Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po prostu chcą śpiewać

Katarzyna Wolnik
Zajęcia z tańca. Na zdjęciu od lewej: Małgorzata Bernacka, Dagmara Sztuba, Ewelina Czerniak, Blanka Jedynak – na pierwszym planie; z tyłu Roksana Jopek i Karolina Makles.
Zajęcia z tańca. Na zdjęciu od lewej: Małgorzata Bernacka, Dagmara Sztuba, Ewelina Czerniak, Blanka Jedynak – na pierwszym planie; z tyłu Roksana Jopek i Karolina Makles.
Gosia przed koncertem w Garwolinie straciła głos. Naraz, niespodziewanie. No cóż, artystom się to czasem zdarza. Ale na scenę wyszła i dała z siebie wszystko.

Gosia przed koncertem w Garwolinie straciła głos. Naraz, niespodziewanie. No cóż, artystom się to czasem zdarza. Ale na scenę wyszła i dała z siebie wszystko. Patrycji zdarzyło się przekręcić kolejność zwrotek, ale publiczność na szczęście nic nie zauważyła! Gdy dziewczynki występowały w Warszawie, mogły zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego, a po powrocie zrobiły w szkole historyczną gazetkę.

W klasztorze benedyktynów w Tyńcu zaprzyjaźniły się z ojcem Leonem Knabitem. Znają też Jacka Wójcickiego i Ewę Urygę. Po raz pierwszy zobaczyły Włochy, gdy pojechały tam na warsztaty muzyczne, oczywiście z zespołem. Śpiew otworzył im drzwi i okno na świat. Teraz rodzice dzieci z zespołu Ychtis i prowadzący grupę boją się, że te drzwi i okna zamknie Aleksandra Iwanowska, właścicielka praw autorskich do twórczości ks. Jana Twardowskiego. (Według jej prawnika wykonywanie utworów księdza poety wymaga zgody spadkobierczyni i zawarcia umowy o wypłatę honorariów. O sprawie DZ pisał 5, 10 i 13 kwietnia). Same dziewczynki słyszały o pani Iwanowskiej. Wiedzą, że ta pani z Sopotu zabrania im śpiewać wiersze ks. Jana. Ale to przecież dzieci. Oczy nie przestają im się śmiać, nogi tańczyć, a usta się nie zamykają.

Pytania

Piątkowe późne popołudnie. Tuż przed godziną 18 w salce przy parafii św. Józefa w Katowicach Załężu zaczyna się próba. W tej dzielnicy mieszka większość śpiewających w zespole dzieci. Są też trzy dziewczynki z Piekar Śląskich, Chorzowa i Dąbrowy Górniczej. Ychtis spotka się też na próbie w sobotnie przedpołudnie, ale wtedy czasu na rozmowy by nie było, bo zespół będzie ćwiczył nowy repertuar. Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich zaprosiło dzieci do nagrania biesiadnych i ulicznych piosenek lwowskich. Ychtis śpiewa też kolędy, pastorałki, pieśni liturgiczne. 29 maja ma wystąpić w hospicjum w Krakowie. 1 czerwca, jak co roku, zagrałby z okazji Dnia Dziecka w ogrodach arcybiskupich. 3 czerwca planowany był występ na Muchowcu z Ewą Urygą.

- Co będzie dalej? Nie wiemy - przyznaje szczerze Marian Pyrek, jeden z opiekunów zespołu, i pokazuje kilka albumów, które dokumentują 12-letnią działalność grupy Ychtis. Są w nich zdjęcia z wygranych festiwali, ferii w Ustroniu, z koncertów w ośrodku dla niepełnosprawnych i dla podopiecznych domu pomocy społecznej, zrobione w odwiedzinach u księdza Twardowskiego...

"Kochane rybki po grecku, czyli Ychtis, niech Wasze niebo będzie zawsze w dobrym humorze! Życzę Wam uśmiechu i słońca zawsze i mimo wszystko! Mocno Was całuję. Ja też kocham wiersze ks. Jana Twardowskiego" - to pamiątkowy wpis dla zespołu od Anny Dymnej. Jest też chyba z setka innych, pochodzących od księży, znanych artystów i wielu prywatnych osób.

Śpiew

W czasie gdy oglądamy albumy, dzieci już stepują, aż podłoga dudni. - To owoc rocznych ćwiczeń - uzmysławia pan Marian.

Buty do stepowania pomogła zdobyć w Stanach Polonia amerykańska. W Polsce para kosztuje około 400 złotych. Na taki wydatek zespołu nigdy nie byłoby stać. Na scenie kilkunastoletnie dziewczynki występują w kolorowych sukienkach stylizowanych na lata międzywojenne. Uszyły je krawcowe z Opery Śląskiej w Bytomiu. Gdy zapraszam dziewczynki do rozmowy, szybko siadają na ławkach.

Blanka Jedynak w obecnym składzie jest najbardziej doświadczona z grupy. - Pierwszego czerwca miną trzy lata, odkąd śpiewam w zespole - mówi z dumą szczupła blondynka. Kinga jest trochę onieśmielona, bo to jej pierwsza próba. Ale z pomocą koleżanek na pewno już niedługo pozna cały repertuar zespołu.

Dziewczynki są bardzo pracowite i zdyscyplinowane. Śpiewanie i taniec sprawiają im tak wielką radość, że same zaczynają ćwiczyć, nawet gdy Barbara Pelka, założycielka i opiekunka zespołu, jest zajęta rozmową.

- Co chciałybyście powiedzieć pani Iwanowskiej? - pytam dziewczynki. Zapada chwilowa cisza. - Jak by to powiedzieć... że jesteśmy wzburzone - zaczyna Gosia Bernacka. - A może, czy nie chciałaby nas zasponsorować? Albo czy nie zaprosiłaby nas do Sopotu. Nad morzem jeszcze nie byłyśmy. No właśnie! - wykrzykują jej koleżanki.

Poświęcenie

- O tym, że ktoś zakazuje naszym dzieciom występować, dowiedzieliśmy się z telewizji. Pierwszą reakcją był strach. Teraz wiemy, że nie damy za wygraną i będziemy walczyć - zapowiada Beata Sztuba, mama Dagmary. - Te dzieci kochają to, co robią! To jest ich życie!

Dziś dzieci z Ychtis mają tzw. normalne rodziny. Nie zawsze tak jednak było. - To pierwsze mamy, które się dziećmi interesują. Kiedyś bywało tak, że gdy zabieraliśmy je na koncerty, rodzice nawet nie zauważali, że dzieci nie ma w domu. One przeżywały eksmisje, alkoholizm najbliższych... - opowiada pan Marian. Tłumaczy, że prowadzący zespół od początku jego działalności nastawieni byli na to, aby dzieciom pomagać.

- Pani Iwanowskiej powiedziałabym, żeby nie posądzała zespołu niesłusznie o coś, co w ogóle nie ma miejsca! - Ewa Bernacka, mama Gosi, ma na myśli twierdzenia spadkobierczyni księdza, która uważa, że zespół działa komercyjnie i gra na weselach.

Wyznanie

Pani Basia, z wykształcenia plastyczka, śpiewała "od zawsze". Była związana z Oazą z rodzinnej parafii św. Józefa. Tutaj założyła pierwszą scholę.

- Znalazłam pracę, która pozwala mi tak zorganizować czas, abym mogła poświęcić się zespołowi. Nie założyłam rodziny. Muzyka, śpiew, ten zespół to moja pasja, to cały mój świat... - opowiada Barbara Pelka.

Dlaczego sięgnęła po twórczość ks. Jana Twardowskiego? - Wpłynęły na to osobiste i trudne przeżycia. Najpierw odszedł z domu mój ojciec. Potem po ciężkiej chorobie zmarła mama, a potem zginęła siostra - wyznaje z trudem pani Basia, w końcu łzy zaczynają płynąć jej po policzkach. - Wtedy trafiłam na poezję księdza Jana - zaczyna po chwili. - To był wiersz "Kiedy mówisz". Pomyślałam, że skoro mnie pomógł, to pomoże też tym dzieciom i wtedy zaczęłam je uczyć wierszy księdza. I to nie pieniądze powodowały mną, gdy sięgnęłam po poezję księdza Twardowskiego.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto