Niebezpieczne pożyczki

Wielu ekspertów ostrzega, że Polacy zbytnio ryzykują zadłużając się w walutach obcych. Pisaliśmy o tym wczoraj. Dziś przyszły kolejne ostrzegawcze sygnały dla kredytobiorców. Rośnie oprocentowanie kredytów we frankach szwajcarskich. W dodatku polski nadzór bankowy chce ograniczyć dostępność kredytów w walutach.

Złoty w cenie
Po ujawnianiu założeń budżetu na przyszły rok, który jest oszczędny i spełnia wymagania stawiane nam przez Unię Europejską, złotówka zaczęła się szybko umacniać. Tak szybko, że zaniepokoił się tym premier Kazimierz Marcinkiewicz. Mocna złotówka to bowiem poważne zagrożenie dla opłacalności polskiego eksportu, który jest jednym z motorów rozwoju naszej gospodarki.

Mimo tak mocnej rodzimej waluty, większość kredytobiorców zaciąga pożyczki w walutach, bo okazuje się, że jest to nadal bardziej opłacalne.

Tymczasem polski nadzór bankowy jest zaniepokojony hojnością banków w pożyczaniu walut obcych – szczególnie bez wkładu własnego. Wiele wskazuje na to, że już w najbliższych tygodniach zapadną decyzje, których skutkiem będzie ograniczenie dostępności kredytów w walutach. W grę wchodzi nawet całkowity zakaz ich udzielania. – Nadzorowi leży oczywiście na sercu stabilność systemu bankowego. Taką stabilnością mógłby poważnie zachwiać kryzys na rynku nieruchomości (a więc spadek wartości bankowych zabezpieczeń) i jednoczesne osłabienie złotówki, w wyniki którego wiele gospodarstw domowych, którym banki lekką ręką pożyczyły setki tysięcy złotych, przestanie spłacać raty. Te scenariusze wydają się teraz mało realne ale nie można ich wykluczyć – mówi Tymoteusz Tonkiel, doradca finansowy z firmy Expander.

Komu opłacą się zmiany?
Zdaniem ekspertów takie zakazy są na rękę klientom banków, bo zostaną uchronieni od „pułapki”, którą mogą okazać się tanie kredyty w walutach obcych. Banki też jednak mają swój interes we wprowadzeniu ograniczeń. – Stanowisko nadzoru bankowego popiera grupa instytucji, które specjalizują się w pożyczaniu na mieszkanie złotówek, a więc Pekao SA, ING Bank Śląski, BZ WBK czy PKO BP – twierdzi Tonkiel. – Co więcej, części dużych banków detalicznych łatwiej będzie oferować niskie oprocentowanie w złotówkach, bo bardzo tanio pozyskują pieniądze, oferując oprocentowanie lokat znacznie niższe niż banki średniej wielkości. W efekcie mogą liczyć na dopływ nowych klientów, którzy nie będą mogli sobie pozwolić na kredyty we frankach szwajcarskich (np. z uwagi na wysoki wymagany wkład własny). Dla banków, które nie mają takiej bazy taniego kapitału konkurencja cenowa może okazać się zabójcza.

Frank droższy
Niestety, jest jeszcze jedna zła wiadomość dla kredytobiorców, którzy polubili waluty. – Rośnie koszt kredytów we frankach szwajcarskich – informuje Tonkiel. – I nie wynika to z osłabienia naszej waluty, bo złotówka „trzyma się mocno”. Chodzi o rynkowe stopy procentowe. W ciągu ostatnich 3 miesięcy 6-miesięczny LIBOR dla franka szwajcarskiego – podstawa ustalania oprocentowania większości kredytów hipotecznych w tej walucie – wzrósł o 0,5 pkt proc. Wiele wskazuje na to, że to dopiero początek. Dla kogoś, kto spłaca kredyt w wysokości 150 tys. zł zaciągnięty na 20 lat wzrost oprocentowania z 2,5 do 3 proc. oznacza ratę wyższą o 40 zł. To tak jakby złotówka skokowo i na stałe osłabiła się względem franka o 5 proc. – dodaje.

Na razie nie wszyscy kredytobiorcy zauważyli wzrost oprocentowania swoich kredytów, bo banki aktualizują ceny najczęściej raz na kwartał lub nawet raz na pół roku. Ale wkrótce ten wzrost uderzy wiele osób po kieszeni.