Tydzień temu Podbeskidzie przerwało serię pięciu meczów bez zwycięstwa, efektownie pokonując Wigry Suwałki. Na rozpoczęcie kolejnej serii, tym razem zwycięstw, bielscy kibice muszą jednak jeszcze poczekać, bo pokonanie lidera z Częstochowy okazało się dla Górali zbyt wymagającym zadaniem.
Bielszczanie przystąpili do starcia z Rakowem osłabieni brakiem pauzującego za kartki Valerijsa Sabali. Absencja lidera klasyfikacji strzelców pierwszej ligi negatywnie odbiła się na ich grze. Brakowało nie tylko siły rażenia, ale też sposobu gry reprezentanta Łotwy, który często pomaga w rozgrywaniu akcji. Zastępujący go Grzegorz Goncerz zagrał przeciętnie i został zmieniony już na początku drugiej połowy. - Wszyscy wiedzą, że Valerijs jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Brakowało nam tej "ściany", utrzymania piłki w ofensywie. Nasi przeciwnicy boją się Sabali. Szkoda, że zabrakło go w tak ważnym meczu - żałował trener Krzysztof Brede.
Raków wyróżniał się tym, z czego słynie grając pod wodzą Marka Papszuna - bardzo dobrą organizacją gry, wymiennością pozycji i umiejętnością przyspieszenia akcji w odpowiednim momencie. Defensywa Górali nie popełniała jednak poważnych błędów, więc goście nie wypracowali sobie stuprocentowej okazji do objęcia prowadzenia. Najbliżej szczęścia byli w pierwszej połowie, gdy po rzucie rożnym Arkadiusz Kasperkiewicz trafił w słupek. W trzynastej kolejce Raków dopiero pierwszy raz w tym sezonie zakończył mecz bez gola, ale mimo tego trener Papszun był zadowolony z postawy drużyny. - Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Nie udało się zdobyć bramki, bo rywale postawili nam bardzo trudne warunki - podkreślił.
Podbeskidzie ożywiło grę w ofensywie w drugiej połowie, a z niezłej strony pokazali się rezerwowi Kacper Kostorz i Miłosz Kozak. Obaj mieli po jednej okazji na gola, ale w bramce gości w obu sytuacjach bardzo dobrze spisał się Michał Gliwa. - W pierwszej połowie zagraliśmy bojaźliwie, wykazaliśmy zbyt dużo szacunku do lidera. Założenia były inne, bo chcieliśmy grać bardziej ofensywnie, wysokim pressingiem. Po zmianie stron byliśmy nastawieni odważniej i to było takie Podbeskidzie, jakie chciałbym oglądać - cieszył się Brede.
Gospodarze zagrali z liderem jak równy z równym, zaliczyli trzeci kolejny mecz bez straty gola, ale i tak nie są zadowoleni z remisu. - Zdawaliśmy sobie sprawę z atutów rywala, ale mamy też swoje mocne strony. Nie satysfakcjonuje mnie wynik, bo chcieliśmy zdobyć trzy punkty. Gdy gramy u siebie, mamy w głowie tylko chęć wygrywania - zaznaczył szkoleniowiec Górali. Tych chęci bielszczanie jak na razie nie przekładają jednak na wyniki, bo w siedmiu meczach u siebie udało im się wygrać tylko raz. Do prowadzącego Rakowa tracą 11 punktów.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-0 Raków Częstochowa
Podbeskidzie: Wojciech Fabisiak - Filip Modelski, Kamil Wiktorski, Mavroudis Bougaidis, Paweł Oleksy - Przemysław Płacheta, Guga Palavandishvili, Adrian Rakowski (80' Michał Rzuchowski), Roberto Gandara (74' Miłosz Kozak), Łukasz Sierpina - Grzegorz Goncerz (54' Kacper Kostorz).
Trener: Krzysztof Brede
Raków: Michał Gliwa - Arkadiusz Kasperkiewicz, Andrzej Niewulis, Kamil Kościelny - Piotr Malinowski, Marcin Listkowski, Petr Schwarz, Patryk Kun - Dariusz Formella (75' Adam Radwański), Miłosz Szczepański (83' Chidibere Nwakali)- Sebastian Musiolik (78' Szymon Lewicki).
Trener: Marek Papszun
żółte kartki: Palavandishvili, Bougaidis, Kostorz - Niewulis, Musiolik, Radwański.
czerwona kartka: Niewulis (90', druga żółta).
sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
widzów: 2492
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?