Ostatni poślizg ministra

Zapowiadane z takim hukiem zmiany sposobu szkolenia i przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy, które miały zacząć obowiązywać od października, wejdą w życie prawdopodobnie nie wcześniej niż w grudniu. – To jakiś kolejny skandal wywołany przez resort infrastruktury – skarży się jeden z właścicieli dużego ośrodka szkolenia kierowców w Katowicach. – Nowe egzaminy mają być dużo bardziej skomplikowane i prowadzone według nowych zasad. Przygotowaliśmy się pod tym kątem, tymczasem teraz nie wiadomo, skąd ta zwłoka i kiedy nowe przepisy zaczną obowiązywać – dodaje.

Twórcy nowych przepisów znacznie zwiększyli wymagania wobec ośrodków szkoleniowych. Każda osoba szkolona w danym ośrodku będzie musiała mieć przydzielonego instruktora prowadzącego szkolenie. Będzie on odpowiedzialny za proces szkolenia danej osoby oraz będzie mógł na jej wniosek uczestniczyć w egzaminie praktycznym na prawo jazdy. Nowe przepisy obligują też ośrodki do przeprowadzenia obowiązkowego szkolenia praktycznego w godzinach nocnych. Szkolenie w ośrodku powinno się kończyć egzaminem wewnętrznym, który będzie generalną próbą przed egzaminem państwowym.

Legislacyjne kłopoty
– Rozporządzenie ministra trafiło do Rządowego Centrum Legislacji i tam utknęło – wyjaśnia powody poślizgu Justyna Bracha z biura prasowego Ministerstwa Infrastruktury. – Jak tylko otrzymamy rozporządzenie po poprawkach, minister je podpisze.

Justyna Bracha twierdzi jednak, że nowe przepisy nie od razu wejdą w życie. – Musimy dać czas nie tylko ośrodkom szkoleniowym, ale przede wszystkim ośrodkom egzaminacyjnym na przygotowanie się do stosowania nowych przepisów – wyjaśniają w resorcie infrastruktury. Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego rzeczywiście czeka w związku ze zmianami sporo wydatków. Nic więc dziwnego, że nowe rozwiązania spotkały się z krytyką niektórych ekspertów – w tym. min. dyrektora Andrzeja Szulca z warszawskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. – Pomysł dopuszczenia obecności instruktora przy egzaminie jest bardzo kosztowny – twierdzi dyrektor. – Ktoś przecież będzie musiał zapłacić za pracę instruktora – nawet jeśli zrobi to WORD, to i tak końcowe koszty mogą zostać przerzucone na uczestników kursu – dodaje.

Po co te kamery?
Ocenia się, że koszt montażu kamery i zestawu do rejestracji przebiegu egzaminu w pojedynczym samochodzie to około 3000 zł. Tymczasem spotkaliśmy się z opinią, że kamery na razie... nie zdają egzaminu. – Takie kamery już funkcjonują w samochodach należących do naszego ośrodka. Jeśli kandydat chce, możemy nagrać jego egzamin – powiedział DZ Piotr Wcisło, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach. – Ale wbrew pozorom niewielu jest chętnych, którzy się na to decydują. Może wynika to z faktu, że włączona kamera powoduje większy stres.

Zdaniem resortu infrastruktury, kamery muszą jednak być, bo dzięki temu ukróci się możliwość oszukiwania przy egzaminie.

Jeszcze drożej
Właściciele szkół nauki jazdy twierdzą, że jeśli chodzi o kursantów, to mocniej uderzy ich po kieszeni podwyżka opłat za egzaminy niż wzrost cen kursów. – Za egzamin trzeba będzie zapłacić nawet o 100 proc. więcej – twierdzą. – Podwyżka opłat jest przewidywana, ponieważ znacznie wydłuży się egzamin praktyczne – przyznaje Justyna Bracha z Ministerstwa Infrastruktury.

Niestety, w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego na razie nie ma informacji, ile będzie kosztował egzamin od momentu, gdy wejdą w życie nowe przepisy. Drożej musi jednak być, bo – jak twierdzą szefowie ośrodków – wymagania wobec zdających wzrastają, trzeba sprawdzić wiele nowych umiejętności – a co za tym idzie – więcej wydać na organizację egzaminów.