MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nadchodzi koniec epoki taniej żywności

Joanna Pieńczykowska Tomasz Boguszewicz
arch.
arch.
Eksperci są zgodni: w ciągu najbliższych kilkunastu lat ceny żywności będą systematycznie rosły. A to głównie z powodu rosnącej konsumpcji żywności na świecie oraz wzrostu produkcji biopaliw.

Eksperci są zgodni: w ciągu najbliższych kilkunastu lat ceny żywności będą systematycznie rosły. A to głównie z powodu rosnącej konsumpcji żywności na świecie oraz wzrostu produkcji biopaliw. Choć w kolejnych latach podwyżki nie będą tak drastyczne jak w tym roku, to jedno jest pewne: epoka taniej żywności już za nami.

Tylko w 2007 r. ceny wzrosną o około 8-10 proc. - wynika ze wstępnych szacunków Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (do listopada ceny żywności wzrosły o 7,6 proc.). - W przyszłym roku żywność zdrożeje o około 8 proc. - przewiduje Dariusz Winek, główny ekonomista Banku Gospodarki Żywnościowej. Przeciętna czteroosobowa rodzina będzie musiała wydać na jedzenie o około 1 tys. zł więcej niż w tym roku.

O około 10 proc. zdrożeje mięso wieprzowe, podobnie wzrosną ceny mleka, a serów - o około 7 proc. Przewidywany jest wydatny wzrost cen owoców, artykułów mleczarskich i zbożowych oraz w mniejszym stopniu mięsa drobiowego i jaj.

"Spodziewane wzmocnienie eksportu i krajowej produkcji biopaliw znajdzie odzwierciedlenie w zwiększeniu cen masła i tłuszczów roślinnych" - prognozują eksperci Instytutu Ekonomiki Rolnictwa w wydanym w grudniu raporcie "Popyt na żywność".

Żywność drożeje, bo rosną jej ceny na światowych rynkach, np. ceny pszenicy wzrosły w październiku do 400 dol. za tonę, podczas gdy jeszcze w maju kosztowała ona 200 dol. Głównych przyczyn tego gwałtownego wzrostu ekonomiści każą szukać daleko poza Polską - w szybko rozwijających się Chinach i Indiach. Te kraje zaludnia łącznie ok. 37 proc. mieszkańców całego globu, więc zachowania tamtejszych konsumentów odbijają się na całym światowym rynku. A oba kraje, zwłaszcza Chiny, kupują i jedzą coraz więcej. W 1985 r. Chińczyk zjadał rocznie 20 kg mięsa, dziś %07- ponad 50 kg.

Ale to niejedyny powód. Ceny żywności podbija także rosnąca produkcja biopaliw. Do ich wytwarzania zużywa się ogromne ilości tych samych roślin, z których produkuje się żywność dla ludzi i pasze dla zwierząt, m.in. kukurydzy, rzepaku.

Jak wyliczył tygodnik "The Economist", zatankowanie baku samochodu terenowego, mieszczącego około 100 litrów biopaliwa, oznacza zużycie takiej ilości kukurydzy, jaką jeden człowiek spożywa przez cały rok. Tylko w USA na biopaliwo w tym roku zostanie przerobionych 85 mln ton kukurydzy, czyli około jednej trzeciej całej produkcji. Według tygodnika "The Economist" taka ilość wystarczyłaby na zaspokojenie połowy światowego głodu.

Do tego wszystkiego doszły niekorzystnie wpływające na zbiory zbóż anomalie pogodowe, m.in. susza w Australii. W efekcie konsumpcja żywności rośnie szybciej niż produkcja. Świat stanął przed widmem niedoboru żywności.

Globalne zapasy zboża spadły do poziomu najniższego od lat 80. - alarmuje w najnowszym grudniowym raporcie International Food Policy Research Institute z Waszyngtonu.

- Świat zjada więcej, niż obecnie produkuje, co odzwierciedliło się w spadku zapasów w ciągu ostatnich pięciu czy sześciu lat. Nie może być tak dalej - mówi Joachim von Braun, dyrektor instytutu. I podaje przykład: w 2006 r. światowa produkcja zbóż wyniosła 1,97 mld ton, a konsumpcja - 2,04 mld ton. Była prawie 2,5 raza wyższa niż w 1960 r.

Eksperci nie mają dobrych wiadomości: żywność na świecie drożeje, a będzie jeszcze droższa. Według International Food Policy Research Institute do końca 2020 r. ceny kukurydzy wzrosną o jedną czwartą.

Bardziej dramatyczny scenariusz przewiduje, że z powodu globalnego ocieplenia i wywołanych nim anomalii pogodowych ceny kukurydzy wzrosną nawet o 72 proc., a roślin oleistych - o 44 proc.

Te globalne zjawiska sprawiły, że w Polsce ceny żywności rosły niemal przez cały rok. Ceny niektórych płodów rolnych pobiły historyczne rekordy. W październiku cena tony pszenicy wzrosła do 1 tys. zł i była o ponad 50 proc. wyższa niż w tym samym okresie przed rokiem, chociaż zbiory zbóż w tym roku były w Polsce wysokie - 25 proc. wyższe niż przed rokiem.

W efekcie rodzimi konsumenci na własnych portfelach odczuli, że nasz kraj stał się częścią światowej gospodarki. Tylko do października chleb zdrożał o 25 proc. - średnio w Polsce za bochenek trzeba było zapłacić 1,71 zł, podczas gdy rok wcześniej wystarczyło 1,36 zł.

Z powodu drogiego zboża zdrożeje też mięso, bo do wyprodukowania jednego kilograma wołowiny potrzeba nawet ośmiu kilogramów zbóż, a kilograma wieprzowiny %07- około czterech kilogramów. Kilogram kurczęcia kosztował w 2006 r. 4,90 zł, a w październiku już 6,24. Wzrost spożycia masła w Chinach spowodował, że jego cena w Polsce skoczyła z 3,03 za kostkę do 3,98 zł. Staniały na szczęście warzywa, np. ziemniaki są dziś prawie o połowę tańsze niż rok temu. Podwyżki przenoszą się też do restauracji. McDonald's podwyższył w tym roku cenę najtańszego hamburgera z 2 do 3 zł, czego nie robił od dwóch lat.

Co gorsza, w roku 2008 czekają nas dalsze podwyżki. Na szczęście nie będą tak wysokie jak w 2007 r. - Najbardziej drastyczne podwyżki cen zbóż są już za nami, ale ceny nie powrócą już do poziomów z lat 2004-2005 - mówi dr Wiesław Łopaciuk z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Pewne są jednak znaczące podwyżki cen wieprzowiny. Na razie jest ona niewiele droższa niż w ubiegłym roku. Mamy świńską górkę, rolnicy masowo wyprzedają i tuczniki, i prosięta. Jednak sytuacja już zaczyna się odwracać. Tak zwany świński dołek spodziewany jest w II i III kwartale przyszłego roku, bo część rolników zaniechała produkcji, gdy z powodu droższych o 50 proc. niż przed rokiem pasz produkcja mięsa przestała się opłacać. W efekcie ceny wieprzowiny mogą znacznie wzrosnąć. Specjaliści przewidują, że jej ceny będą pod koniec roku o około 10 proc. wyższe niż przed rokiem.

Ale będą też chwile sezonowych spadków cen. Takich jakie obserwujemy obecnie na rynku przetworów mlecznych czy drobiu. Jednak zanotowane w pierwszych tygodniach grudnia obniżki cen pszenicy, drobiu, produktów mleczarskich specjaliści uważają jedynie za chwilową, sezonową korektę. Choć ceny pszenicy spadły do ok. 760 zł za tonę, to i tak jest ona obecnie o 25 proc. droższa niż przed rokiem. Także za kurczaki, których ceny ostatnio spadały z wielkim hukiem z powodu strachu przed epidemią ptasiej grypy, płacimy 25 proc. więcej niż przed rokiem.

- Ceny produktów mleczarskich czy zbóż pod koniec roku osiągnęły górny pułap i teraz spadają, co jest zjawiskiem normalnym, sezonowym. Nie ma jednak mowy, by powróciły do poprzednich poziomów. W pierwszych miesiącach roku jeszcze nieco spadną, ale w marcu, kwietniu znów zaczną iść w górę - tłumaczy Marek Wigier z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa.

W długofalowej perspektywie ceny żywności będą rosnąć także dlatego, że wiele produktów spożywczych wciąż jest w naszym kraju tańszych niż w UE. - Ekonomiści pocieszają, że będzie to proces rozłożony na wiele lat. - Zanim ceny żywności w Polsce zrównają się z unijnymi, minie jeszcze 10-15 lat - zauważa Wiesław Łopaciuk z IERiGŻ.

Eksperci prognozują, że wahania cen żywności zmuszą Polaków do zmiany nawyków żywieniowych. W 2008 r. przeciętny Polak zje o 1 kg mniej wieprzowiny, wołowiny o 0,5 kg, możliwy jest spadek spożycia mleka i przetworów o 1-2 proc. Do nowych zbiorów będzie malała prawdopodobnie konsumpcja produktów zbożowych. Może zmniejszyć się spożycie pieczywa i mąki. Wzrośnie za to konsumpcja makaronów, drobiu, owoców - przewidują eksperci IERiGŻ.

Jak wyliczyli ekonomiści, podwyżka cen artykułów spożywczych o jedną trzecią, spodziewana w perspektywie kilkunastu lat, spowoduje, że obniży się przeciętny poziom życia na świecie. Z tym że w bogatych krajach, jak Francja czy Wielka Brytania, standard ten obniży się tylko o ok. 3 proc., w biedniejszych, gdzie na żywność wydaje się nawet 50 proc. dochodów - aż o 20 proc.

W Polsce udział wydatków na żywność w domowych budżetach wynosi 27 proc. Od kilkunastu lat maleje. Jeszcze w 1990 r. wydawaliśmy na żywność 50 proc. naszych dochodów. W miarę jak nasze zarobki będą rosły, równając do poziomu krajów Unii Europejskiej, malał będzie udział wydatków na żywność w naszych budżetach. W efekcie podwyżki cen nie będą tak bardzo odczuwalne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto