MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nawet Czesi przychodzą

wojciech trzcionka
Wystawy polskiej książki na Zaolziu miały po wojnie wielkie tradycje, ale dopiero od 1992 roku odbywały się systematycznie. Do czasu. W 1999 roku sala Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Czeskim Cieszynie ...

Wystawy polskiej książki na Zaolziu miały po wojnie wielkie tradycje, ale dopiero od 1992 roku odbywały się systematycznie. Do czasu. W 1999 roku sala Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Czeskim Cieszynie wynajęta została na zabawę weselną. Wystawa nie mogła się odbyć. Rok później zawiedli wystawcy, którzy woleli wielkie targi we Frankfurcie nad Menem, Krakowie czy Warszawie, niż przyjazd do Polaków na Zaolziu. Udało się w końcu dwa lata temu. Wystawa wróciła i znowu systematycznie się odbywa. Właśnie trwa. Jej organizatorami są Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Książki oraz Sieć Księgarska "Matras". — Mamy w sumie ośmiu wystawców i ponad 500 tytułów — mówi Helena Legowicz, organizatorka wystawy.

DZ: — Dlaczego tak mało wydawnictw przyjechało na Zaolzie?

HELENA LEGOWICZ: — Wydawnictwa mają swoje kłopoty finansowe, a poza tym wystaw jest bardzo dużo. Może też jest w tym i nasza wina, może za mało przypominaliśmy się w wydawnictwach, żeby do nas przyjechały. Ale jesteśmy przekonani, że wystawa ma sens także w tym wymiarze, w jakim się odbywa. Prezentujemy publikacje najnowsze, z tego roku. Mamy zestawy literatury dziecięcej, młodzieżowej, współczesnej polskiej i światowej, poezję, fantastykę, romanse.

DZ: — Czy książki można na miejscu kupować?

HL: — Wystawie towarzyszy kiermasz, który prowadzą księgarze z Czeskiego Cieszyna. Wszystkie publikacje, które są prezentowane, można u nich zamawiać.

DZ: — Jakie jest zainteresowanie wystawą?

HL: — Wystawa jest pokazywana najpierw w Teatrze w Czeskim Cieszynie. Od soboty będzie w Trzyńcu, a potem pojedzie do Jabłonkowa i Karwiny. W sumie obejrzy ją około 4 tys. osób. Najwięcej będzie jak zwykle klas szkolnych, ale indywidualnych czytelników też nigdy nie brakowało. Tradycja na Zaolziu jest taka, że książki trzeba mieć w domu na własność.

DZ: — Ludzi stać na książki?

HL: — Nie wiem czy stać, ale kupują książki, wiele osób wydaje nawet dość pokaźne kwoty. Czytelnictwo w polskich bibliotekach na Zaolziu nie różni się zbytnio od czytelnictwa w czeskich placówkach. Jest zainteresowanie literaturą w języku polskim i to również u Czechów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto ubezpieczyć psa?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto