Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odeszła legenda Dżemu

Aldona Minorczyk-Cichy, Anna Malinowska
Rozbity bus na autostradzie. Fot. Karina Trojok
Rozbity bus na autostradzie. Fot. Karina Trojok
Paweł Berger jeden z założycieli kultowej grupy Dżem, zginął wczoraj nad ranem w wypadku samochodowym, do którego doszło na autostradzie A-4 w okolicach Jaworzna. Ciężko ranny jest basista Benedykt Otręba "Beno".

Paweł Berger jeden z założycieli kultowej grupy Dżem, zginął wczoraj nad ranem w wypadku samochodowym, do którego doszło na autostradzie A-4 w okolicach Jaworzna. Ciężko ranny jest basista Benedykt Otręba "Beno". W szpitalu przebywa także trzech innych członków zespołu, menedżer i kierowca auta, którym jechali.

Muzycy wracali z koncertu w Rzeszowie. W ich auto uderzył samochód prowadzony przez 50-letnią krakowiankę, która podczas manewru wymijania straciła panowanie nad kierownicą. Bus artystów dachował, a następnie stoczył się ze skarpy do rowu. Kobieta nie odniosła żadnych obrażeń. Auto Dżemu jest zmasakrowane.

Ranni zostali przewiezieni na chirurgię Szpitala Miejskiego w Jaworznie. Lekko ranni, być może już dziś lub jutro wyjdą do domów. Są w szoku i odmawiają kontaktów z wszystkimi poza najbliższą rodziną i lekarzami.


Był sercem zespołu

Około godziny 6.00 na autostradzie A-4 w okolicach Jaworzna (siedem kilometrów przed bramkami wyjazdowymi), busa zaczęła wyprzedzać 50-letnia mieszkanka Krakowa, jadąca toyotą corollą. Wpadła w poślizg, straciła panowanie nad kierownicą. Uderzyła w metalową barierkę, odbiła się od niej i zderzyła się z busem. Auto przewożące muzyków zaczęło ślizgać się po jezdni, potem dachowało i wpadło ze skarpy do rowu. Paweł Berger zmarł na miejscu. Pozostali pasażerowie trafili do szpitala. Jeden z członków zespołu - basista Benedykt Otręba ("Beno") - jest poważnie ranny. Ma złamania i obrażenia głowy.

Pozostali hospitalizowani są w dobrym stanie. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mają typowe dla wypadków stłuczenia. Wykonaliśmy im wszystkie konieczne badania: ortopedyczne, neurologiczne i z zakresu chirurgii ogólnej. Sądzę, że po kilkudziesięciu godzinach obserwacji pacjenci zostaną zwolnieni do domu. Najpoważniej ranny będzie wymagał dłuższego leczenia, również operacyjnego - mówi Józef Kurek, dyrektor Szpitala Miejskiego w Jaworznie.

Muzycy i ich rodziny nie chcą z nikim rozmawiać i z nikim się widzieć.
- To dla nich straszne przeżycie. Są wstrząśnięci. Musi minąć sporo czasu, zanim się otrząsną. Są pod troskliwą opieką - zapewnia Marian Warzycha, prawnik zespołu.
W szoku jest także Sebastian, syn nieżyjącego legendarnego lidera i założyciela zespołu Ryszarda Riedla. Mówi, że Paweł Berger był najlepszym przyjacielem jego ojca. Razem tworzyli najsławniejsze utwory Dżemu. Sebastianowi będzie go bardzo brakować. Cieszył się w zespole ogromnym autorytetem. Był sercem grupy.
Mieszkanka Krakowa, która spowodowała wypadek, wyszła z niego bez szwanku. Wczoraj była przesłuchiwana przez policję. Na jej samochodzie nie było widać poważniejszych uszkodzeń. Bus muzyków był zmiażdżony. To cud, że nie zginęli wszyscy jego pasażerowie.

Nigdy sobie nie przypomną
Józef Kurek, dyrektor Szpitala Miejskiego w Jaworznie:
Pięć osób jest lekko rannych, a jedna ma poważniejszy uraz. Na prośbę zespołu nie mogę podać nazwiska najciężej rannego. Reszta ma obrażenia typowe dla wypadków samochodowych - otarcia, krwiaki i wstrząśnienia mózgu. Są już po zabiegach i powoli dochodzą do siebie. Większość z nich w ogóle nie pamięta, co się stało. To normalna reakcja pourazowa, którą określa się jako niepamięć wsteczna. Tego fragmentu życia już nigdy sobie nie przypomną. Podobno Maciek Balcar krzyknął, że coś się dzieje na jezdni i ostrzegł pozostałych. Zdążył się skulić i schować głowę pomiędzy kolanami - to uratowało go przed poważniejszymi obrażeniami.

Nosze i reanimacja
Sierżant sztabowy Artur Zelek, biorący udział w akcji ratunkowej:
Do wypadku doszło na 361 kilometrze autostrady. Droga była czarna, ale miejscami zalegało błoto pośniegowe. Właśnie w takim miejscu doszło do tragedii. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, akcja ratunkowa pogotowia już trwała. Kilku członków grupy kręciło się koło kompletnie rozbitego i przewróconego samochodu, a dwóch było transportowanych noszami do karetek. Najbardziej poszkodowany mężczyzna już wtedy był reanimowany. Widziałem, jak lekarze próbowali go ratować, ale po ponad pół godzinie musieli się poddać. Natomiast 50-letnia mieszkanka Krakowa, która jechała toyotą, była w głębokim szoku - cały czas krzyczała i nawet lekarzom nie udawało się jej uspokoić.


Niepoprawni marzyciele

Z Pawłem Bergerem rozmawialiśmy ponad dwa lata temu. Wspominaliśmy stare czasy, kiedy Dżem był u szczytu popularności.
- Byliśmy typowymi rokendrollowcami - mówił nam Berger. - Wciąż zresztą jesteśmy. Intensywne życie - próby, jazda, hotele, wódeczka, jakaś impreza.
Muzyk uśmiechał się na wspomnienie lat 80. Uważał, że w życiu rokendrollowca tak naprawdę ważny jest własny klimat, a nie to, co dzieje się dookoła.
- Czasy były nieciekawe. Stan wojenny dla wielu zespołów oznaczał nałożony kaganiec i koniec z koncertami. Nie dotyczyło to jednak Dżemu. Zawsze byliśmy apolityczni - wspominał muzyk.
Nie ukrywał, że mimo wszystko tamte czasy miały swój urok. - Najwspanialsze były trasy koncertowe - wspominał. Mówił, że to było jedno wielkie pasmo poznawania nowych, ciekawych ludzi.

Nie ukrywał jak wielką rolę w jego życiu odegrał wokalista Dżemu Rysiek Riedel. Podkreślał, że Rysiek był niepoprawnym wizjonerem: - Ja też ulegałem tym jego marzeniom. Mówił: "A jakbyśmy tak zagrali koncert przed Stonesami?" "Fajnie byłoby polecieć do Stanów" albo: "A wyobrażacie sobie taki jumbo jet z napisem Dżem?" Marzył o najlepszym sprzęcie dla zespołu. Nic się z tych marzeń spełnić nie zdążyło. My teraz mamy lepszy sprzęt więc może pora, żeby zacząć realizować te inne plany?
Paweł Berger urodził się w Katowicach 6 września 1950 roku. W zespole Dżem był od początku jego istnienia, czyli od 1973 roku. Dżem, uznawany już dziś powszechnie za zespół kultowy, od samego początku grał rock-bluesa wzbogaconego reggae i country.
W 1994 roku zmarł lider grupy Rysiek Riedel, który właściwie przez cały czas działalności zespołu zmagał się z uzależnieniem narkotykowym i alkoholowym. Po jego śmierci grupa grała dalej, z kolejnymi wokalistami. Obecnie w zespole śpiewa Maciej Balcer. Najsłynniejsze utwory Dżemu to m.in. "Cegła", "Whisky", "Skazany na bluesa", "Niewinni i ja", "Wehikuł czasu", "Sen o Wiktorii", "Naiwne pytania".

Co dalej z Dżemem?
mec. Marian Warzycha, pełnomocnik grupy Dżem:
Po stracie Pawła wszyscy czujemy głęboki ból i smutek. To tragedia. Trudno mi o niej spokojnie mówić. Na razie nie wiem, jaka będzie przyszłość grupy. Planowane były koncerty na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych, ale teraz trudno powiedzieć, czy dojdą do skutku. Rozmawiałem z menedżerem Leszkiem Martinkiem, który także ucierpiał w wypadku. Stwierdził, że decyzja będzie należeć do zespołu. Muzycy podejmą ją, gdy tylko wszyscy dojdą do siebie.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto