Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Nastula walczy dla pieniędzy i dla sławy

Rafał Musioł
Paweł Nastula podczas jednej z walk.
Paweł Nastula podczas jednej z walk.
Mistrz olimpijski, dwukrotny mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy, niepokonany na tatami przez 49 miesięcy, gdy wygrał 312 walk z rzędu, po prostu jeden z najwybitniejszych judoków w historii – z taką wizytówką ...

Mistrz olimpijski, dwukrotny mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy, niepokonany na tatami przez 49 miesięcy, gdy wygrał 312 walk z rzędu, po prostu jeden z najwybitniejszych judoków w historii – z taką wizytówką 35-letni Paweł Nastula postanowił wyruszyć w świat formuły Pride. Na razie ta podróż jest dla niego drogą przez mękę: w dwóch walkach poniósł dwie porażki. Na pocieszenie pozostaje mu kontrakt na co najmniej trzy kolejne występy i 100.000 dolarów.

SŁOWO PRIDE W TŁUMACZENIU ZNACZY „DUMA”. Jak twierdzą uczestnicy walk nazwa jest adekwatna. Bo już samo wejście do ringu jest powodem do dumy: oznacza bowiem pokonanie własnego strachu. A – choć ciężkie urazy nie są częste – jest się czego bać. W formule MMA, czyli Mixed Martial Arts, zasady pojedynku można policzyć na palcach jednej ręki. Nie wolno uderzać głową i łokciem, wkładać palców do oczu, bić w krocze i w tył głowy. Reszta to drobiazgi: zabroniono ciągnięcia za włosy, gryzienia, wypychania z ringu i... wybiegania z niego. Ten ostatni warunek powstał być może po występie Andrzeja Gołoty przeciwko Mike’owi Tysonowi, choć tamto zdarzenie miało miejsce w klasycznym, przynajmniej z nazwy, boksie.

Taka formuła pozwala, by w ringu zmierzyli się przedstawiciele przeróżnych sztuk walki i w praktyce rozwiązywali jeden z najstarszych teoretycznych dylematów: która z nich jest najskuteczniejsza.

NASTULĘ DO RINGU POPCHNĘŁA ADRENALINA. Ale zapewne nie zabrakło także innych bodźców.
– Po tylu latach na wysokich obrotach nie mogłem znaleźć sobie miejsca – opowiadał Polak. – Zobaczyłem kilka walk w Pride i postanowiłem spróbować swoich sił. Pieniądze rzecz jasna też nie były bez znaczenia.

Jego cicha oferta została skwapliwie podchwycona w Japonii, kochającej legendarnych wojowników, a taką opinię ma tam Nastula-judoka od czasu gdy wygrał niezwykle prestiżowe zawody Jigoro Kano Cup. Właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni turnieje „Dumy” są najpopularniejsze i ściągają na trybuny po kilkadziesiąt tysięcy kibiców płacących nierzadko równowartość tysiąca złotych za najlepsze miejsca. Powstały specjalne ośrodki szkolące gladiatorów: w jednym z nich, w dojo Nobuhiko Takady, przygotowuje się również Nastula.

– Wiedziałem, że wiele muszę się nauczyć, nie mówiąc już o odbudowywaniu kondycji. Nie miałem jednak wątpliwości, chciałem tego spróbować – oznajmił były judoka i podpisał kontrakt na pięć pojedynków. – Ile za niego dostałem? Tyle, żeby było warto za te pieniądze się bić – mówił dyplomatycznie, ale suma stu tysięcy „zielonych” szybko wyszła na jaw.

Po raz pierwszy Nastula wszedł do klatki 26 czerwca minionego roku. Dokładnie w swoje urodziny! Prezentu nie było: Brazylijczyk Antonio Rogeiro Nogueira o wdzięcznym pseudonimie „Minotaur”, znokautował go w pierwszej rundzie, zasypując leżącego już Polaka serią ciosów w głowę.

– Brakowało mu kondycji i umiejętności bokserskich – ocenia trener Krzysztof Kosedowski, a jego podopieczny trochę narzekał, że sędzia zbyt szybko zakończył walkę.

„Minotaur” należy jednak do najlepszych zawodników, z 35 występów przegrał tylko 3, a 1 zremisował.

DRUGI RYWAL NASTULI BYŁ JESZCZE NIEBEZPIECZNIEJSZY, A SZTUK WALKI NAUCZYŁ SIĘ W WIĘZIENIU. Aleksander Emelianienko siedział tam za rozbój z bronią w ręku. Walka znowu toczyła się w niezwykłym terminie: dokładnie w noc sylwestrową.

– Wiedzieliśmy o nim, że jest niebezpieczny, ostatnie walki wygrywał w kilkanaście sekund i że bije szerokimi ciosami – opowiada Kosedowski. – Musieliśmy się nastawić na przetrwanie pierwszego szturmu i szukanie szansy w parterze. I chociaż Paweł zaliczył jeden cios, po którym myślałem, że nie wstanie, to przetrwał kryzys i spisywał się całkiem nieźle. Niestety, na minutę przed końcem pierwszej, trwającej dziesięć minut rundy, Rosjanin założył mu duszenie i Nastek musiał się poddać.
Sam Nastula przyznał, że znów najbardziej brakowało mu kondycji, ale nie zamierza rezygnować z dalszych, zakontraktowanych występów. Zgodnie z umową trzy pozostałe pojedynki powinien stoczyć do końca bieżącego roku.

KWOTA KONTRAKTU POLAKA JEST PRZYZWOITA, ALE BLEDNIE PRZY ZAROBKACH MISTRZÓW. Jako pierwszy milion dolarów za jedną walkę dostał Brazylijczyk Rickson Gracie (co ciekawe w Pride walczy aż dziewięciu reprezentantów tego kraju o tym nazwisku – przyp. red.). Niepokonany do dziś specjalista od ju-jitsu zwyciężył wtedy ubóstwianego przez rodaków Japończyka Nabuhiko Takadę.

Kilkaset tysięcy za pojedynek inkasuje również absolutny mistrz Pride, Fiedor Emelienienko, starszy brat Aleksandra.

Czy takie szczyty są osiągalne dla Nastuli?

– Z walki na walkę wygląda lepiej. Wiemy nad czym trzeba popracować – twierdzi Kosedowski.
Treningi bokserskie i wytrzymałościowe zajmują mistrzowi z Atlanty najwięcej czasu.

– W czasie walk uważnie obserwuję rywali i szukam swoich szans w technikach judo, ale bez mocnych pięści i umiejętności obrony przed ciosami niewiele się zwojuje. Żeby wygrać sposobami z judo, muszę przecież podejść blisko rywala i rzucić go na deski – mówi Nastula, który w ćwiczeniach wykorzystuje także elementy kick-boxingu, muay thai i zapasów w stylu wolnym.

Wielbicieli systemu Pride irytuje krwawa atmosfera panująca wokół tego sportu.

– Krwi jest mniej niż w boksie, a żaden z nokautów nie zakończył się jeszcze śmiertelnie – twierdzą Nastula z Kosedowskim. – Obok ringu zawsze jest pełna ekipa medyczna, a sędziowie doskonale wyczuwają, kiedy przerwać pojedynek.

Do pełni szczęścia byłemu legendarnemu judoce brakuje tylko zwycięstwa.

– Może do trzech razy sztuka? Jeszcze nie wiem z kim się spotkam, ale wiem, że przed nim nie ucieknę. Bo w Pride duma i honor są nawet ważniejsze od zwycięstw – zapewnia Nastula.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto