Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ojciec Święty wymodlił nowe życie dla Pauliny z Kęt

Izabela Kacprzak , (tm) , (ika)
Paulina Wiśniowska w swoim pokoju z mamą Małgorzatą i ulubionym misiem.
Paulina Wiśniowska w swoim pokoju z mamą Małgorzatą i ulubionym misiem.
Różaniec, z którym nie rozstaje się Paulina c , jest szczególny. Paciorki jak perełki, na końcu prosty, papieski krzyż. Przyszedł w kopercie na Boże Narodzenie 2003 roku z ciepłymi słowami "Droga Paulinko, Ojciec Święty ...

Różaniec, z którym nie rozstaje się Paulina c , jest szczególny. Paciorki jak perełki, na końcu prosty, papieski krzyż. Przyszedł w kopercie na Boże Narodzenie 2003 roku z ciepłymi słowami "Droga Paulinko, Ojciec Święty bardzo Ci dziękuje za liścik z życzeniami świątecznymi. Jest wdzięczny za Twoją modlitwę a sam też modli się za Ciebie i poleca Cię opiece Matki Bożej Uzdrowienia Chorych" - napisał abp Stanisław Dziwisz w liście z podpisem Jana Pawła II.

Pierwszy list Paulinki leżącej wtedy w szpitalu w Krakowie zawieźli osobiście do Watykanu dobrzy posłańcy - franciszkanie z Kęt i górale z Zakopanego, którzy kilka dni przed Bożym Narodzeniem wieźli choinkę z Tatr dla papieża. Emisariuszy odszukał dzięki proboszczowi z Wilamowic ks. Michałowi Bogucie, Józef Skudlarski, społecznik, radny, człowiek, który do dziś organizuje pomoc dla dziewczynki. Pokochał ją jak córkę.

Wraz z różańcem i zapewnieniami o modlitwie przyszła łaska, która nie opuszcza Pauliny do dziś. Jest całkowicie "wolna od choroby nowotworowej". O chorobie przypomina jedynie endoproteza w miejscu chorej kości. I papieski różaniec, który nosi cały czas przy sobie.

Cała dokumentacja w sprawie wyzdrowienia Pauliny Wiśniowskiej jest w Watykanie. O uznaniu za cud decydują trybunał i specjalna komisja. - Wszystko jest w rękach Boga - uśmiecha się Skudlarski.

Ks. Michał Boguta jest przekonany, że papież wyprosił dar życia dla dziewczynki. - Trzeba prosić, nie żądać i z pokorą przyjmować każdy krzyż. Modlitwa czyni cuda.

Ostatni list przysłał Ojciec Święty do Kęt dwa dni przed śmiercią. "Cieszę się dobrymi wiadomościami o poprawie zdrowia Paulinki. Z wdzięcznością za modlitwy w intencji Ojca Świętego" - napisał jego sekretarz i przyjaciel. Za Jana Pawła II modliły się wtedy całe Kęty. Jak on dwa lata temu za dziewczynkę, umierającą na raka kości.


izabela kacprzak

Paulina Wiśniowska ma dzisiaj 14 lat. Święta spędzi w domu, w Kętach. Właśnie kończy dwutygodniowy pobyt w Klinice Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. To na szczęście tylko konsultacje i rehabilitacja, bo w jej organizmie od dwóch i pół roku nie ma już komórek nowotworowych. Zdrowie wymodlił jej papież Jan Paweł II.

Diagnoza

28 sierpnia 2003 roku w prawej nodze Pauliny lekarze wykryli nowotwór kości. Najpierw leczono ją w Krakowie-Prokocimiu, ale zamiast poprawy było coraz gorzej. Krakowscy lekarze zalecali amputację całej nogi. W pomoc i zbiórkę pieniędzy dla Pauliny, którą zainicjowali koledzy z klasy, zaangażowały się całe Kęty i okoliczne miejscowości. - I do mnie przyszli, w październiku - wspomina Józef Skudlarski, przewodniczący Rady Miejskiej w Kętach. To dzięki jego determinacji udało się wszystko zorganizować, podzielić, dobrze pokierować. Rodzicom dziewczynki się nie przelewa. Są bez pracy.

Skudlarski pociągnął za sobą łańcuszek innych dobrych ludzi. Wie, że pieniądze to jedno, ale życie jest zapisane tam, na górze. I to tam trzeba prosić o nie, kiedy jest zagrożone.

Łańcuszek

W tym momencie w życiu Skudlarskiego wszystko zaczyna toczyć się jak na przyspieszonym filmie. Spotyka księdza prałata Michała Bogutę, proboszcza parafii pw. Trójcy Przenajświętszej z Wilamowic, małego miasteczka koło Kęt. Ksiądz Boguta niejeden raz był w Watykanie, zna Karola Wojtyłę. Opowiada Józefowi Skudlarskiemu historię Anglika w śpiączce, którego matka poprosiła o modlitwę Ojca Świętego i cudownie wyzdrowiał. Takich przypadków jest dużo. Trzeba się tylko modlić i wierzyć.

W pana Józefa, do którego Paulina mówi "wujku", wstępują nowe siły. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia 2003 roku. Paulina ma fatalne wyniki krwi, waży ok. 40 kilogramów, lekarze z krakowskiego szpitala chcą wyciąć jej guza razem z całą nogą. Nie ma mowy o endoprotezie. Skudlarski prowadzi rozmowy z lekarzami z Krakowa i Instytutu w Warszawie. Chce ją tam przenieść. Ale z Paulinką jest tak źle, że potrzeba cudu, żeby to wszystko poukładać. Guz urósł do 12 centymetrów. List do Ojca Świętego w czasie przedświątecznym będzie wędrował dwa tygodnie. Czy się nie zagubi? Czy trafi do rąk własnych?

Ks. Boguta przypomina sobie, że górale z Zakopanego co roku przywożą papieżowi z Wadowic "świerk spod samiusieńkich Tater". Pan Józef rozmawia z franciszkanami. Oni też mają jechać do Watykanu na pielgrzymkę. Jedzie do Paulinki do szpitala. Piszą listy - on od siebie, ona od siebie. Paulinka, ładnym dziecięcym pismem w zwykłym zeszycie w linie prosi o modlitwę. A właściwie o drugą szansę na życie. Ma 10 lat.

List

"Kochany Ojcze Święty, nazywam się Paulinka" - pisze. "Jestem chora na nowotwór kości. Niedługo czeka mnie operacja w Warszawie. Mieszkam w małym miasteczku Kęty. Niedaleko Wadowic, tych samych, gdzie Ojciec Święty się urodził. Kochany Ojcze Święty proszę Cię bardzo mocno, żebyś się za mnie modlił. Wierzę, że wtedy wyzdrowieję i wszystko się dobrze skończy. Ja modlę się za Ojca Świętego. Paulinka".

- Miałam nadzieję, że jak napiszę ten list, to wyzdrowieję. Będę zdrowa - mówi dziś Paulina.

List chorej dziewczynki dostaje ojciec Leon Pokorski, franciszkanin, drugi identyczny - ks. Andrzej Zawada, wikary z Wilamowic. - To była specjalna misja - wspomina dziś ks. Zawada. Przekażcie tę kopertę Papieżowi - mówi góralom w Zakopanem.

W końcu nadchodzi 27 grudnia, tej daty Józef Skudlarski nigdy nie zapomni. Pamięta pierwszy poranny telefon. To dr Kmiecik, dyrektor ośrodka zdrowia w Kętach, który robił badanie krwi, zadzwonił z radosną wiadomością "Paulina ma dobre wyniki. Wzrósł jej poziom płytek krwi". Jest więc szansa na operację. Przychodzi do biura, patrzy, na biurku koperta z pieczątką z Watykanu! Jeden list wraz z różańcem jest dla Pauliny, drugi dla niego.

Kolejny telefon. Tym razem od dr Marii Rychłowskiej-Pruszyńskiej, zastępcy kierownika Kliniki Chirurgii Onkologii Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie: - Jest endoproteza dla dziecka. Sfinansuje ją NFZ, choć wcześniej było to niemożliwe.

Cudowne wiadomości mnożą się dalej. Paulina zostanie zawieziona karetką z Krakowa do Warszawy za darmo. Wcześniej była mowa o kwocie 1,8 tys. zł. Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego zgadzają się na udzielenie noclegu i opieki dla mamy Pauliny w Warszawie. Leczenie może trwać wiele miesięcy. I trwa.

Wszystko zaczyna się układać niczym puzzle. Paulina przechodzi kolejną chemioterapię, tym razem guz się bardzo zmniejsza. Lekarze decydują się na operację. Można go w końcu wyciąć i założyć endoprotezę. Uratowano jej nogę i życie.

Klinika

Paulina mieszka w klinice, a wraz z nią matka. Modlą się każdego dnia. Paulina nie rozstaje się z papieskim różańcem. Cały czas trwa chemiczne zwalczanie nowotworu. Już szóste. Po ostatniej chemii występują masywne powikłania. Infekcja, sepsa gronkowcowa z niewydolnością nerek. Po trzech tygodniach sepsa ustępuje, nerki zaczynają normalnie funkcjonować. Paulina pisze do Ojca Świętego życzenia na Wielkanoc. "Wiem, że to co dokonało się w moim życiu, zawdzięczam Tobie. Ojcze Święty, przyjmuję to jako wielką łaskę od Boga, otrzymaną dzięki Twojej modlitwie". Wysyła swoje zdjęcie. Nie ma włosów, leży w szpitalnym łóżku. Uśmiechnięta.

Papież z pomocą abp. Stanisława Dziwisza, jego sekretarza i przyjaciela, odpisuje. List jest osobisty, ciepły.

Powrót

W kwietniu Paulinka wychodzi do domu. Od tego czasu jest zdrowa. Pięknieje. Odrosły jej włosy. Dwa, trzy razy do roku musi jeździć na kontrolę do Warszawy. Piszą listy z Ojcem Świętym, życzenia. Ostatni przychodzi 30 marca 2005 r. Na dwa dni przed śmiercią papieża.

Józef Skudlarski wie, że przed Pauliną długa droga. Zapewne trzeba będzie znowu zacząć zbierać pieniądze na pomoc dziewczynce. Na zabiegi, sanatorium, rehabilitację. Jej noga z endoprotezą wymaga jeszcze bolesnych ćwiczeń. Paulina rośnie i być może trzeba będzie sztuczną kość wymienić na większą. Kosztuje 45 tys. zł, ale problem z pieniędzmi, nawet najbardziej gardłowy, to nic w porównaniu z walką o życie, jaką jeszcze dwa lata temu toczyła. - W życiu trzeba wierzyć - mówi z uśmiechem. - Ja wiem, że to łaska dla niej, dla jej rodziny i całego naszego miasta.

Małgorzata Wiśniowska, mama Pauliny, uśmiecha się. - Po operacji były jeszcze dwie chemioterapie. Więcej nie trzeba było. Stał się cud. Dokumentacja w sprawie wyzdrowienia Pauliny Wiśniowskiej jest już w Watykanie.


cuda Jana Pawła II

By dowieść świętości kandydata, potrzebne jest udowodnienie, że za jego wstawiennictwem zdarzył się cud. W przypadku Jana Pawła II nie powinno być to trudne. Choć trybunał niemal każdego dnia dostaje kolejne świadectwa od ludzi z całego świata, to jednak oficjalnie zaczął badać jedną historię - zakonnicy z Francji, która miała zostać cudownie uzdrowiona w październiku 2005 roku z choroby Parkinsona i nowotworu.

Według nauki Kościoła, cudów dokonuje wyłącznie Bóg. Jednak przy okazji procesów beatyfikacyjnych czy kanonizacyjnych bada się, czy można mówić o pośrednictwie kandydata na ołtarze w zaistnieniu tego cudu. Oznacza to, że cud może zostać uznany, jeśli mamy do czynienia z sytuacją (np. uzdrowieniem), której nie da się wyjaśnić racjonalnie, a osoba prosząca o cud modliła się i wnosiła prośby o wstawiennictwo do jednej, konkretnej osoby (w naszej sytuacji: do papieża).


Powszechny kult

• U podstaw wszczęcia procesu leży społeczne przekonanie o świętości kandydata.

• Zainteresowane środowisko, na przykład zgromadzenie zakonne czy duszpasterz parafii, zwraca się do biskupa z prośbą o rozpoczęcie procesu. W imieniu inicjatorów procesu działa promotor, który pisze do biskupa list z prośbą o rozpoczęcie procesu. List taki musi zawierać życiorys kandydata na ołtarze i uzasadnienie, dlaczego właśnie ta osoba ma zostać uznana za świętą. Proces prowadzi biskup miejsca śmierci kandydata. W uzasadnionych przypadkach jednak, za zgodą Stolicy Apostolskiej, może go prowadzić inny biskup. Na prowadzenie procesu konieczna jest zgoda Kongregacji ds. Świętych. Po jej uzyskaniu biskup powołuje trybunał, w którego skład wchodzą: delegat biskupa, notariusz, promotor sprawiedliwości oraz biegli historycy i teologowie.

• Pierwsza sesja procesu na szczeblu diecezjalnym jest zwykle uroczysta. Podczas jej trwania postulator przedstawia listę świadków. Przesłuchanie świadków należy do najbardziej żmudnych czynności procesowych. Pytania dla nich opracowuje promotor sprawiedliwości. Jego zadaniem bowiem jest dopilnowanie, by cały proces przebiegał zgodnie z zaleceniami Kongregacji ds. Świętych i doprowadził do poznania prawdy.

• Przesłuchania świadków są objęte tajemnicą, a ich treść zostaje zamknięta w kopercie. Świadkowie składają przysięgę, że zachowają tajemnicę, co do treści przesłuchania. Etap diecezjalny kończy się uroczystą sesją. Później dokumentacja w zalakowanych teczkach, a czasem nawet skrzynkach, zostaje przesłana do Rzymu, do Kongregacji ds. Świętych.

• Kongregacja zaleca, by nie zwlekać z procesem. Starania można rozpocząć nie wcześniej niż po pięciu latach od śmierci kandydata, ale nie później niż w ciągu trzydziestu lat. W przypadku Jana Pawła II decyzją Benedykta XVI okres pięciu lat uległ skróceniu.

• Od roku 1975 ustaliła się w Kościele praktyka wymagania jednego cudu przed beatyfikacją i jednego do kanonizacji. Postępowanie w sprawie udowodnienia cudu prowadzi się analogicznie do postępowania w sprawie dowodzenia heroiczności cnót, ale nie prowadzi się łącznie obu postępowań.


Najważniejsi ludzie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II

postulatorem procesu jest ksiądz Sławomir Oder, pracujący w diecezji rzymskiej,

funkcję wicepostulatora pełni ojciec Zdzisław Kijas, franciszkanin z Krakowa,

krakowskim zastępcą ks. Odera jest ks. dr. hab. Stefan Ryłko,

wyznaczonemu przez metropolitę krakowskiego trybunałowi przewodniczył biskup Tadeusz Pieronek jako tzw. sędzia delegat,

w skład polskiego trybunału wchodzili też:

ks. dr Andrzej Scąber - zastępca sędziego delegata,

ks. dr Piotr Majer - rzecznik sprawiedliwości,

trzech notariuszy: ks. dr Andrzej Wójcik,

ks. Stanisław Molendys i ks. dr Mirosław Czapla,

w skład komisji historycznej wspomagającej krakowski trybunał weszli: ks. dr hab. Grzegorz Ryś i ks. prof. Jan Urban.


Życie dla dziecka wyprosił
ks. Michał Boguta
o łasce dla dziewczynki z Kęt mówi jak o czymś zwyczajnym.

Znał Jana Pawła II. Dla niego jest czymś oczywistym, że modlitwą i wiarą dostępuje się tego, czego słowami nie da się opisać, a rozumem objąć.

Zawsze powtarzam ludziom. Módlcie się o łaski, o zdrowie z pokorą "Bądź wola Twoja". I trzeba przyjąć to, co Bóg daje, bo on wie co robi. Wielu już dało świadectwo łask od Jana Pawła II - za życia i po śmierci. Bo on dla mnie już za życia był świętym. I u Boga życie dla tego dziecka wyprosił.


Niełatwe przesłuchania
Ks. Sławomir Oder,
postulator w procesie beatyfikacyjnym

W przyszłym roku trybunał beatyfikacyjny zakończy prace, nie jest wykluczone, że będzie to w pierwszej połowie roku. Przesłuchania świadków nie są łatwe, głównie ze względu na to, że mieszkają oni w różnych częściach świata i każdy ma jakoś zaplanowany swój kalendarz. W sumie będzie około stu świadków.

Szedł jak burza
Bp Tadeusz Pieronek,
sędzia delegat, kierujący krakowskim trybunałem

Są tacy święci, którzy nawrócili się z bardzo niedobrego postępowania, a są tacy, którzy szli jak burza prostą drogą od początku życia. Tak jak Jan Paweł II. Jeżeli mamy do czynienia z człowiekiem, o którym cały świat chrześcijański mówi, że jest on święty, to nie bawmy się w wielkie formalności. Jeżeli jest kwestia ewidentna, jeżeli pierwszy, drugi, dziesiąty świadek potwierdza to samo, nie ma sensu przesłuchań przewlekać przez wiele miesięcy. Dlatego ja wierzę w szybkie zakończenie tego procesu beatyfikacyjnego.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto