MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Niemcy wyciągają ręce

Beata Sypuła, Marlena Polok-Kin
Koronnym dowodem dla Niemców jest kamienica w Gliwicach, należąca - ich zdaniem - do Luzie.
Koronnym dowodem dla Niemców jest kamienica w Gliwicach, należąca - ich zdaniem - do Luzie.
Nasze są ulice, ale czyje kamienice? Na to pytanie da odpowiedź przypadek Luzie Schaffrat z Dortmundu. Rząd niemiecki nakazał jej zwrot ponad 4,6 tys. euro, jakie uzyskała tytułem "świadczeń wyrównawczych" dla ...

Nasze są ulice, ale czyje kamienice? Na to pytanie da odpowiedź przypadek Luzie Schaffrat z Dortmundu. Rząd niemiecki nakazał jej zwrot ponad 4,6 tys. euro, jakie uzyskała tytułem "świadczeń wyrównawczych" dla przesiedleńców. Koronnym dowodem dla Niemców jest pewna kamienica w Gliwicach, należąca - ich zdaniem - do Luzie.

W Niemczech Luzie uznana jest za spadkobierczynię po mężu Norbercie Schaffrat, który opuścił Gliwice w latach 70. Ten zaś był właścicielem kamienicy w Gliwicach przy ulicy w czasach niemieckich zwanej Koronprinzenstr. 16a. Władze z Dortmundu żądają od Schaffrat i innych spadkobierców zwrotu 4,658,28 euro. Tyle właśnie (w markach) wypłacono im kiedyś z tytułu utraty mienia. Teraz władze domagają się "świadczenia wyrównawczego", bo własność w Gliwicach "nie uległa przepadkowi".

Rzecz w tym, że na mocy polskiego prawa z 1961 roku własność nieruchomości pozostawionych przez osoby emigrujące do Niemiec przechodziła na Skarb Państwa. Nie wszędzie jednak władze lokalne dokonywały odpowiednich zmian we wpisach do ksiąg wieczystych. Tak właśnie jest w wypadku Luzie. Niestety okazuje się, że nie jest to jednostkowy przypadek.

- Tylko w 2001 r., jak wynika ze stenogramu odpowiedzi rządu niemieckiego na pytania Bundestagu, który jest w moim posiadaniu, było takich przypadków 579, za to na łączną sumę 2,2 miliona marek - mówi poseł Antoni Macierewicz.

Jego zdaniem, Niemcy ławą ruszą po nieruchomości, już dziś domagają się ich zwrotu stwierdzając, że pomoże im "liberalizacja stosunków w Polsce i z tym związana możliwość swobodnego rozporządzania majątkiem".

- Boże, dostałam to mieszkanie z miasta, sami z mężem je remontowaliśmy. Nie ma tu żadnych luksusów, ale to nasz cały dorobek. To co z nami będzie, jeśli Niemcy sprzedadzą ten budynek? - Danuta Walczak z trzeciego piętra nie kryje zaniepokojenia. Wraz z mężem i 14-letnim synem mieszka teraz w mieszkaniu, w którym mieszkał dawny właściciel, dziś jednak jej lokum okrojone jest o jeden pokój.

Mieszkańcy odnalezionej przez nas kamienicy nie wiedzą nic pewnego, niemal wszyscy jednak słyszeli o mieszkających w Dortmundzie właścicielach ich domu i ich zainteresowaniu nieruchomością. Nikt, poza jedną lokatorką mieszkającą tu od półwiecza, nie pamięta rodziny nieżyjącego już Norberta Schaffrata - właściciela budynku, który opuścił Polskę wraz z żoną i dziećmi w latach siedemdziesiątych. Zdania są podzielone. Jedni niedowierzają, że spadkobiercom uda się sfinalizować plany względem ich budynku, inni są przerażeni tą perspektywą, pomni kłopotów tzw. "sprzedanych lokatorów,.

Przez dziesięciolecia mieszkała tu aż do lat siedemdziesiątych kilkupokoleniowa rodzina Schaffratów. Zajmowali obszerne mieszkania na kilku kondygnacjach czteropiętrowej kamienicy. Na tyłach domu prowadzili niewielką piekarnię (dziś są tam garaże), wyroby sprzedawali od frontu. Teraz także jedno z mieszkań zajmują ich krewni. Za drewnianymi drzwiami cisza, wyjechali na wakacje. Ale to od nich sąsiedzi mieli uzyskać informacje o planach żony Schaffrata, Luzi, względem należącej do nich gliwickiej kamienicy.

Potwierdza to mieszkająca naprzeciwko nich Janina Kopalowa. Mieszka tu od pięćdziesięciu lat, pamięta więc rodzinę Schaffratów. Słyszała, że Schefferowa ma w Niemczech oddać jakieś pieniądze i dlatego interesuje się kamienicą. Wszystko wskazuje, że te pieniądze to zwrot tzw. świadczeń wyrównawczych, które wypłacał przesiedleńcom niemiecki rząd.

- Ten budynek to żaden miód, kto by to chciałby go kupić? - mówi jedna z kobiet. - Przy remoncie ściany i sufity się sypią...

Mieszkańcy sąsiednich kamienic, przy ul. Św. Katarzyny, powiedzieli, że budynki będą wyburzone i ma tędy przebiegać średnicówka. Ten na Jagiellońskiej także. Krążyły informację, że lokatorzy zostaną przesiedleni na ulicę Jana Pawła II.

- Wcale mnie nie martwią te doniesienia. I nawet dobrze by się stało - komentuje mieszkająca na trzecim piętrze Dorota Łojewska. - Mieszkania w tej kamienicy sypią się i perspektywa ewentualnej przeprowadzki wcale mnie nie przeraża.

Lokatorzy nie mają za to wątpliwości: Urząd Miasta musi nas bronić. W końcu miastu płacimy czynsz!

Marek Jarzębowski, rzecznik gliwickiego magistratu potwierdza, że są planowane wyburzenia w związku z przebiegiem w Gliwicach Drogowej Trasy Średnicowej. Zaplanowano je jednak tuż przy korycie starej Kłodnicy, ulica Jagiellońska nie będzie więc wyburzana.

Jeśli więc chodzi o ewentualne starania pani Schaffrat sprawę wyjaśnia, że urząd miasta w żaden oficjalny sposób nie został poinformowany, nikt nie zwracał się także do Zarządu Budynków Miejskich (administratora nieruchomości). Nie sposób obecnie także ustalić, czy kamienica przy ul. Jagiellońskiej 16 a ma w ogóle księgę wieczystą. Samorządowcy nie mają jednak wątpliwości: Tu nie zadziała żaden automat: ktoś się odezwał i już kamienica jego.


Marek Jarzębowski, rzecznik gliwickiego magistratu:
Powiedzmy teoretycznie, że spadkobiercy z Dortmundu zgromadzą stosowne dokumenty, świadczące o tym, że ich przodek był rzeczywiście właścicielem gliwickiej kamienicy i przejdą długą i żmudną - jak wiadomo - procedurę sądową, zmierzającą do ustalenia ich spadkobiercami. Nabędą prawa własności tego budynku i zechcą go sprzedać. Nie zapominajmy jednak, że trzydzieści lat kosztów, które ponosił zarządca tego budynku, może przekroczyć wartość nieruchomości. A my na pewno upomnimy się o swoje, czyli o zwrot tych kosztów. Może więc Niemcom wcale ta transakcja się nie opłacać.

W wywiadzie udzielonym z końcem ubiegłego tygodnia niemieckiej gazecie "Welt am Sonntag" premier Marek Belka wyraził całkowite niezrozumienie dla planów tzw. Pruskiego Powiernictwa, grożącego złożeniem w europejskich sądach zbiorowych pozwów w celu odzyskania majątków byłych niemieckich wypędzonych. "Te skargi nie mają prawnych podstaw. Dla nas ten rozdział historii jest ostatecznie zamknięty" - podkreślił premier.


Tu działa polskie prawo

Jarosław Drozd - wicedyrektor Departamentu Systemu Informacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych

- Działania urzędów ds. świadczeń wyrównawczych w RFN prowadzone są na podstawie prawa niemieckiego i są wewnętrzną sprawą Niemiec, nie należą do sfery bezpośredniego zainteresowania rządu polskiego. Jednak strona polska monitoruje zaistniałą sytuację i jej ewentualny wpływ na stosunki dwustronne obu państw. Jednocześnie rząd polski podkreśla, że Polska rozciągnęła swoją suwerenność na ziemie zachodnie i północne wskutek decyzji Konferencji Poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. W świetle jej postanowień, wszystkie majątki niemieckie zostały przejęte jako odszkodowania z tytułu szkód poniesionych wskutek II wojny światowej, a bezpośrednią podstawę prawną stanowi polskie powojenne ustawodawstwa krajowe.

Nabyte na jego podstawie prawo własności obywateli polskich jest chronione Konstytucją RP (art. 21). Ochrona tego prawa, jako prawa podstawowego Unii Europejskiej, jest także zagwarantowana w art. 6 ust. 1 Traktatu o UE, poprzez przeniesienie na grunt UE standardów zagwarantowanych systemem stworzonym przez Europejską Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz jej protokoły dodatkowe. Gwarancja ta została również politycznie potwierdzona w art. 17 Karty Praw Podstawowych przyjętej na szczycie w Nicei w dniach 7-8 grudnia 2000 r. (mak)

Genowefa Grabowska - deputowana do Parlamentu Europejskiego

Polska jako państwo prawa stoi na straży własności. Jeśli jest księga wieczysta, a ponadto niemieccy spadkobiercy udowodnią swoje prawa do tej nieruchomości nie zachodzą w świetle prawa niemieckiego żadne przeszkody, aby dziedziczyli po zmarłym, to będą mogli dochodzi swoich praw i w Polsce. To jednak długa droga. Trudno mi wyciągać wnioski ze szczątkowych informacji, jakie są w tej sprawie. Zresztą, takie przypadki będą nie tylko w Polsce i nie tylko obywatele niemieccy będą dochodzić swoich praw. Każdy przypadek trzeba jednak rozpatrywać indywidualnie. Nie rozpętujmy przypadkiem gliwickim histerii, nikt z dnia na dzień nie przejmie kamienicy i nie wyrzuci na bruk mieszkających w niej ludzi.


Polskie domy

Ustawa, na podstawie której dawano w Niemczech świadczenia dla przesiedleńców zakładała, że będą one zwracane - z odsetkami! - o ile powstaną możliwości odzyskania pozostawionych w Polsce dóbr. Teraz Niemcy uznali, że takie możliwości są. Stąd przypadek Luzie Schaffrat z Dortmundu.
Takich przypadków jest więcej. W kwietniu br. Ministerstwo Finansów RFN odpowiedziało jednemu z przesiedleńców proszącemu o zapomogę, że mu się nie należy, gdyż powinien procesować się o swój majątek z państwem polskim. Następnie okazało się, że odpowiednie urzędy usytuowane przy landach, a udzielające "świadczeń wyrównawczych" dla przesiedleńców, domagają się ich zwrotu. Stwierdzono, że "szkody w podanych powyżej dobrach zostały wyrównane przez liberalizację stosunków w Polsce i z tym związaną możliwość swobodnego rozporządzania majątkiem".

To nie jedyna przesłanka, by się poważnie zaniepokoić. Istnieje bowiem obawa, że ci Niemcy, którzy zostaną zobowiązani do zwrotu świadczeń, zechcą ubiegać się o zwrot majątków w Polsce. Znamienny jest wyrok Trybunału Strasburskiego, który uznał, że niewypłacenie roszczeń zabużan oznacza złamanie przez Polskę Karty Praw Człowieka i Obywatela, a więc dokładnie to, o co oskarżają nas przesiedleńcy. Legło w gruzach przekonanie, że Trybunały nie mogą rozpatrywać spraw z okresu sprzed swojego powstania i sprzed przystąpienia Polski do odpowiedniej konwencji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto