Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieuczciwi sprzedawcy naciągali w całym województwie śląskim

Maciej Leśnik
O sprawie pisaliśmy pierwszy raz 20 lipca.
O sprawie pisaliśmy pierwszy raz 20 lipca.
Nasza zeszłotygodniowa publikacja na temat fałszywych studentów sprzedających płyty wywołała burzliwą reakcję Czytelników. Do redakcji zgłosiły się osoby, które dały się naciąć i w dobrej wierze kupiły płyty.

Nasza zeszłotygodniowa publikacja na temat fałszywych studentów sprzedających płyty wywołała burzliwą reakcję Czytelników. Do redakcji zgłosiły się osoby, które dały się naciąć i w dobrej wierze kupiły płyty. Ale zgłosili się też ludzie szukający pracy, których przyszłym zajęciem miało stać się naciąganie innych. Okazuje się bowiem, że cała "akcja" była koordynowana przez firmę Bemar Bis, działającą w Katowicach pod przykrywką biura pośrednictwa pracy.

- Praca miała polegać na wykładaniu towarów w hipermarkecie - mówi Adam Malik*, niedoszły pracownik Bemar Bisu, który ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników znalazł w lokalnej gazecie. Jak wynika z jego opowieści, niedługo po złożeniu aplikacji został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną.
Przedstawiono mu warunki pracy i zaproszono do ponownej wizyty w firmie. Jakież było jego zdziwienie, gdy zaraz po ponownym zgłoszeniu w siedzibie firmy usłyszał. - Za pięć minut wsiadasz w autobus i jedziesz za miasto. Zobaczysz, jak się sprzedaje babciom płyty.

Patent "na studenta"

Adamowi towarzyszyło jeszcze kilku akwizytorów. Wspólnie pojechali do Pyskowic. Tam towarzystwo podzieliło się terenem. Nasz Czytelnik miał się tylko przyglądać.

- Po raz pierwszy w życiu zobaczyłem, żeby ktoś miał takie gadane. Oni potrafiliby chyba wcisnąć ludziom pudełko zapałek za 10 zł - wspomina.

Żeby sprzedaż była skuteczniejsza, szefowie firmy wymyślili patent "na studenta". Akwizytorzy tłumaczyli więc swoim rozmówcom, że są studentami, zbierają na niepełnosprawne dzieci i jednocześnie zbierają punkty niezbędne do zaliczenia przedmiotu.

Prawdziwym majstersztykiem była jednak "lista darczyńców". Adam Malik opowiada: - Każdy z nich miał ze sobą taką listę. Kiedy wszedł na osiedle, to zwykle na początku szło mu ciężko. Ludzie nie chcieli płacić. Wyciągał więc tę listę i grzecznie prosił jedynie o wpis, który pozwoli mu na zebranie odpowiedniej liczby punktów. Na to zwykle wszyscy się godzili. Potem on dopisywał przy tym nazwisku sumę kilkudziesięciu złotych, po czym następnemu mieszkańcowi pokazywał listę, tłumacząc, że sąsiad już zapłacił. Skutkowało w ponad osiemdziesięciu procentach.

Kiedy Malik zorientował się na czym miałaby polegać jego praca, poczekał na dogodny moment i oddalił się od grupy. - W kieszeni miałem dwa złote, wiec nie bardzo miałem się jak wyrwać z obcego miasta. Ale lepsze było to, niż dalsze uczestniczenie w tej maskaradzie.

Opuścili biuro

W zeszły piątek udaliśmy się do siedziby Bemar Bisu przy ulicy Grabowej w Katowicach. W średniej wielkości biurowcu firma dzierżawiła niewielkie pomieszczenie. "Dzierżawiła", bo jak ustaliliśmy, kilka tygodni temu szefostwo firmy zwinęło sprzęty i udało się na odpoczynek. ? Podobno mają tutaj wrócić po wakacjach - powiedział nam pilnujący budynku portier.

* Dane naszego informatora zostały na jego prośbę zmienione

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nieuczciwi sprzedawcy naciągali w całym województwie śląskim - Wisła Nasze Miasto

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto