MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na nasze owoce ostrzą sobie apetyty mieszkańcy Zachodu, ale i u nas brakuje robotników rolnych

Mariusz Urbanke
Infografika: Bogusław Tomża
Infografika: Bogusław Tomża
Lato to najlepszy czas, by "podładować" organizm witaminami z naturalnych źródeł. Niestety, w tym roku owoce i warzywa są wyjątkowo drogie. Wbrew pozorom, to nie tylko skutek ostrych wiosennych przymrozków.

Lato to najlepszy czas, by "podładować" organizm witaminami z naturalnych źródeł. Niestety, w tym roku owoce i warzywa są wyjątkowo drogie. Wbrew pozorom, to nie tylko skutek ostrych wiosennych przymrozków. To także efekt braku rąk do pracy w rolnictwie i coraz większego eksportu.

- Słynni ogrodnicy Holendrzy nie produkują tak dużo, jakby się wydawało - mówi prof. August Mika z Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach. - Oni raczej wyspecjalizowali się w przerzucaniu bardzo dużych ilości owoców i warzyw z kraju do kraju - i na tym robią najlepsze interesy. Byli u nas, podpisują duże kontrakty z naszymi plantatorami i to również ma wpływ na ceny na polskim rynku.

Na nasze owoce mają też apetyt Belgowie, Brytyjczycy oraz mieszkańcy innych zachodnich krajów. - Na Wschodzie można sprzedać wszystko, bo tam były tylko kołchozy i nowoczesne sadownictwo i warzywnictwo dopiero się tworzą - dodaje prof. Mika.

Plantator dyktuje warunki

Podobne zjawiska obserwuje Maciej Kmera z rynku hurtowego w Broniszach. - Producenci nie spieszą się ze sprzedażą owoców czy warzyw tak jak kiedyś, gdy ustawiały się kolejki przed punktami skupu - mówi. - Teraz rolnicy mają unijne dopłaty, szanse opłacalnego eksportu i w sytuacji, gdy owoców jest mało - to oni dyktują warunki.

- Znam plantatora, który zasadził nową, bardzo ładną, smaczną i pachnącą odmianę truskawki - opowiada Mariola Domańska z gospodarstwa Domsad w Wilczych Piętkach. - Towar ma drogi, ale wszystko idzie do najlepszych sklepów i restauracji w Warszawie, dlatego sprzedaje na pniu, nawet na zapisy.

Poszukiwanie zbieracza

Według prof. Augusta Miki, truskawki w tym roku obrodziły. - Ich plantacje nie doznały po wiosennych przymrozkach tak dużych strat jak drzewa owocowe - mówi. - Były jednak problemy ze zbiorem, nawet jedna trzecia owoców mogła zostać na krzakach, bo brakowała rąk do pracy.

- W poprzednich latach nie było problemu z pracownikami z Ukrainy, w tym roku, chociaż miały być ułatwienia, pracowników sezonowych ze Wschodu praktycznie nie ma - mówi Domańska.

Narzeka też na skomplikowane procedury przy załatwianiu wszystkim spraw związanych z zatrudnianiem pracowników z Ukrainy czy Białorusi. - Stawki za dniówkę podskoczyły do 80-100 złotych, a w ubiegłym roku pracownicy sezonowi nie żądali więcej niż 60 złotych - dodaje.

Właściciele plantacji truskawek musieli zbieraczowi dołożyć minimum 60 groszy za łubiankę, co oznacza, że za zebranie kilograma owoców trzeba zapłacić nawet 1 zł. Za zebranie kilograma czereśni sadownicy płacą do 2 zł. A i tak brakuje chętnych. - Wziąłbym nawet tych spod budki z piwem, ale oni mają czterodniowy tydzień pracy. W weekendy świętują, a w poniedziałki odpoczywają - mówi Adam Gacek, właściciel sadu w okolicach Suchej Beskidzkiej. - A owoc nie może czekać, jak trzeba, to robi się do nocy.

Jego zdaniem, robotnicy ze Wschodu do nas nie przyjdą, bo więcej mogą zarobić przy zbiorach na Zachodzie. Tam można dostać za skrzynkę zebranych owoców nawet 19 zł.

- W tym roku w naszym województwie znalazło pracę 8 Białorusinów, 12 Rosjan i 81 Ukraińców - mówi Katarzyna Kuczyńska ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Banan zamiast jabłka

Maciej Kmera uważa, że praca w Europie będzie coraz droższa i z tego powodu nasze owoce i warzywa też będą drożeć.

- Uzupełnieniem naszego rynku jest niewątpliwie duży import - dodaje.

Może się więc okazać, że zamiast jabłek będziemy w tym roku kupować banany, które choć sprowadzane z daleka i obłożone unijnymi cłami, są tańsze od jabłek. - Jabłek będzie w tym roku 30-40 proc. mniej w porównaniu z ubiegłorocznymi zbiorami - mówi prof. Mika. - Ale jeszcze gorzej może być z morelami, brzoskwiniami czy śliwkami. W niektórych sadach nie będzie ani jednego owocu.

Profesor pociesza jednak, że stosunkowo dobrze przetrwały wiśnie i porzeczki.

- Malin powinno być więcej - dodaje. - Nie ucierpiały w czasie przymrozków, a teraz sprzyja im pogoda, bo lubią wilgoć. Dobre będą też zbiory borówki amerykańskiej, aronii i agrestu.

A jeśli utrzyma się sprzyjająca aura, to dużo będzie też warzyw i ziemniaków. - Młode ziemniaki już tanieją, podobnie jak sałata i ogórki - mówi Kmera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto