MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Niewolnicy pracy

Maria Zawała
Bogusław Tomża
Bogusław Tomża
Jeszcze dziesięć lat temu mało kto słyszał w Polsce o pracoholikach, ale teraz, gdy walczymy o każdą złotówkę, a na rynku coraz trudniej o pracę, bardzo często spędzamy w firmach całe dnie.

Jeszcze dziesięć lat temu mało kto słyszał w Polsce o pracoholikach, ale teraz, gdy walczymy o każdą złotówkę, a na rynku coraz trudniej o pracę, bardzo często spędzamy w firmach całe dnie. Chcemy się wykazać albo boimy się zwolnienia. Ale czy to oznacza już, że jesteśmy uzależnieni od pracy?

– Wszystko wskazuje na to, że tak – mówi psycholog Mirosław Giza. Jego zdaniem, jeśli czujemy niepokój, gdy pracujemy w czasie wolnym, non stop myślimy o pracy i trudno nam się skoncentrować na obowiązkach wobec rodziny, jesteśmy pracoholikami, którzy zbyt głęboko zaangażowali się emocjonalnie w wykonywany zawód.


Za dużo obowiązków

– Pracoholikiem nie można być bezkarnie przez całe życie. 40-50-latkowie, którzy odczuwają naturalną potrzebę stabilizacji zawodowej, coraz gorzej znoszą tzw. wyścig szczurów – mówi Giza.

Pracodawcom natomiast opłaca się obarczać pracowników nadmiernymi obowiązkami. Tyle że na najwyższych obrotach nie da się długo pracować. Pojawiają się oznaki wypalenia zawodowego, człowiek zaczyna robić się nerwowy. W skrajnych przypadkach kończy się to nawet tragicznie – zawałami serca lub udarami mózgu. – Warto przyjrzeć się sobie – radzi Giza. – Jeśli odczuwamy niechęć do pracy, trudności w koncentracji na zadaniach, w niedzielny wieczór stajemy się niespokojni, a w poniedziałek rano nie chce nam się iść do pracy, to znak, że mamy właśnie pierwsze objawy wypalenia zawodowego.
Firmy niestety, coraz częściej pozbywają się takich „zużytych” pracowników, bo wiedzą, że na ich miejsce w każdej chwili przyjdą młodzi, wypoczęci i chętni do pracy non stop.

Pracoholizm czy nadmierna eksploatacja pracowników to jednak metoda na krótką metę. W największych firmach wyszedł już z mody i coraz więcej stosuje zadaniowy czas pracy – nieważne, ile ktoś spędza czasu w pracy, ważne są wyniki.


Niewydajny pacoholik

Literatura fachowa podaje bowiem, że po trzech latach efektywność pracoholików spada o 60 proc. Poza tym większość takich osób tak naprawdę pozoruje pracę, tracąc energię na nieistotne czynności. Pracoholicy często reagują agresywnie na osoby, które nie pracują tak długo jak oni, a mimo to osiągają lepsze efekty. U podstaw działania pracoholików leży też lęk np. przed niekompetencją.

– Największymi pracoholikami są dziennikarze, pisarze i socjolodzy – mówi Krzysztof Łęcki, socjolog. – A to głównie dlatego, że nawet jak chodzą ulicą, to myślą.

Nie każdy, kto spędza w pracy wiele godzin, jest jednak pracoholikiem. Nie jest nim ten, kto czasowo pracuje dużo, np. gdy trafia do nowej firmy i buduje swój wizerunek. Pracoholikami nie są także osoby, które lubią pracować, a praca jest dla nich wartością samą w sobie. Pracoholik najczęściej nie lubi pracować, nie czerpie przyjemności z pracy.


To trzeba leczyć

– Nadmierne poświęcanie się obowiązkom służbowym to patologia, to choroba podobna do różnego rodzaju natręctw – mówi Giza. Najgorsze jest jednak to, że środowisko biznesu aktywnie promuje i nagradza osoby uzależnione od pracy.
– A takich ludzi powinno się leczyć – twierdzi Giza. Jego zdaniem osoby uzależnione od pracy powinny ustalić sobie ramowy plan tygodnia, trzymać się go ściśle i nie zabierać pracy do domu. Najlepsza jest też aktywność fizyczna. Siłownia, basen, biegi. Nie ma nic lepszego na rozładowanie stresów i napięć. A jeśli nie pomoże, zawsze można poprosić o pomoc psychologa.


Czy jesteś pracoholikiem?

Sprawdź, czy pracujesz non stop tylko aby dorobić, czy też bez pracy nie potrafisz już normalnie żyć. Jeśli odpowiesz „tak” na co najmniej 3 z 6 stwierdzeń, jesteś pracoholikiem.

* Masz silną potrzebę, wręcz przymus, aby pracować.
* Masz problemy, aby powstrzymać się od pracy, nie potrafisz kontrolować czasu, jaki na nią poświęcasz.
* Gdy przebywasz poza firmą jesteś rozdrażniony, źle się czujesz. Wszystko mija, gdy wracasz do pracy.
* Spędzasz w pracy coraz więcej czasu, bo tylko tu czujesz się dobrze.
* Zaniedbujesz znajomych, porzucasz dotychczasowe zainteresowania.
* Poświęcasz się pracy wiedząc, że może się to odbić na twoim zdrowiu.


Śmierć z przepracowania

Pierwszy oficjalny przypadek karoshi – śmierci z przepracowania – odnotowano w Japonii w 1969 r., kiedy 29-letni pracownik jednej z największych japońskich gazet zmarł nagle po wylewie krwi do mózgu.

Termin karoshi wszedł już na dobre do codziennego języka w Japonii – w 2001 r. tamtejsze Ministerstwo Zdrowia stwierdziło 143 przypadki karoshi, co jest najwyższym poziomem od 1988 r. Wtedy stworzono Krajową Radę Obrony dla Ofiar Karoshi z infolinią dla pracoholików i uruchomiono oficjalny rejestr śmiertelnych ofiar uzależnienia od pracy. W rejestrze znalazł się też premier Japonii Keizo Obuchi, który w kwietniu 2000 r. w wyniku przepracowania dostał wylewu i nie obudził się z sześciotygodniowej śpiączki.


Pracusie Europy?

Po roku członkostwa w Unii Europejskiej wyszło na jaw, że jesteśmy wyjątkowo pracowitym narodem. Widzą to głównie Irlandczycy i Brytyjczycy, bo do tych właśnie krajów najczęściej emigrowali za pracą rodacy. Myślenie, że Polak nie chce pracować, woli pić i kraść – zaczyna się zmieniać. A jak tak daje pójdzie, powiedzenie, leniwy jak... Niemiec stanie się faktem.

Nie jesteśmy leniami
Najwięcej w Europie pracują Estończycy, Bułgarzy, Grecy, Węgrzy, Łotysze, Maltańczycy, Polacy, Słoweńcy i Rumuni – po 40 godzin. Najmniej Francuzi – 35 godzin. Poza tym: 38 godzin – Portugalczycy, Irlandczycy i mieszkańcy Luksemburga; 38,8 – Szwedzi; 38,6 – Hiszpanie; 38,5 – Austriacy i Słowacy; 38 – Belgowie, Cypryjczycy i Włosi; 37,7 – Niemcy; 35,5 – Norwegowie i Finowie; 37,2 – Brytyjczycy; 37 – Duńczycy i Holendrzy.

Okazuje się, że nie jesteśmy „leniami Europy”. Pracujemy więcej od Niemców. Niestety, efektywność polskich pracowników jest bardzo niska. Koszt godziny pracy Polaka jest średnio pięć razy niższy niż w krajach starej Unii.
Ustawowo najdłuższy dopuszczalny dzień pracy w wymiarze 13 godzin mają Grecy, Duńczycy, Irlandczycy, Włosi i Brytyjczycy. Ośmiogodzinny dzień pracy ma 9 krajów, a wśród nich Polska. Najdłużej są na urlopach (płatnych), na podstawie układów zbiorowych, Szwedzi – aż 33 dni w roku, najkrócej Cypryjczycy i Irlandczycy – 20 dni. Minimalny ustawowy wymiar płatnego urlopu jest najwyższy (25 dni) w Austrii, Danii, Szwecji, Luksemburgu i Francji. Zdecydowana większość krajów europejskich w tym Polska przyjęło minimalny 20-dniowy wymiar płatnego urlopu. Pozostałym państwom członkowskim ustępujemy też pod względem „okazji do leniuchowania”, czyli świąt państwowych. Polacy mają ich 10.
Najwięcej w Europie mają takich okazji Cypryjczycy – aż 15, Maltańczycy i Hiszpanie – po 14; a najbardziej oszczędni w tej kwestii okazują się w UE Holendrzy i Brytyjczycy.

Mało wydajni... u siebie
Biorąc pod uwagę PKB liczony według siły nabywczej waluty na jednego pracującego, jesteśmy na poziomie 47,9 proc. średniej unijnej. Poziom wydajności pracy liczony na jednego pracownika jest u nas niemal o połowę niższy. Jeszcze gorzej jest w porównaniu z USA, gdzie wydajność jest na poziomie 119 proc. unijnej. Mamy też niższą wydajność niż Węgry i Czechy. Polacy cenią sobie jednak pracę i traktują ją inaczej niż obywatele państw, które od dawna należą do UE. Nowi członkowie UE postrzegani są jako ogromni entuzjaści pracy zawodowej. Dla większości Polaków to sprawa honoru i ambicji. Szkoda tylko, że ciągle cenimy sobie tę lepiej płatną pracę, czyli tę... na Zachodzie.


Powiedzieli nam
Mirosław Giza, psycholog:

Wszystkie powody pracoholizmu nie są nam znane, ale na pewno ma na to wpływ sytuacja społeczna i gospodarcza. Lęk przed utratą pracy i wewnętrzne przekonanie, że aby nie stracić posady, trzeba być super, zawsze pierwszym, sprawia, że trudno nam zaakceptować jakiekolwiek odstępstwo od tej reguły. To powoduje, że czynności związane z pracą stają się rutyną. I żeby nie dopuścić do spadku napięcia, podejmujemy kolejne czynności, mówiąc prosto, jeszcze więcej pracujemy. A w czasie wolnym musimy szybko rozładować związane z uzależnieniem się od pracy napięcie. Niestety, najczęściej robimy to popadając w kolejne uzależnienie, od alkoholu, internetu albo seksu. Granica między starannym wykonywaniem obowiązków. a uzależnieniem się od pracy jest oczywiście płynna.

Krzysztof Łęcki, socjolog:

To, że Polacy są dobrymi pracownikami mnie nie dziwi. Po 1989 roku opłaca się bowiem pracować. Można bowiem zarobić realne pieniądze, za które można nabyć realne rzeczy i usługi, o których wcześniej nawet nie mogliśmy marzyć. Ale to ma swoją drugą stronę. Polski kapitalizm jest chory, to on wymusza niewolniczą wręcz pracę, na której tracimy wszyscy, także sama praca. Jak pracy nie mamy, cierpi rodzina, tracimy przyjaciół, ale jak pracy mamy za dużo, też cierpi rodzina i przyjaciele, bo nie mamy dla nich czasu. Teraz mamy oczywiście w Polsce do czynienia z wyzyskiem człowieka przez człowieka, ale prognozy dla świata mówią, że wkrótce 80 proc. ludzi nie będzie potrzebnych na rynku pracy. I wtedy te 20 proc. najbardziej wykształconych będzie pracować w sposób patologiczny.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto