Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie chcemy mieć dużo dzieci

Wiktor Świetlik
Na początku lat 80. rodziło się ponad 700 tys. dzieci rocznie, teraz na świat przychodzi o połowę mniej Polaków.arch.
Na początku lat 80. rodziło się ponad 700 tys. dzieci rocznie, teraz na świat przychodzi o połowę mniej Polaków.arch.
Oto prawdziwe wyzwanie dla nowego premiera. Nie chcemy mieć dzieci - tak w jednym zdaniu można streścić wyniki badań dla naszej gazety zrealizowanych przez instytut ARC Rynek i Opinia.

Oto prawdziwe wyzwanie dla nowego premiera. Nie chcemy mieć dzieci - tak w jednym zdaniu można streścić wyniki badań dla naszej gazety zrealizowanych przez instytut ARC Rynek i Opinia.

Wynika z niego, że Polaków dotychczasowe pomysły polityków nie przekonują i nie skłaniają do posiadania dzieci.

Co czwarty badany zadeklarował, że decyduje się na życie bez potomstwa, przynajmniej w najbliższej przyszłości. 43 proc. badanych, którzy posiadają dzieci, nie planuje już kolejnych. Co piąty Polak nie ma jeszcze pociechy, ale deklaruje, że wkrótce się o nią postara. Tylko 13 proc. ankietowanych, którzy mają dzieci, planuje kolejne.

Do tej pory niechęć Polaków do posiadania dzieci tłumaczono złą sytuacją gospodarczą, bezrobociem i brakiem perspektyw. Jak się jednak okazuje, demografia nie jest w tak prosty sposób uzależniona od ekonomii. W ostatni wyż demograficzny weszliśmy na początku lat 80., kiedy sytuacja ekonomiczna w Polsce była oceniana dużo gorzej niż teraz.

Impulsem, który miał przekonywać Polaków do posiadania dzieci, było tak zwane becikowe. Czyli ustawa uchwalona wspólnie przez posłów PiS, PO, LPR, Samoobrony i PSL w 2006 r. Choć Polacy becikowe odbierają już niemal od dwóch lat, ta wypłacana jednorazowo zapomoga niewielu przekonuje. Zdaniem czterech piątych z ankietowanych becikowe nie ma wpływu na decyzję o posiadaniu dzieci.

Polaków nie przekonały też deklaracje o prowadzeniu polityki prorodzinnej padające z ust dwóch poprzednich premierów, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Nie pomogły rysowane w poprzedniej kampanii wyborczej przez PiS wizje powstających milionów mieszkań i wprowadzenie dłuższych urlopów macierzyńskich .

Jak widać, na zmianę nastrojów nie wpłynęły także obietnice reform zapowiadanych przez PO. Podejścia Polaków do posiadania rodziny nie zmieniło zwycięstwo tej partii, expos%E9 premiera Tuska i pierwszy miesiąc jego rządów.

Aż 60 proc. kobiet jest zdania, że obecna sytuacja w Polsce nie sprzyja posiadaniu dzieci. Większymi optymistami są mężczyźni, bo mniej niż połowa z nich podziela tę opinię.

A demografia okazuje się wyzwaniem politycznym numer jeden. Spadek liczby urodzeń to w długiej perspektywie problem dla losów państwa, w krótkiej - dla gospodarki.

Już wkrótce przed widmem ruiny może stanąć system ubezpieczeń publicznych. Coraz mniejsza liczba dzieci będzie oznaczać zwiększającą się liczbę emerytów, a coraz mniejszą grupę płacących składki.

Czy staniemy się społeczeństwem starców? Jeśli politykom nie uda się odwrócić trendu uwidocznionego w naszych badaniach, jest to bardzo prawdopodobne.

Dzieci rodzi się trochę więcej, ale to zasługa wyżu demograficznego

Przez ostatnie kilka lat obserwujemy niewielki wzrost liczby urodzeń, który jest przede wszystkim efektem wejścia w dorosłość wyżu demograficznego lat 80.

Od pierwszej połowy lat 80. aż do 2003 r. w Polsce rodziło się coraz mniej dzieci. W rekordowym 1983 r. urodziło się ponad 720 tys. dzieci. 20 lat później - już tylko 350 tys. Od 2002 r. liczba ludności Polski zaczęła maleć, bo więcej ludzi umierało, niż się rodziło. Od 2004 r. liczba urodzeń zaczęła powoli wzrastać, po kilka tysięcy rocznie. Zwiększony ruch na porodówkach to wynik zakładania rodzin przez pokolenie wyżu demograficznego, choć nie przekłada się on aż tak wyraźnie na wzrost populacji, jak przy wcześniejszym wyżu. W pierwszej połowie lat 50. na świat przychodziło prawie 800 tys. dzieci rocznie. Ćwierć wieku później, gdy zaczęły one zakładać rodziny, w Polsce rodziło się ponad 650 tys. dzieci rocznie (ta fala osiągnęła szczyt na początku lat 80., gdy na świat przyszło tzw. pokolenie stanu wojennego - w latach 1982-1984 rodziło się po ponad 700 tys.). Ten wyż przekłada się teraz tylko na ok. 350-tysięczną liczbę urodzeń.

Jak twierdzą socjologowie, jednym z czynników, który ma wpływ na wzrost liczby urodzeń, jest poprawa sytuacji na rynku pracy. Dotyczy to dużej grupy kobiet po 35. roku życia, które po ustabilizowaniu sytuacji zawodowej zdecydowały się na dzieci.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto