MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pięści na eksport

Adrian Karpeta
Patryk Cichocki f, lat 19, waga 51 kg, ma na koncie m.in. wicemistrzostwo Polski seniorów w boksie, mistrzostwo Polski juniorów, drugie miejsce na turnieju nadziei olimpijskich. ZDJĘCIA: AGNIESZKA MATERNA
Patryk Cichocki f, lat 19, waga 51 kg, ma na koncie m.in. wicemistrzostwo Polski seniorów w boksie, mistrzostwo Polski juniorów, drugie miejsce na turnieju nadziei olimpijskich. ZDJĘCIA: AGNIESZKA MATERNA
Zadanie jest proste - przyjechać, wyjść na ring i wygrać. Jak się uda, można zarobić kilka stów. Jeśli nie, wypłata starczy na dobry obiad. Dlatego pięściarze ze Śląska tak chętnie walczą w czeskiej lidze bokserskiej.

Zadanie jest proste - przyjechać, wyjść na ring i wygrać. Jak się uda, można zarobić kilka stów. Jeśli nie, wypłata starczy na dobry obiad. Dlatego pięściarze ze Śląska tak chętnie walczą w czeskiej lidze bokserskiej.

- W Polsce nie ma warunków do zdobywania doświadczeń sportowych i pieniędzy. Więc jeździmy tam, gdzie te warunki są - mówią śląscy pięściarze.

Kierunek - Czechy!

Zasady są takie: w czeskiej drużynie może boksować trzech obcokrajowców. Więc jak jest mocny przeciwnik, działacze dzwonią na Śląsk po posiłki. A jak jest słabszy, wystawiają swoich zawodników, bo oni też muszą się uczyć.

Naszych chłopców do Czech zawiózł Anatol Jakimczuk, szef sekcji bokserskiej Rybnickiego Młodzieżowego Klubu Sportowego.

- W zeszłym roku drużyna BC Ostrawa z Czech awansowała z pierwszej ligi do ekstraligi. Ale nie miała tylu dobrych zawodników. Chciała się utrzymać, więc ja zaproponowałem pomoc. Powiedziałem, że mam juniorów, którzy walczą jak seniorzy - opowiada.

Jakimczuk wsadził do swojego auta najlepszych zawodników RMKS-u. Patryka Cichockiego, który mając 17 lat zdobył tytuł wicemistrza Polski seniorów, jego brata Marcina i Daniela Szynkiewicza.

Jeździli do Ostrawy, Pragi i innych czeskich miast.

- Do Ostrawy jest kilkadziesiąt kilometrów. To mniej więcej taka sama odległość jak z Rybnika do Katowic. Więc koszty dojazdu nie są duże - mówi Anatol Jakimczuk.

Patryk stoczył w barwach ostrawskiego klubu dziesięć walk. Osiem wygrał, jedną zremisował, jedną przegrał. Uległ wicemistrzowi Europy seniorów, z którym wcześniej wygrał. Zdobył dla ostrawskiej drużyny najwięcej punktów! Drużyna chciała tylko utrzymać się w ekstralidze, a dzięki Polakom zajęła trzecie miejsce!

Czekanie na ligę

Teraz chłopcy mają przerwę. Pojadą do Czech najprawdopodobniej znowu we wrześniu, kiedy ruszy liga. Chętnych na saksy nie brakuje...

- Polska liga bokserska padła dwa lata temu. Do rozgrywek zgłosiło się tylko pięć zespołów, później ekipy zaczęły się wycofywać. Teraz są tylko turnieje. Chłopcy nie mają gdzie walczyć, nie mają też gdzie zarobić - mówi Anatol Jakimczuk.

A w Czechach walczą zawodnicy z całej Europy - Słowacy, Węgrzy, Ormianie. - Dzwonią do mnie najlepsi polscy bokserzy. To mistrzowie Polski. Nie chcę wymieniać nazwisk, bo nie wiem, czyby sobie życzyli. Pytają o możliwość walki w Czechach - przyznaje Jakimczuk.

Aby móc walczyć u naszych południowych sąsiadów, trzeba uzyskać zgodę Polskiego Związku Bokserskiego. Każdy zawodnik musi też związkowi zapłacić tysiąc złotych.

- Wyłożyłem te pieniądze za moich chłopców, bo skąd je mieli wziąć? To trochę niesprawiedliwe. Przecież klub płaci składki, a co związek dał tym chłopakom, że chce od nich pieniądze? - pyta Anatol Jakimczuk.

Na początku myślał, że jego podopieczni zwrócą pieniądze, ale na czeskim kontrakcie nie zbijają kokosów. - Poza tym cieszę się, jak widzę, że za wygrane pieniądze coś sobie kupią, na przykład jakieś ciuchy - mówi opiekun bokserów.

Mała kasa, wielka kasa

Za wygraną walkę mogą dostać w Czechach ok. 650 złotych. Za przegraną inkasują po ok. 100 złotych. To dla nich kupa forsy, bo Cichoccy pochodzą z niezamożnej rodziny. Mają czworo rodzeństwa, ciągle mieszkają z rodzicami. Patryk kończy szkołę zawodową - uczy się na piekarza. Marcin skończył już szkołę. Pracuje w swoim zawodzie w prywatnej firmie. Jest monterem instalacji sanitarnych i na razie dostał pół etatu. Zarabia niecałe 500 złotych miesięcznie.

- Jak był dobry miesiąc, mogliśmy zarobić w Czechach nawet 1300 złotych. Normalnie musiałbym pracować na takie pieniądze przez 2,5 miesiąca! - mówi Marcin Cichocki.

Zdecydowanie więcej można zarobić w Niemczech, ale to za daleko dla rybniczan. Tam z kolei jeżdżą na przykład poznaniacy.

Walka w zagranicznych barwach nie jest dla naszych chłopców większym problemem. Ani przed, ani po zawodach nie ma mowy o jakiejkolwiek integracji.

- Nawet tam nie nocujemy, rzadko też coś tam jemy. Wracamy do domu. Bo przecież następnego dnia trzeba iść do pracy. A Czechom też zależy na tym, żeby nie ponosić za dużych kosztów - mówi Marcin.

Bokser też ma marzenia

Cichoccy chcieliby, żeby w Polsce funkcjonowała normalna liga. Wtedy bokserzy nie musieliby jeździć "za chlebem".

- Co z tego, że są na przykład zawody w Katowicach? To nie tak daleko, więc można się wybrać. Ale stracimy pieniądze na dojazd i czas, a na miejscu okazuje się, że nie ma z kim walczyć - mówią.

Anatol Jakimczuk z rozrzewnieniem wspomina złote lata polskiego boksu. - W rybnickich Boguszowicach z drużyny niemal dziecięcej zrobiliśmy drugą ligę! Pracowaliśmy w kopalni, dyrektor żył boksem. Przychodziło się do pracy na dwie godziny, a później szło do hali na trening. Były efekty, Polacy nawet z olimpiady przywozili medale - wspomina Jakimczuk.

Mówi, że teraz w boksie, jak w wielu innych dziedzinach, jest dziurawy system. Bo dzieciaki garną się do klubów, tu są szkolone. Później, gdy chłopcy mogliby przejść do walk seniorskich, zazwyczaj kończą się możliwości.

- Przetrwają tylko najlepsi. Cichoccy mają szanse na zawodowstwo. Boks mają we krwi. Zdradzę, że interesuje się nimi jedna z zawodowych grup - mówi Jakimczuk.

Póki co zdolni bracia, jak kilkudziesięciu innych młodych ludzi, dojeżdżają czerwonym autobusem do hali w Boguszowicach. I czekają na wrzesień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto