MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ojciec Święty na placu Piłsudskiego w Warszawie

Marek Twaróg(majk)
fot. Arkadiusz  Gola
fot. Arkadiusz Gola
- Razem z wami pragnę wyśpiewać pieśń dziękczynienia dla Opatrzności, która pozwala mi dziś jako pielgrzymowi stanąć na tym miejscu - rozpoczął po polsku kazanie na placu Piłsudskiego Benedykt XVI i mówił dalej: - Tymi ...

- Razem z wami pragnę wyśpiewać pieśń dziękczynienia dla Opatrzności, która pozwala mi dziś jako pielgrzymowi stanąć na tym miejscu - rozpoczął po polsku kazanie na placu Piłsudskiego Benedykt XVI i mówił dalej: - Tymi słowami 27 lat temu rozpoczął swoją homilię w Warszawie mój umiłowany poprzednik. Brawa na placu! Benedykt XVI jakby czytał w myślach wiernych. Ogromna większość uczestników wczorajszej celebry była przecież w tym miejscu podczas poprzednich papieskich pielgrzymek. Czekali na takie słowa nawiązania.

Już o trzeciej nad ranem z pierwszych autobusów wysiadali pielgrzymi, którzy chcieli uczestniczyć we wczorajszej mszy w Warszawie. Spod dworca centralnego szli potem przez pół miasta, by wreszcie złapać barierkę grodzącą najlepszy sektor. Zaczynało się ich długie nocne czuwanie, które miało zakończyć się około 8.00 zdobyciem takiego miejsca, które pozwoli mieć papieża na wyciągnięcie ręki. Pielgrzymi z Ustki, Dziwnowa, Olsztyna, Białegostoku nie chcieli spać, tylko dzieci polegiwały pod folią. Podziwiano ołtarz - co prawda zabierał bardzo dużo miejsca, ale sama konstrukcja była ładna, lekka. Ktoś próbował odmawiać różaniec, ale nie zawsze udawało się porwać większą grupę. Zimno dawało się we znaki. Ogromną popularnością cieszyły się za to papierowe chorągiewki w watykańskich barwach, które sprzedawano na ulicach (nawet 10 złotych za sztukę). Pierwsze ostrzeżenie nadeszło około 5.00, kiedy w kilka minut wszyscy byli mokrzy. Ale potem nawet wyszło słońce i nikt nie spodziewał się ulewy. Ale przyszła - około 8.00. I nie odeszła w zasadzie aż do końca mszy.

- To nic strasznego - przekonywał Andrzej Gralewicz ze służby porządkowej Totus Tuus. Na placu Piłsudskiego (kiedyś Zwycięstwa) był na wszystkich pielgrzymkach papieskich od 1979 roku. Wtedy też - raz lało, raz słońce. Ale najważniejsze dla tego aktywnego działacza Akcji Katolickiej zawsze było słowo Ojca Świętego.

- Ono dodawało nam odwagi, pozwalało żyć z większą wiarą w Boga i siebie - mówi nam Gralewicz i dodaje: - Choć nie ma Jana Pawła II i czasy się zmieniły, to teraz też potrzebujemy wzmocnienia.

I Benedykt XVI odpowiedział na to pragnienie: - Trwajcie mocni w wierze. Przekazujcie ją waszym dzieciom, dawajcie świadectwo łasce, której doświadczyliście w sposób tak obfity przez działanie Ducha Świętego w waszej historii. Niech Maryja, królowa Polski, wskazuje nam drogę do swego Syna i towarzyszy wam na drodze do szczęśliwej i pełnej pokoju przyszłości.

Ojciec Święty wielokrotnie wspominał Jana Pawła II, a także Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego. Apelował: - Każdy chrześcijanin winien konfrontować własne poglądy ze wskazaniami Ewangelii i Tradycji Kościoła, aby dochować wierności słowu Chrystusa, nawet gdy jest ono wymagające i po ludzku trudne do zrozumienia.

Z biegiem czasu deszcz trochę ustawał, ale wzmagał się wiatr, było zimno i brzydko. - W domu będę dopiero jutro rano - mówi nam Kazimiera Klimowicz, która przyjechała aż ze Szczecina. - Bardzo bałam się jednak, że Benedykta XVI nie powitają tłumy, co byłoby bardzo przykre. Dlatego postanowiłam pomóc warszawiakom, skrzyknęłam bratanicę i jej chłopaka i pojechaliśmy. Nie żałujemy.

Benedykt XVI zszedł z ołtarza do wiernych i osobiście im dziękował. Skończyło się na tym, że z głośników płynęły ostrzeżenia, by żywiołowo reagujący pielgrzymi nie zbliżali się do ołtarza.

Po mszy niektórzy wierni nie opuszczali placu. Jeszcze chcieli się pomodlić, jeszcze zrobić zdjęcie przed ołtarzem. Sam ołtarz postoi na placu Piłsudskiego do czasy wyjazdu papieża z Polski. •

Koronacja Obrazu Matki Bożej Trybunalskiej

W trakcie mszy Benedykt XVI dokonał koronacji Obrazu Matki Bożej Trybunalskiej. To pierwsza koronacja dokonana przez nowego papieża. Korony do obrazu poświęcił w 2004 roku jeszcze Jan Paweł II. Obraz Matki Bożej Trybunalskiej, namalowany przez nieznanego włoskiego artystę w XVI wieku, został w 1580 roku ofiarowany Trybunałowi Koronnemu, powołanemu w Piotrkowie przez króla Stefana Batorego. Obraz znajduje się w kościele oo. jezuitów będącym jednocześnie Sanktuarium Matki Bożej Trybunalskiej. Sanktuarium to jest powszechnie uznanym miejscem modlitwy za tych, którzy sprawują władzę. Niewykluczone, że Matka Boża Trybunalska zostanie patronką polskich parlamentarzystów.

Ojciec święty mówi do nas

"Tutaj, w wigilię uroczystości zesłania Ducha Świętego, Jan Paweł II wypowiedział znaczące słowa modlitwy: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi". I dodał: "Tej ziemi!" Tutaj też, na tym samym placu był żegnany wielki prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński. Bóg połączył te dwie osoby nie tylko przez tę samą wiarę, ale również przez koleje życia, tak mocno związane z historią tego narodu i Kościoła, który w nim żyje. (...) Jak nie dziękować dziś Bogu za to wszystko, co dokonało się w waszej Ojczyźnie i w całym świecie podczas pontyfikatu Jana Pawła II? Na naszych oczach zmieniły się systemy polityczne, ekonomiczne i społeczne. (..)

Wielu głosicieli Ewangelii oddało życie za wierność prawdzie słowa Chrystusa. I tak, z troski o prawdę, ukształtowała się Tradycja Kościoła. Podobnie jak było w minionych wiekach, i dziś są osoby lub środowiska, które, odchodząc od tej Tradycji, chciałyby zafałszować słowo Chrystusa i usunąć z Ewangelii prawdy, według nich, zbyt niewygodne dla współczesnego człowieka. Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny. Kościół jednak nie może dopuścić, by zamilkł Duch Prawdy. Za prawdę Ewangelii odpowiedzialni są następcy Apostołów, razem z Papieżem, ale także wszyscy chrześcijanie są wezwani, by wziąć na siebie część tej odpowiedzialności, przyjmując jej autorytatywne wskazania. Każdy chrześcijanin winien konfrontować własne poglądy ze wskazaniami Ewangelii i Tradycji Kościoła, aby dochować wierności słowu Chrystusa, nawet gdy jest ono wymagające i po ludzku trudne do zrozumienia. Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy subiektywnego i selektywnego interpretowania Pisma św. Tylko cała prawda pozwoli przylgnąć do Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. (...)

Drodzy Bracia i Siostry, (...) proszę was, pielęgnujcie to bogate dziedzictwo wiary poprzednich pokoleń, dziedzictwo myśli i posługi wielkiego Polaka, Papieża Jana Pawła II. Trwajcie mocni w wierze, przekazujcie ją waszym dzieciom, dawajcie świadectwo łasce, której doświadczyliście w sposób tak obfity przez działanie Ducha Świętego w waszej historii. Niech Maryja, Królowa Polski, wskazuje wam drogę do swego Syna i towarzyszy wam na drodze do szczęśliwej i pełnej pokoju przyszłości."

Fragmenty homilii Ojca Świętego, Warszawa, plac Piłsudskiego

Spotkanie w Auschwitz

Jednym z 32 byłych więźniów KL Auschwitz, z którymi Benedykt XVI spotka się w niedzielę pod ścianą straceń byłego niemieckiego obozu Auschwitz, jest rodowity katowiczanin Jerzy Michnol .

W czasie wojny w domu jego rodziców w Cieszynie, gdzie przeprowadzili się tuż przed wojną, działała grupa Związku Walki Zbrojnej. W wyniku denuncjacji gestapo aresztowało go wraz z rodziną. Po trzech miesiącach pobytu w cieszyńskim więzieniu 16 marca 1943 r, wówczas 17-letniego Jerzego wraz z ojcem Walentym wywieziono do KL Auschwitz. Matkę i siostrę przywieziono do obozu 14 maja.

- Po kwarantannie umieszczono mnie wraz z ojcem w bloku 23a. Pierwszy raz udało mi się spotkać z siostrą w lipcu. Powiedziała mi wtedy, że mama zmarła na tyfus dwa tygodnie wcześniej - mówi Jerzy Michnol. W styczniu 1945 r. gdy ewakuowano obóz, wyruszył w Marszu Śmierci do Wodzisławia. Po długiej tułaczce pomiędzy różnymi obozami, całej ocalałej trójce Michnolów udało się odnaleźć w Ebensee. Do Polski wrócili w lipcu 1945 r.

- Zatelefonowano do mnie z Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem, że w związku z przyjazdem Benedykta XVI do Polski, zostałem wybrany na spotkanie z papieżem w Auschwitz. Czuję się ogromnie zaszczycony, że będę mógł osobiście przywitać się z Ojcem Świętym. Jestem szczęśliwy, że na tym wielkim cmentarzysku, gdzie zginęła moja mama, głowa Kościoła katolickiego osobiście się pomodli i złoży hołd wszystkim ofiarom - powiedział katowiczanin. Zapytany jak ocenia papieża Niemca odpowiedział, że narodowość nie ma dla niego żadnego znaczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto