MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie wiedział, że zabił człowieka

Gabriela Lorek
Mimo natychmiastowej reanimacji rowerzysta zmarł. / Łukasz Klimaniec
Mimo natychmiastowej reanimacji rowerzysta zmarł. / Łukasz Klimaniec
Temu człowiekowi ucięło pół głowy - mówi z przejęciem mieszkanka jednego z budynków przy bielskiej ul. Żywieckiej. Wczoraj w pobliżu skrzyżowania z ul. Tuwima tir potrącił 21-letniego rowerzystę.

Temu człowiekowi ucięło pół głowy - mówi z przejęciem mieszkanka jednego z budynków przy bielskiej ul. Żywieckiej. Wczoraj w pobliżu skrzyżowania z ul. Tuwima tir potrącił 21-letniego rowerzystę. Chłopak zmarł, mimo natychmiast podjętej akcji reanimacyjnej.

Około 7.30 na Żywieckiej było już tłoczno. Sznur samochodów i chłopak na bordowym góralu. Ludzie widzieli kilka przejeżdżających samochodów ciężarowych marki MAN.

Nagle jeden z tych wielotonowych kolosów podczas wyprzedzania zahaczył przyczepą młodego rowerzystę. Uderzenie wyrzuciło chłopaka w górę na kilka metrów. Po paru sekundach upadł na jezdnię. Tir nawet nie zwolnił.

- To był moment - mówi pani Agata z niedużego pawilonu spożywczego, który znajduje się nieopodal miejsca, gdzie doszło do wypadku. Przed sklepikiem stał mężczyzna, który widział całe zdarzenie. Zdążył zapamiętać litery z tablicy rejestracyjnej samochodu - WPL. Wszedł do kiosku, żeby zadzwonić.

- Mąż od razu zatelefonował na policję i pogotowie - kontynuuje pani Agata. Wkrótce nadjechała karetka, ale już nic nie dało się zrobić. Przyczepa roztrzaskała chłopakowi głowę. - Taki młody - rzucił ktoś w tłumie, kiedy policjanci prowadzili swoje czynności. Na miejscu był również prokurator. Bordowy rower wyglądał, jakby nie brał udziału w tragedii. Miał jedynie zabłoconą ramę. Kilka metrów dalej, na jezdni tuż przy krawężniku, leżało ciało jego właściciela przykryte srebrną folią. Do niedużego przezroczystego woreczka policjanci włożyli rzeczy, które zmarły miał przy sobie - skórzany portfel, klucze od mieszkania, paczkę papierosów...

Kierowcę tira policjanci zatrzymali w okolicy Szpitala Kolejowego w Wilkowicach. 23-letni mieszkaniec powiatu płockiego był trzeźwy i podobno bardzo zaskoczony tym, co usłyszał od policjantów.

- Twierdzi, że nie zauważył, żeby kogoś potrącił - powiedział nam podkomisarz Wiesław Mizia, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.

Trwa ustalanie czy faktycznie nie był świadom, że zabił człowieka. *

Wielu kierowców-sprawców wypadków drogowych ucieka z miejsca zdarzenia. Komisarz Bogdan Lach, koordynator Zespołu Psychologów Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach tłumaczy, iż wiąże się to z konsekwencjami takiego zdarzenia. - Jest to lęk przed odpowiedzialnością. Oczywiście zdarzają się przypadki, one jednak występują bardzo rzadko, że taka reakcja następuje z powodu szoku. Najczęściej jednak ci kierowcy pozostawiają pojazdy na miejscu zdarzenia i ich ucieczka nie trwa zbyt długo. Natomiast jeśli ktoś nie jest w stanie wrócić na miejsce wypadku, skonfrontować się z tą sytuacją, to kodeksowo jest odbierany jako sprawca będący pod wpływem alkoholu - mówi komisarz Bogdan Lach. Dodaje również, że przy dużych rozmiarach pojazdów wchodzi w grę, iż kierowca nie zdaje sobie sprawy, że stał się sprawcą jakiegokolwiek zdarzenia drogowego. - Wszystko zależy od pewnych kwestii związanych z eksperymentem procesowym, który w tym przypadku na pewno jest uzasadniony - wyjaśnia komisarz.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto