Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowe życie dla Bohdanka

Agata Pustułka
Niewykluczone, że Bohdanek za trzy, cztery lata będzie musiał wrócić do Polski na kolejną operację. Poszerzony w czasie przeszczepu fragment tętnicy może się zużyć i trzeba będzie go wymienić na nowy. Na zdjęciu chłopczyk z mamą.
Niewykluczone, że Bohdanek za trzy, cztery lata będzie musiał wrócić do Polski na kolejną operację. Poszerzony w czasie przeszczepu fragment tętnicy może się zużyć i trzeba będzie go wymienić na nowy. Na zdjęciu chłopczyk z mamą.
Bohdanek, mały chłopczyk z Kazachstanu, bohater naszych artykułów, przeszedł wczoraj w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach drugą, niezwykle skomplikowaną operację kardiochirurgiczną.

Bohdanek, mały chłopczyk z Kazachstanu, bohater naszych artykułów, przeszedł wczoraj w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach drugą, niezwykle skomplikowaną operację kardiochirurgiczną. - Jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Chociaż było to jak stąpanie po polu minowym z zamkniętymi oczami - mówi docent Marek Wites, który operował chłopca.

Zabieg miał niezwykle dramatyczny przebieg, bo małe serduszko Bohdanka przyrosło do mostka i podczas oddzielania doszło do powstania centrymetrowej dziurki. A przecież lekarze musieli załatać także inną dwucentymetrową dziurkę oraz poszerzyć tętnicę, czyli zlikwidować skutki zespołu Fallota, śmiertelnie groźnej wrodzonej wady serca.

Mama chłopca, Alessa, cały czas stała przed blokiem operacyjnym i wyczekiwała wieści. Gdy zabieg dobiegł końca nie ukrywała łez.

Bohdanek pojawił się w Katowicach cztery miesiące temu, niedotleniony, mniejszy od rówieśników. Skończył rok i gasł w oczach. Wtedy pierwszy raz o nim napisaliśmy w DZ.

Rodzice maluszka nie mieli pieniędzy na jego leczenie. Kredyt bankowy musieliby spłacać do końca życia. Wtedy wy Drodzy Czytelnicy wzięliście sprawy w swoje ręce. Wy też uratowaliście Bohdanka! Wzruszeni jego historią niemal zażądaliście założenia konta i wpłaciliście na nie rekordową sumę ponad 197 tysięcy złotych! Mały, dzielny Kazach trafił do dwóch tysięcy czterystu serc, bo tylu z Was wpłaciło dla niego pieniądze.

Wiele osób pospieszyło też z podarunkami. Bohdan dostał nawet czerwoną walizkę, bo wszystko, co miał mieściło się w dwóch reklamówkach.

W jego imieniu za wszystko Lekarzom i naszym niezawodnym Czytelnikom serdecznie dziękujemy!

Dwa tysiące czterysta osób pomogło śmiertelnie choremu chłopczykowi z Kazachstanu.

Dzień przed zabiegiem docent Marek Wites nie ukrywał: ta operacja przypomina bieg z zamkniętymi oczami po polu minowym. Wczoraj mógł odetchnąć z ulgą. Pięć godzin naprawiania serca małego Bohdanka z Kazachstanu zakończyło się sukcesem.

Docent Wites jak zegarmistrz nastawił mechanizm zepsuty przez naturę. To druga operacja, jaką przeszedł chłopczyk. Pierwsza, lutowa, była zaledwie preludium...

Bez grosza przy duszy

Bohdan przyjechał do Katowic z malutkiej wsi w Kazachstanie. Przyjechał do nas po ratunek. Urodził się ze śmiertelną wadą serca, ciężką postacią zespołu Fallota. Dwucentymetrowa dziura w mięśniu sercowym, niedorozwój naczyń płucnych spowodowały, że zbyt mało krwi przepływało do płuc i chłopczyk niedotleniony i siny jak śliweczka, gasł w oczach.

Alessa, mama Bohdana, od lekarzy w Kazachstanie usłyszała, że ma przyjść z dzieckiem za... trzy lata. - Wtedy zobaczymy, co da się zrobić - powiedzieli jej w szpitalu. Gdyby ich posłuchała "jej malczik" dawno by nie żył.

To jedyny syn Alessy. Upragniony. Więcej dzieci mieć nie może. Po porodzie sama ledwo uszła z życiem. Podczas cesarskiego cięcia dostała zakażenia, rozwinęła się sepsa. Trzeba było usunąć macicę. Lekarze nie chcieli jej powiedzieć, że upragnione dziecko, całe sine i słabiutkie, też toczy swoją walkę.

- Gdybym wtedy to wiedziała, z żalu pewnie bym umarła - mówi kobieta.

Sama zaczęła szukać ratunku dla Bohdanka. Znajomy opowiedział jej o polskim chirurgu Marku Witesie, który od lat jeździ do Kazachstanu i operuje maluchy chore na serce. Alessa dostała numer telefonu i bez wahania zadzwoniła do Katowic. Błyskawicznie załatwiła formalności.

Alessa i Bohdanek po raz pierwszy zawitali do nas w lutym. Na lotnisku w Pyrzowicach wyglądali jak dwa nieszczęścia. Kobieta z reklamówkami w jednej ręce, z synkiem na drugiej, przyjechała do Katowic gnana nadzieją. Jedyną jaka jej została.

Otworzyły się serca

Alessa była bez grosza przy duszy. Zadłużyła się, żeby kupić bilety. Razem z mężem postanowili, że wezmą kredyt bankowy na zapłatę za operację. Pięć tysięcy dolarów musieliby spłacać do końca życia.

Napisaliśmy o dzielnej mamie. I wtedy stało się coś cudownego, wyjątkowego. Redakcja "Dziennika Zachodniego" została zasypana mailami, listami, rozdzwoniły się telefony. Każdy chciał pomóc Bohdankowi i jego rodzicom. To nasi Czytelnicy wymusili na nas, żebyśmy dla chłopczyka otworzyli konto.

"Caritas" błyskawicznie je uruchomił i z całego kraju oraz z zagranicy zaczęły płynąć datki. Udało nam się zebrać 197 tysięcy 585 złotych 89 groszy! Aż 2400 osób pomogło Bohdankowi! Jednocześnie do redakcji przyszły paczki z ubrankami, zabawkami. Emeryt z Zabrza, który pragnął zachować anonimowość, wręczył kobiecie tysiąc dolarów. - Ujęła mnie jej miłość do synka - wyjaśnił. - Pieniądze miałem wydać na wycieczkę zagraniczną, ale im będą bardziej potrzebne. Kilkaset złotych wręczyła Alessie rektor ŚAM prof. Ewa Małecka-Tendera. Pani Krysia z Katowic dała walizkę, a państwo Lewandowscy z Lędzin podarowali wózek po dzieciach. Kilkanaście anonimowych kobiet z Polski, znanych jako kołderkowe cioteczki specjalnie dla niego uszyło piękną kołderkę.

Tym razem dla chłopca otworzyły się też serca w Kazachstanie. Za drugą podróż do Polski zapłacił im jeden z tureckich banków, który ma filię w Ałma Acie.

Zapłaciliśmy za pierwszy pobyt Bohdanka. Ponad 30 tysięcy. Teraz zapłacimy za kolejną operację, ok. 25 tysięcy. Z jego konta sfinansowaliśmy też operację innego małego Kazacha.

Długa droga

Operacja Bohdanka trwała pięć godzin. Nie była tak prosta jak autostrada przecinająca Kazachstan od Astanu do Ałma Aty. - To operowanie niemal po ciemku, bo po pierwszym zabiegu klatka piersiowa malca była pełna zrostów. Serduszko przyrosło do mostka. Tym razem operacja trwała trzy razy dłużej - mówi lekarz. Docent Wites musiał najpierw zlikwidować założone w lutym połączenie aorty z tętnicą, a następnie załatał Bohdankowi serce, nakładając łatkę ze specjalnego materiału - dakronu. Trzeba było też poszerzyć tętnicę. Posłużył do tego homograft, fragment wypreparowanej tętnicy od zmarłego dawcy. Kilkucentymetrowa proteza kosztuje 9 tysięcy.

Trzy pierwsze ząbki

Przez cztery miesiące, jakie minęły od ostatniej wizyty, Bohdanek podrósł. Zaczął chodzić wokół łóżeczka i, co jest oznaką zdrowienia, wyrżnęły mu się wreszcie trzy pierwsze ząbki! Cały czas się uśmiecha. Widać, że jest pod czułą opieką mamy.

- Poza tym przytył pół kilograma, co w jego przypadku jest nie lada wyczynem - ocenia doc. Wites.

Alessa wyznaje, że czas oczekiwania na kolejny zabieg był trudny. - Ostatnio nasi lekarze po zrobieniu synkowi EKG wyśmiali mnie. Po co ty tam jedziesz? - pytali. Mówili, że jest zdrowy - wspomina z płaczem.

Mieli problemy z lekarstwami. W Kazachstanie były dostępne, ale tylko w wersji dla dorosłych. Alessa musiała więc dzielić wielkie tabletki na sześć części i podawać synkowi.

- Mąż pracuje całymi dniami, żebyśmy mieli pieniądze na leki, jedzenie. Układa kafelki, wykonuje prace hydrauliczne. Jest taką złotą rączką. Na miesiąc mamy 250 - 300 dolarów. 10 dolarów kosztuje opakowanie jednej mieszkanki mlecznej dla synka. Nie przyznano nam renty. Od urzędników usłyszałam: przyjdźcie po operacji, to się zobaczy - mówi Alesa.

Teraz dla niej wszystko jest nieważne. Liczy się tylko Bohdanek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto