Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O awansie Polek zadecyduje mecz z Turcją

Leszek Jaźwiecki
Małgorzata Glinka, arch.
Małgorzata Glinka, arch.
Kompleks sportowy Garry Weber w niemieckim Halle wciąż odbija echo radości polskich siatkarek po meczu z Niemkami. Po dwóch występach w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich podopieczne Marco Bonitty mają na ...

Kompleks sportowy Garry Weber w niemieckim Halle wciąż odbija echo radości polskich siatkarek po meczu z Niemkami. Po dwóch występach w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich podopieczne Marco Bonitty mają na koncie dwa zwycięstwa, wcześniej pokonały Holenderki - a przed sobą mecz z Turcją. Tym spotkaniem dziś zakończą zmagania grupowe meczem i nikt nie wątpi, że znów zainkasują komplet punktów. Ciekawostką jest fakt, że zajmujące 22. miejsce w światowym rankingu Turczynki, podobnie jak zespoły polskie i niemieckie, prowadzi włoski trener Alessandro Chiappini - ten sam, który starał się o posadę selekcjonera "Złotek".

Nasze rywalki największy sukces odniosły pięć lat temu zdobywając srebrny medal mistrzostw Europy i przegrywając w finale właśnie z Polską.

- To w tej chwili zupełnie inny zespół. Grają praktycznie w krajowym składzie, w Halle występują bez podstawowych zawodniczek Natalii Ha-nikoglu i Neslihan Damel - ocenia Andrzej Niemczyk, który wówczas prowadził polską drużynę.

Wczoraj polskie siatkarki mogły pospać nieco dłużej. Trener Bonitta z uśmiechem opowiadał, że była to też okazja, aby dziewczyny nieco odpoczęły od... niego.

- Budziki w pokojach też nie dzwoniły, bo nie było wyznaczonej godziny, o której muszą zejść na śniadanie - opowiada Hubert Tomaszewski, menedżer polskiej reprezentacji. W południe wszystkie jednak zameldowały się na treningu w siłowni.Po obiedzie dziewczyny miały czas wolny.

- Niektóre zawodniczki wykorzystały go na odpoczynek, inne poświęciły się lekturze książek. Była też grupka, która po prostu wybrała się na spacer - mówi Tomaszewski.

Późnym popołudniem zawodniczki zameldowały się ponownie na treningu i spotkały się z trenerem. Do zdrowia wraca Katarzyna Skowrońska-Dolata. Po meczu z Holandią cierpiąca na grypę żołądkową siatkarkę musiała wzmocnić kroplówka. Z Niemkami nasza atakująca numer jeden, znowu błyszczała na boisku.

- Pozostałe dziewczyny są zdrowe - zapewnia menedżer naszej kadry.

Zwycięstwo Turczynek z faworyzowaną Holandią skomplikował sytuację w grupie. Polki nie mogą być jeszcze pewne awansu - muszą dzisiaj wygrać dwa sety. Wówczas przy równej ilości punktów decydować będzie stosunek setów, a ten lepszy będą miały nasze siatkarki.

- Nie możemy kombinować, musimy wygrać ten mecz - przekonuje Waldemar Wspaniały, wiceprezes PZPS.


Z Małgorzatą Glinką rozmawia Wojciech Koerber

Po pokonaniu Niemek jesteście już tylko trzy kroki od Pekinu. Blisko, a jednocześnie bardzo daleko. Bo przecież wystarczy jedna porażka, by zgubić olimpijski szlak.

Dlatego nie jesteśmy specjalnie podekscytowane. Zagrałyśmy dwa fajne mecze, cieszymy się, ale też zdajemy sobie sprawę, że droga jeszcze długa i wyboista.

Marco Bonitta postawił w Halle na dwie nowe twarze - Katarzynę Gajgał i Annę Barańską. Warto było przewietrzać wyjściową szóstkę?

Czy warto... Wydaje mi się, że dziewczyny fajnie sobie radzą. Są wesołe, dodają nam energii, po prostu wprowadziły trochę świeżej krwi.

Do niedawna zwolennicy spiskowej teorii dziejów próbowali lansować teorię, że nie wszystkie akceptujecie Annę Barańską.

Dobrze wkomponowała się w zespół. Ciężko natomiast o jakieś głębsze wyznania, bo spędziłyśmy za mało czasu. Jak na razie dziewczyna jest w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie.

A Marco Bonitta też jest w porządku? Ostatnio podkreślał, że się zmienił i otworzył.

Na pewno jest teraz spokojniejszy, bardziej kontaktowy i przystępny.

Wcześniej tego brakowało?

Być może. Sądzę jednak, że przyczyną tego była bariera językowa. Teraz trener prowadzi już odprawy w języku polskim. Posługuje się co prawda bardzo ubogim słownictwem, ale każda z nas już wie, o co mu biega.

No i nie zabiera Wam telefonów komórkowych, skoro Pani odebrała. A kiedyś, jak niesie wieść, zabierał Włoszkom.

Według mnie to bzdura. Jesteśmy dorosłe. Nie musimy chodzić do łóżek o tej samej porze. Bywa, że zasypiam już o dziesiątej, ale czasami - np. po meczu - długo nie można zmrużyć oka i wtedy idę spać o pierwszej.

Losy starcia z Niemkami odwróciła Anna Podolec. Co jej powiedziałyście po meczu?

Nic specjalnego, chociaż wykrzyczałyśmy, że jest wielka. Taka seria może się przecież zdarzyć raz w życiu i więcej już nie.

W 2003 r., kiedy w półfinale ME pokonałyście Niemki 3:2, Pani zdobyła 40 pkt. Teraz także i koleżanki są w stanie wziąć na swoje barki ciężar walki.

Tamten półfinał to odległa historia. Ale może Niemkom faktycznie zapadł w pamięć, bo dokładnie mnie pilnowały. Zresztą dzień wcześniej z Holandią było podobnie. %07I mówiąc przewrotnie, bardzo się z tego cieszę. Dzięki temu na drugim skrzydle jest pusta siatka. Rozgrywająca nie musi już za dużo myśleć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto