarpaciu. Dwóch chłopców ginie na miejscu, jedna gimnazjalistka umiera w szpitalu. Hospitalizowanych jest 15 osób.
2005
• 31 lipca, 90. kilometr drogi krajowej A4, k. Legnicy. Seat toledo zderza się z ciężarówką scania. Pięć osób (w tym trójka dzieci) ponosi śmierć na miejscu.
• 29 sierpnia, 78. kilometr drogi krajowej A4. Wystarczy jeden poślizg i chwila nieuwagi — zderzenie pięciu samochodów. Cztery ofiary śmiertelne i cztery osoby ranne.
• 1 września, Jadachy, powiat tarnobrzeski, droga krajowa nr 9. Kierująca mitsubishi colt 54-letnia warszawianka traci kontrolę nad samochodem podczas wyprzedzania kolumny aut. Potrąca dwóch ludzi. Na miejscu ginie 6-letni chłopczyk i jego babcia.
• 5 września, Kobielice, powiat pszczyński, droga nr 935. Z jadącej ciężarówki spadają rury o przekroju 50-60 cm każda. Przygniatają trzy samochody. Giną dwie osoby, a dwie inne trafiają do szpitala.
Przerażająca statystyka
Statystyki biją na alarm. Niestety, te ze Śląska są najbardziej przerażające. Tylko w ubiegłym roku w naszym województwie padł niechlubny rekord — ponad 7 tysięcy wypadów (na 51 tys. w całym kraju), w których zginęło 511 osób, a ponad 8.000 zostało rannych.
Liczba wypadków:
• 1995 r. — 56.904 wypadków; zabitych — 6.900; rannych — 70.226
• 1996 r. — 57.911; 6.359; 71.419
• 1997 r. — 66.586; 7.311; 83.162
• 1998 r. — 61.588; 7.080; 77.560
• 1999 r. — 55.106; 6.730; 68.449
• 2000 r. — 57.331; 6.294; 71.638
• 2001 r. — 53.799; 5.534; 68.194
• 2002 r. — 53.559; 5.827; 67.498
• 2003 r. — 51.078; 5.640; 63.900
• 2004 r. — 51.069; 5.712; 64.661
Wypadki autokarów
To nie pierwszy tak tragiczny wypadek na naszych drogach. Poniżej przytaczamy opisy kilku największych z nich:
• Grudzień 2004. Trzej jedenastoletni chłopcy oraz kierowca autobusu szkolnego, którym jechali do aquaparku, zginęli w wypadku w Boguchwałowicach na drodze między Tarnowskimi Górami a Siewierzem. Rannych zostało 40 osób.
• Sierpień 2001 r. Na drodze krajowej nr 1 pod Bełchatowem TIR uderzył w bok autobusu wiozącego pracowników Elektrowni Bełchatów SA. Na miejscu zginęło siedem osób: sześciu pracowników elektrowni i pracownik PKS. 25 osób zostało rannych, w tym kilka ciężko.
• Marzec 2001 r. Sześć osób zginęło na miejscu, a siódma w szpitalu w wypadku autobusowym na trasie Ostrów Mazowiecka — Łomża. Około dwudziestu osób zostało rannych. W okolicach miejscowości Gostery (woj. mazowieckie) zderzyły się w nocy czołowo dwa litewskie pojazdy: TIR i autokar relacji Wilno- Monachium, którym podróżowało 29 osób. Zginęli kierowca TIR-a i jego zmiennik oraz pięć osób z autokaru.
• Maj 1999 r. Cztery kobiety i jeden mężczyzna zginęli, a czternaście osób zostało rannych po zderzeniu toyoty camry z autobusem marki autosan na drodze nr 10 w miejscowości Skępe k. Lipna (Kujawsko-Pomorskie).
• Maj 1998 r. 5 osób zginęło, a jedna została ranna w wyniku zderzenia autokaru turystycznego z ciężarową scanią w Emilianowie k. Radzymina (ówczesne woj. warszawskie). Litewski autobus, przewożący 16 turystów z Wilna, z nieznanych przyczyn zjechał na pas rozdzielający jezdnie i lewym przednim narożnikiem uderzył w jadącą z naprzeciwka ciężarową scanię.
• Maj 1994 r. W autobusie PKS w Gdańsku-Kokoszkach zginęły 32 osoby, a 44 zostały ranne. Nadmiernie przeciążonym autobusem jechało 76 pasażerów. Bezpośrednią przyczyną katastrofy było pęknięcie opony w jednym z przednich kół autobusu relacji Zawory- Gdańsk. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, który uderzył czołowo w drzewo. Wbiło się ono na ponad cztery metry do wnętrza autobusu jadącego z prędkością 60 km na godzinę.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?