Zawody w Zakopanem po raz pierwszy zabezpieczała firma „Juventus”. Niestety, panowie ochroniarze po raz kolejny przegięli. Po sobotnich zawodach stratowali siostrę Helenę Warszawską, która chciała tradycyjnie wyściskać Adama Małysza i wręczyć mu słodki batonik.
– Jest mi bardzo przykro, że tak się stało. Pracownicy nowej firmy muszą się jeszcze dużo uczyć. Byli po prostu nadgorliwi i nieporadni. Prowadzili mnie w tak ciasnym szpalerze, że omal mnie nie nie zgnietli, a przecież nie było najmniejszego zagrożenia. Nie wiem co by było, gdyby nie interwencja Ediego Federera – powiedział
Małysz.
W niedzielę ochroniarze byli bezwzględni wobec kibiców, bo ponoć dzień wcześniej duże grupy ludzi przepychały się z nimi. Gdy jednak trzeba było zareagować, odwracali głowy. Wyręczyć ich musiał Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. Nasz mistrz świata w boksie zawodowym ratował pewną kobietę, który znalazła się w rękach oprychów. Mobilizacja oddziałów prewencji okazała się niepotrzebna. Policjanci ograniczali się do pilnowania porządku przed stadionem. Trybuny Wielkiej Krokwi patrolowali natomiast tajniacy, którzy schwytali dwóch kieszonkowców. Zgłoszeń okradzionych ludzi było jednak znacznie więcej.
Kilkanaście razy dziennie interweniowały służby medyczne. – Urazy kończyn, omdlenia oraz przypadki upojenia alkoholowego. Liczba i rodzaj udzielanej pomocy w niczym nie odbiega od tego, co było w poprzednich latach – twierdzi Jakub Mrugała, szef zabezpieczenia medycznego imprezy.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?