Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Palenie tytoniu: ostrzeżenia na pudełkach nie działają, alternatywy dla papierosów - tak

red
Wśród palących Polek krąży dowcip oparty ponoć na prawdziwym zdarzeniu: do kiosku przychodzi mężczyzna w średnim wieku i prosi o paczkę papierosów. Płaci, bierze do ręki pudełeczko, ma już odejść, ale w oczy rzuca mu się ostrzeżenie na opakowaniu: „Palenie powoduje zaburzenia potencji”. Palacz wraca i mówi: „Bardzo panią przepraszam, ale może mi pani podmienić na tę z rakiem?”

Prawdziwy czy nie – dowcip ten doskonale oddaje stan, w jakim znajduje się dziś – a ściślej: utknęła – klasyczna kampania, której celem jest usunięcie ze świata tytoniowego dymu. Radykalne metody, drastyczne ograniczenie przestrzeni dla palących i dostępności produktów oraz eksponowanie na pudełkach szokujących komunikatów i obrazów, nie zniechęcają milionów ludzi, w tym Polek i Polaków, do porzucenia szkodliwego nałogu.

Od zakazów do globalnej mody

Mało kto wie, że zanim palenie papierosów stało się powszechne i modne, władze różnych krajów próbowały z nim walczyć. Przykład: blisko 400 lat temu w Rosji wszedł w życie ukaz cara skazujący osobę przyłapaną na paleniu na chłostę w gołe pięty, a w przypadku recydywy – na obcięcie nosa, a nawet… śmierć. Później wszystko się jednak zmieniło.

W XX wieku przywódcy walczących w I wojnie mocarstw uznali, że papierosy należą się żołnierzom tak jak woda i chleb (a może nawet bardziej, bo „zmniejszają głód”, więc w krytycznym momencie mogą zastąpić chleb…) czy - amunicja. Efekt? Kto wracał z wojny, ten palił. Papieros przylgnął do żołnierza, z założenia – silnego mężczyzny i wkrótce rozpowszechnił się także wśród panów, którzy nigdy nie trzymali karabinu. Także gołowąsów, którym wydawało się, że z papierosem w ustach stają się starsi i bardziej męscy.

W kolejnych dekadach dołączyły do nich kobiety. Początkowo uważano, że „niewiastom nie uchodzi palić” – z papierosami widywane były głównie panie lekkich obyczajów. Na początku XX wieku w niektórych krajach, m.in. w USA, wprowadzono – obwarowane karą więzienia - zakazy, argumentując je tym, że puszczanie dymka musi pozostać przyjemnością i przywilejem mężczyzn… To, oczywiście, rozjuszyło feministki walczące o równe prawa kobiet. Skoro równe – to także w kwestii palenia. Przemysł tytoniowy wykorzystał te wolnościowe hasła do wypromowania palenia wśród pań. Skutecznie. Po marszu kobiet 91 lat temu papieros nazwany został nawet pochodnią wolności.

Papieros stał się symbolem dobrego smaku, stylu, podążania za światowymi trendami, nowoczesności.

Od globalnej mody po ponure ostrzeżenia na pudełkach

W tym samym czasie zaczęły się pojawiać pierwsze badania świadczące o tym, że palenie może mieć związek z rakiem płuc. Odpowiedzią biznesu tytoniowego było wprowadzenie papierosów z filtrem i promowanie palenia jako lekarstwa na skołatane nerwy, wieczną gonitwę i stresy współczesnego świata. Ale w latach 60. XX wieku głos przeciwników tytoniowego dymu stawał się coraz donośniejszy, a to dlatego, że przybywało dowodów na zależność między paleniem a najcięższymi chorobami.

Pod tą presją Stany Zjednoczone w połowie lat 60. nakazały firmom tytoniowym umieszczanie ostrzeżeń na paczkach papierosów. Wkrótce potem w Wielkiej Brytanii zakazano telewizyjnej reklamy papierosów. Równocześnie ruszyły procesy przeciwko koncernom tytoniowym, w których palacze i ich rodziny żądały gigantycznych odszkodowań za utratę zdrowia. W latach 70. pojawiły się badania dowodzące, że szkodliwe dla ludzkiego organizmu jest także palenie bierne, co definitywnie pogrążyło narrację na temat papierosów jako „pochodni wolności”: twoja wolność nie może bowiem naruszać praw innych osób.

Wiek XX, który jeszcze niedawno zdawał się być „stuleciem papierosów”, zakończył się serią zakazów palenia – najpierw w publicznych środkach transportu (samolotach, pociągach, autobusach), a potem kolejnych powszechnie uczęszczanych miejscach, w tym także w kawiarniach, restauracjach i innych obiektach.

Zakazy? Ostrzeżenia? To nie działa!

Problem w tym, że mnożenie zakazów, obostrzeń i ostrzeżeń zostało powszechnie uznane, nie tylko przez palących, za swego rodzaju nagonkę, a nawet próbę wykluczenia miłośników dymka ze społeczeństwa – i wywołało reakcję mocno niepożądaną z punktu widzenia bojowników z nałogiem: a mianowicie powtórne powiązanie papierosów z walką o wolność. Już dziesięć lat temu badania przeprowadzone przez zespół Joachima Hansena z Uniwersytetu w Bazylei dowiodły, że ogromna część palaczy traktuje napisy na pudełkach jako zamach na własne ja, poczucie godności, swoją wolność właśnie.

Upokarzanie palaczy, ludzi często bardzo inteligentnych i mających wpływ na opinię publiczną, przynosi więc skutki odwrotne od oczekiwanych, a w najlepszym razie takie, jak w cytowanym na wstępie dowcipie: ludzie przestali zwracać uwagę na ostrzeżenia na pudełkach (może z wyjątkiem tych mówiących o męskiej potencji). Żadna śmierć, żaden rak, żadne, nawet najdrastyczniejsze zdjęcie nie zniechęca do zakupu paczki i puszczenia dymka.

Od niedziałających zakazów i upokarzania palaczy do skutecznych alternatyw

Badania na całym świecie, także w Polsce, dowodzą, że znaczna część nałogowych palaczy ma generalny problem z odstawieniem papierosów. Niektórym nie uda się to nigdy. - Po sześciu miesiącach od zakończenia palenia zależnie od metody (np. leki, gumy antynikotynowe, terapia itp.) absencję utrzymuje od 7,3 do 33,2 proc. osób. To są wyniki badań klinicznych. Bardzo złe – przyznał w zeszłym roku prof. Bartosz Łoza z Kliniki Psychiatrii WUM.

Wedle nauki absolutnie najkorzystniejszym dla palacza rozwiązaniem jest całkowite zerwanie z nałogiem. A co mają zrobić „niepoprawni palacze”? Jedną z podstawowych metod redukcji szkód jest zastąpienie dymu papierosowego mniej szkodliwą alternatywą. Od dłuższego czasu stosuje się w tym celu gumy, plastry i tabletki do ssania. Zawierają one tę samą nikotynę, co dym papierosowy, pozwalają jednak wyeliminować kilka tysięcy innych związków, w tym sto trucizn, obecnych w dymie. Jednak praktyka kliniczna i wyniki badań pokazują, że u znacznej części palaczy stosujących te leki wytwarza się lekooporność lub dyskomfort (np. silny ból głowy) związany z działaniami niepożądanymi. Efektem jest powrót do tradycyjnych papierosów. Dzieje się tak nawet po rozpoznaniu choroby nowotworowej …

Dlatego coraz więcej krajów Europy i Ameryki, ale też Azji (zwłaszcza Japonia), zmienia strategię walki z uzależnieniami, preferując programy oparte na redukcji ryzyka. Jako najskuteczniejsze narzędzie występują w nich nowatorskie podgrzewacze tytoniu. Wiosną 2019 r. znana z restrykcyjnej polityki wobec wszelkich używek amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) uznała podgrzewacze za „właściwe dla ochrony zdrowia publicznego”.

7 lipca FDA zdecydowała zaś, że IQOS jest produktem tytoniowym o zmodyfikowanym ryzyku (MRTP), uznała tym samym podgrzewacze tytoniu za produkt tytoniowy nowego rodzaju, fundamentalnie różny od papierosów. FDA zezwoliła na informowanie użytkowników, iż stosowany w tym wyrobie system podgrzewa tytoń, ale go nie spala i w ten sposób wydziela znacznie mniej substancji szkodliwych i potencjalnie szkodliwych [niż papierosy].

Od redukcji szkód po świat bez dymu

Strategię „redukcji szkód” wspierają też liczni lekarze, opierając się na wielu już – niezależnych od producentów tytoniu – pracach naukowych i eksperckich analizach prowadzonych na całym świecie, takich jak najświeższe badanie Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska Królestwa Niderlandów, które dowiodło, że palacze, którzy zrezygnowali z palenia tytoniu na rzecz jego podgrzewania mają nawet 25-krotnie niższą ekspozycję na osiem głównych rakotwórczych substancji znanych z dymu papierosowego. Naukowcy stwierdzili, że w przypadku palaczy, którzy korzystają już wyłącznie z urządzenia podgrzewającego tytoń, ryzyko przedwczesnego zgonu związanego z rozwojem choroby nowotworowej jest znacznie niższe niż w grupie palącej zwykłe papierosy.

Podobnych wniosków dostarcza Badanie niemieckiego BfR (Departamentu Bezpieczeństwa Chemicznego i Produktów w Niemieckim Federalnym Instytucie Oceny Ryzyka): dowiodło ono, że substancje rakotwórcze znane z dymu papierosowego, jak aldehydy czy lotne związki organiczne, w aerozolu z IQOS są zredukowane nawet o ponad 90 proc. Równie zachęcające wnioski nasuwają się z badań na ludzkich mitochondriach prowadzonych przez Polską Akademię Nauk.

Na podstawie tych analiz oraz codziennych doświadczeń z osobami palącymi coraz więcej specjalistów pomagających w odchodzeniu od nałogu staje na stanowisku, że rozsądne, przebiegające pod kontrolą odpowiednich instytucji państwa, proponowanie palaczom alternatyw w postaci nowatorskich produktów tytoniowych jest o wiele skuteczniejsze w walce o świat bez tytoniowego dymu niż mnożenie i zaostrzanie restrykcji. W tym - zamieszczanie ostrzeżeń na pudełkach. Nałogowcy opowiadają o nich dowcipy.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Palenie tytoniu: ostrzeżenia na pudełkach nie działają, alternatywy dla papierosów - tak - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto