Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O być albo nie być klubów bardzo często decydują ich sympatycy

Jerzy Dudała*
W Zabrzu demonstrują przywiązanie do Górnika...
W Zabrzu demonstrują przywiązanie do Górnika...
Dziś, kiedy problemem jest zainteresowanie młodych ludzi miastem i regionem, w którym żyją - sposobem na to może być między innymi kibicowanie. Bycie kibicem, fanatykiem, szalikowcem, kibolem - jak zwał, tak zwał - ...

Dziś, kiedy problemem jest zainteresowanie młodych ludzi miastem i regionem, w którym żyją - sposobem na to może być między innymi kibicowanie. Bycie kibicem, fanatykiem, szalikowcem, kibolem - jak zwał, tak zwał - najczęściej wiąże się z uczuciem silnej przynależności do regionu, miasta. Jak w każdym obszarze - dla jednych jest to zaledwie powierzchowne i niewiele znaczące, dla drugich z kolei istotne i mocne uczucie. I dla nich słowa "moje miasto" czy "mój klub" znaczą naprawdę bardzo wiele.

Klub to my

Oni często interesują się historią swego klubu i regionu, znają zarówno okoliczności sukcesów, jak i porażek, jakie odnosili zawodnicy reprezentujący ICH klub. Bo ten klub to właśnie oni - kibice. I co do tego nie ma dwóch zdań - kluby bez kibiców to smutne i nikomu niepotrzebne twory. Niby prosperujące, raz lepiej, raz gorzej, ale tak naprawdę martwe już za życia. Przykładem - choćby Amica Wronki. Klub, który był przedłużeniem struktur marketingowych producenta AGD. Ten producent niedawno usadowił się w Poznaniu, bo wie, że w Wielkopolsce "prawdziwy klub" jest jeden - Lech. Prawdziwy o tyle, że kibicowanie Lechowi to lata tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, to wzloty i upadki, którymi żyły tysiące sympatyków "Kolejorza".

Kto by przetrwał transformację?

Na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim jest podobnie. Spróbujmy sobie wyobrazić Ruch Chorzów, Zagłębie Sosnowiec, Górnik Zabrze czy GKS Katowice bez ich fanów. Bez kibiców tych klubów pewnie już by nie było. Nie przetrwałyby transformacji z poprzedniego systemu, w którym zakłady różnej maści utrzymywały sportowców, w realia rynkowe. Bez kibiców klub może funkcjonować, ale jakby w letargu, cicho i bezbarwnie. To wegetacja, a nie życie.

Przykładem Odra Wodzisław. Jej bolączką jest to, że jest klubem małego miasta, gdzie nie ma tradycji kibicowania, natomiast są "tradycje" lżenia własnych graczy przez "własnych kibiców". Ryszard Staniek (był kiedyś taki piłkarz, całkiem niezły, przynajmniej jak na polskie realia) mówił mi bodaj już przed dziewięcioma laty, że Odra to ewenement, że w Wodzisławiu zamiast wspierać swoich, to się ich ciągle dołuje i wyzywa. Dziś jest niestety podobnie.

W przypadku tych klubów, za którymi od lat stoją rzesze kibiców, jest zupełnie inaczej. Nawet gdy klub ledwo zipie i ma beznadziejne wyniki - to czuje wsparcie kibiców. Owo wsparcie przejawia się na wiele różnych sposobów, ale jest! I to jest decydujące, najważniejsze. Oni cały czas są, interesują się klubem, wspierają tak, jak tylko potrafią - złoszczą się i cieszą czasem - angażują po prostu. Weźmy GKS Katowice, klub ekonomicznie i sportowo "przydołował", jego były szef opowiedział o korupcji w polskiej piłce i o meczach, które też sam kupował. Otoczka mocno nieciekawa, ale kibice zostali.

O przywiązaniu do korzeni

Weźmy Zagłębie Sosnowiec. Ewenement, bez dwóch zdań. W 1993 roku ogłoszono upadłość i zlikwidowano klub. A kibice zostali, ba - na przekór przeciwnościom - zaczęli w dużej liczbie jeździć na mecze reprezentacji i spotkania zaprzyjaźnionej Legii, by wykrzyczeć, że "było, jest i będzie - zawsze Zagłębie". Gdyby w ogóle zatracili swą aktywność i nie interesowali się klubem, to możliwe, że paru pasjonatom, z Leszkiem Baczyńskim, na czele nie udałoby się go wskrzesić. Bo bez kibicowskiego zaplecza pewnie nikt nie brałby się za wskrzeszanie. Ale kibice się nie poddali, manifestowali swe przywiązanie do klubu, a tym samym wskazywali, że ten klub ma być i że na grę piłkarzy pod szyldem Zagłębia jest zapotrzebowanie.

Kibice to zazwyczaj lokalni patrioci, a wielu z nich to lokalni szowiniści. W czasach globalizacji, gdy przywiązanie do korzeni przestaje dla wielu być wartością, oni z dumą podkreślają, skąd są. Kibice Zagłębia stale zaznaczają swą całkowitą odrębność od Górnego Śląska, kibice chorzowskiego Ruchu popierają, jak Kazimierz Kutz - też kibic Ruchu - ideę autonomii Górnego Śląska. Natomiast na przykład kibice GKS-u Katowice razem z przyjaciółmi z Banika Ostrawa śpiewają o wielkim Śląsku i odwołują się do czasów jego świetności.

Przeprowadzka do pubów

I póki ten szowinizm nie przeradza się w fizyczne ataki na przeciwników, to należy go chwalić, a nie ganić. Tym bardziej, że powody do wszczęcia awantury mogą dziś być jakiekolwiek. I nie są tu potrzebne animozje między klubami, miastami czy regionami. Natomiast lepiej, by młodzi ludzie "ultrasowali" na stadionach, tworząc choreografie niosące z sobą konkretne treści, niż nudzili się pod blokiem i patrzyli tylko, komu spuścić manto.

Na razie McDonalds nie wkroczył na dobre na nasze stadiony, choć powoli wkracza. W Anglii ceną za zapewnienie bezpieczeństwa był odpływ prawdziwych kiboli ze stadionów. Odpływ nie tylko chuliganów, ale też wiernych kibiców. Rozmawiałem ostatnio z przeszło 40-letnim kibicem londyńskiej Chelsea. I powiedział, że normalni kibice nie chodzą już na Stamford Bridge, bo 50 funtów za bilet to przegięcie. Fakt - wyeliminowano chuliganów, ale wylano przy okazji dziecko z kąpielą. Zniszczono też bowiem niepowtarzalną atmosferę, charakterystyczną dla meczów rozgrywanych dawniej przez piłkarzy "The Blues".

Teraz fani Chelsea oglądają mecze rozgrywane u siebie w londyńskich pubach. Siedzą, patrzą w ekran i wspominają stare, dobre czasy. Te, kiedy nie było Abramowicza i jego pieniędzy, a w drużynie większość stanowili Anglicy. Oby u nas nie doszło do sytuacji, w której puby są najlepszym miejscem na oglądanie meczów. Już lepiej niech tętni życiem Bukowa, niech ryczy Cicha i niech pulsuje Ludowy. Bo jak nie, to tylko piwsko, chipsy i dalej przed telewizor. Tak też jest fajnie, ale wyłącznie z wyboru, a nie z konieczności...

* Autor jest doktorem nauk humanistycznych, dwa lata temu ukazała się jego książka "Fani-chuligani. Rzecz o polskich kibolach".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto