Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podejrzana woda

Marcin Twaróg
Nie wiedziałam, że woda jest skażona – mówi Dorota Zięba (na pierwszym planie), którą spotkaliśmy wczoraj nad zalewem z dziećmi.
Nie wiedziałam, że woda jest skażona – mówi Dorota Zięba (na pierwszym planie), którą spotkaliśmy wczoraj nad zalewem z dziećmi.
Tysiącom kąpiących się w wodzie zalewu Sosina w Jaworznie zagraża poważne niebezpieczeństwo. Wędkarze ze Szczakowej wpuścili do kąpieliska silny antybiotyk przeciwko śmiertelnej chorobie ryb.

Tysiącom kąpiących się w wodzie zalewu Sosina w Jaworznie zagraża poważne niebezpieczeństwo. Wędkarze ze Szczakowej wpuścili do kąpieliska silny antybiotyk przeciwko śmiertelnej chorobie ryb. Nikt nie wie, w jaki sposób może oddziaływać na człowieka. Mimo to nie powiadomili miejscowego sanepidu. Informacje dotarły do sanepidu dopiero po interwencji „Trybuny Śląskiej”. Akcja była natychmiastowa – wędkarze od razu zostali przesłuchani, a następnie do dyrekcji Miejskiego Centrum Kultury i Sportu wpłynęło pismo z sugestią zamknięcia akwenu. Ale cały wysiłek poszedł na marne!

– Nie zakażemy kąpieli – mówi z przekonaniem Marian Miler, dyrektor MCKiS.

Wsypali i zadowoleni

– Gdyby to był staw, to pal licho. Ale to przecież Sosina. Kąpielisko, które odwiedza tysiące ludzi! To grubo nie w porządku, żeby nie informować nas o takiej poważnej sprawie – denerwuje się Maria Śliwińska, zastępca dyrektora sanepidu w Jaworznie.

Uważa wybryk wędkarzy za skandaliczny. Według jej ustaleń pierwszy raz dawkę antybiotyku podano już 14 lipca, tymczasem ostatnie wciąż aktualne badanie jakości wody nastąpiło dwa dni przed tą datą. Nic więc dziwnego, że nie wykazało przekroczeń żadnych parametrów.

Nam udało się ustalić, że zanim do wody wrzucony został antybiotyk, ryby próbowano leczyć także innym lekiem. Ten okazał się jednak nieskuteczny więc zdecydowano się sięgnąć po ostateczny środek.

– Antybiotyk to nic takiego. Skoro leczy ryby, to jak człowiek może od tego zachorować – bagatelizuje sprawę Franciszek Kolasa, prezes Koła nr 57 PZW Szczakowa Miasto, który razem z kolegami wsypał antybiotyk.
Czy silny środek działa, okaże się dopiero po pewnym czasie, gdy nastąpi kontrolny odłów ryb. Na razie jednak obowiązuje całkowity zakaz wędkowania i spożywania mięsa rybiego z sosińskiego zalewu.

– Po spożyciu leczonej ryby może pojawić się jakieś uczulenie. Każdy człowiek inaczej może reagować. Ale kąpiącym się antybiotyk nie zagraża, bo wysypaliśmy go w miejscach, do których nie dopływają. Poza tym o wszystkim sanepid był informowany. Wysłane było też pismo do MCKiS – przekonuje Franciszek Kolasa.

Kompeletne zaskoczenie

W sanepidzie nic o piśmie jednak nie wiedzą. Owszem nadeszła informacja o chorobie ryb erythrodermatitis, zwanej popularnie posocznicą. Charakteryzuje się tym, że w skrzelach i na skórze ryb pojawiają się rany podobne do wrzodów. Przed sezonem odłowiono aż 300 kg śniętych karpi i płoci. Wyglądały dosłownie jak podziurawione. Jednocześnie z tą informacją wędkarze dołączyli ekspertyzę ichtiologiczną stwierdzającą, że choroba nie zagraża ludziom.

– Choroba to jedno, ale podawanie leku, to drugie. Do tej pory nie wiedzieliśmy, że do Sosiny wrzucono antybiotyk o nazwie imequyl. Nie wiemy, w jakim stężeniu, w jakiej ilości i w ogóle w jaki sposób działa na człowieka. Przecież tam się kąpią dzieci! – gorączkuje się Maria Śliwińska.

I faktycznie w ostatnich dniach nad brzegami zalewu opala się dziennie po kilka tysięcy osób. Znakomita część wchodzi także do wody, pływa na rowerkach wodnych i materacach. Nie ma ani jednego ostrzeżenia przed możliwymi komplikacjami zdrowotnymi, które mogą wyniknąć po kąpieli.

– Nie wiedziałam, że woda jest skażona. Od pana się dowiaduję, że w wodzie jest jakiś antybiotyk – mówi przestraszona Dorota Zięba, która nad Sosinę przyjechała z Olą i Michałem.

– Gdybym wiedziała, to na pewno bym tu nie przyjechała, a dzieci nie weszłyby do wody. Ale już za późno. Oby tylko nic się im nie stało! – dodaje Edyta Rzeźnikiewicz, mama Sebastiana i Arka, którzy pluskają się w zalewie.

Szybkie telefony

Wczoraj od samego rana pracownicy sanepidu próbowali przekonywać dyrekcję MCKiS do konieczności bezzwłocznego zamknięcia kąpieliska. Argumentowali na różne sposoby. Apelowali do rozsądku i do poczucia odpowiedzialności. Ku ich zdziwieniu – bez skutku.

– Nie mamy podstawy do zamknięcia kąpieliska, bo brakuje wyników laboratoryjnych, które potwierdzałyby istnienie szkodliwych substancji w wodzie. Jedynym sposobem było więc przekonanie dyrektora MCKiS, aby to on zdecydował się na podjęcie takiego kroku. Bez oficjalnego wystąpienia na piśmie się nie obejdzie – mówiła wczoraj zawiedziona Maria Śliwińska.

Mimo usilnych starań nie udało się jej znaleźć informacji, które jednoznacznie wykluczałyby toksyczne działanie antybiotyku na organizm ludzki. Proponowała więc dyrektorowi ustawienie tablic zakazu kąpieli, lub choćby ostrzeżeń przed szkodliwym działaniem substancji. Na próżno.

– Tak odbyłem już z Sanepidem rozmowę, ale nie mam żadnych wiarygodnych informacji, na podstawie których mógłbym zamknąć kąpielisko – mówi spokojnie Marian Miler, dyrektor MCKiS w Jaworznie.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto