Utworzenie koncernu złożonego z kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej i kilku koksowni to zwycięstwo koncepcji Andrzeja Szarawarskiego. W ubiegłym tygodniu... został on odwołany ze stanowiska wiceministra Skarbu Państwa. DZ udało się dotrzeć do projektu utworzenia największego w Europie koncernu górniczo-koksowego. Projekt zostanie oficjalnie zaprezentowany podczas wyjazdowej sesji sejmowej Komisji Skarbu, która ma obradować w przyszłym tygodniu w Promnicach i Jastrzębiu.
Blisko 30 tysięcy zatrudnionych, kilkadziesiąt miliardów rocznego obrotu, praktycznie żadnej konkurencji na europejskim rynku - to tylko niektóre z elementów opisujących nowy koncern. Skarb Państwa ma mieć zagwarantowane 51 procent udziałów, ale problemem pozostają koksownie należące dzisiaj do koncernu LNM, czyli Zdzieszowice i Sendzimir.
- Firma może powstać szybko, nawet do końca tego roku - mówi Andrzej Kołacz, prezes Koksowni Przyjaźń.
Twórcy programu twierdzą, że zapotrzebowanie na węgiel koksujący jest tak duże, że JSW nie jest w stanie zaspokoić potrzeb odbiorców. Koksownie produkują więc koks o niższych parametrach, a przez to osiągają niższe ceny. Trzeba więc inwestować w nowe złoża węgla koksowego. Mają być one udostępniane w Pawłowicach, Bziu-Dębinie oraz w kopalni Budryk i czterech innych, należących do Kompanii Węglowej.
- Warunkiem naszego poparcia dla tego projektu jest gwarancja utrzymania nad tym koncernem kontroli państwa. Teraz i w przyszłości - mówi Dominik Kolorz z górniczej Solidarności.
- Nie godzimy się na żadną prywatyzację - wtóruje mu Wacław Czerkawski ze Związku Górników w Polsce.
Projektem MSP zaskoczony jest zaś wiceminister gospodarki Jacek Piechota.
- Oficjalnie nic o nim nie wiem - powiedział DZ Piechota. - Dostaliśmy to opracowanie i odesłaliśmy je z powrotem, dołączając bardzo długą listę poważnych zastrzeżeń. Potem nikt już się z nami nie konsultował.
Wiceministra Piechotę zaskoczyła również inna rzecz. Inicjatywę w tworzeniu koncernu wzięli na siebie posłowie.
- To zupełne pomieszanie kompetencji - mówi Piechota. - Ciekawe czy równie chętnie wezmą na siebie odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenia?
Janusz Steinhoff
Koncepcja jest racjonalna, ale zakończyć się może sukcesem w momencie prywatyzacji koncernu. W tych branżach potrzebny jest kapitał na inwestycje. Na razie jest świetna koniunktura na rynku i niektórym wydaje się, że to przyciągnie pieniądze na rozwój. Każdy cykl ma jednak swój koniec. Powstanie koncernu ma uzasadnienie ekonomiczne, ale plany te skutecznie mogą zastopować czynniki polityczne. Posłowie wzięli na siebie inicjatywę, bo polską gospodarką nikt nie rządzi. Takiej sytuacji nie było od 1989 roku.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?