MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy gromili rywali w turnieju na Węgrzech

Wojciech Koerber
Sebastian Świderski jak zwykle skutecznie atakował. Fot. arc
Sebastian Świderski jak zwykle skutecznie atakował. Fot. arc
O tym, że z węgierskiego Szombathely do turnieju kontynentalnego w Izmirze awansują i Polska, i Finlandia, wiedzieliśmy już przed wczorajszym finałem. Dobre wieści napłynęły bowiem z zakończonego w niedzielę Pucharu ...

O tym, że z węgierskiego Szombathely do turnieju kontynentalnego w Izmirze awansują i Polska, i Finlandia, wiedzieliśmy już przed wczorajszym finałem. Dobre wieści napłynęły bowiem z zakończonego w niedzielę Pucharu Świata w Japonii.

Stamtąd do Pekinu przebili się Brazylijczycy, ale przede wszystkim dwie drużyny europejskie: Bułgaria i Rosja. To oznaczało jedno: z trzech turniejów prekwalifikacyjnych awansują nie tylko zwycięzcy, ale też dwie ekipy z drugich miejsc, mogące się pochwalić najlepszym bilansem zwycięstw i setów. Zatem jeszcze przed decydującymi rozstrzygnięciami było wiadomo, że pewne gry są Polska i Finlandia (Szombathely) oraz Włochy i Holandia (Katania).

Najważniejsze, że w Izmirze zabraknie i Bułgarii, i Rosji. O mały włos, a Sborna musiałaby jednak rezerwować bilety lotnicze na tę imprezę. W decydującym spotkaniu przegrywała już z USA 1:2, by koniec końców zwyciężyć 3:2. Uff!

Kto więc w styczniu stanie nam na drodze do Pekinu? Siedem drużyn: gospodarze - Turcja, mistrzowie Europy - Hiszpania, brązowi medaliści z Moskwy - Serbia, a także prekwalifikanci: Finlandia, Włochy, Holandia i Czesi bądź Niemcy. Chętnych jest ośmiu, olimpijska przepustka tylko jedna. Jeśli nie trafi w nasze ręce, drugą i ostatnią szansę dostaniemy podczas majowego turnieju interkontynentalnego w Japonii.

Wczorajszy mecz z Finami miał już więc tylko prestiżowe znaczenie. Po dwóch stronach siatki stanęli m.in. koledzy z bełchatowskiej Skry - Daniel Pliński i Piotr Gruszka z jednej oraz Janne Heikkinen z drugiej.

Czy przed spotkaniem padł jakiś zakład, np. o butelkę dobrej... Finlandii? - Nie, nic z tych rzeczy. Janne jest w porządku gościem. Mógł podworować sobie z nas trochę po mistrzostwach Europy, ale tego nie robił - przekonywał nas Pliński.

- Ja powiedziałem tylko Jankowi w żartach, że dostaną od nas w łeb - dodał z kolei Gruszka.

Spotkanie było także pojedynkiem małych wzrostem, włoskojęzycznych szkoleniowców. Lozano to półtora metra charyzmy. Berruto z kolei to filozof i poeta. Wczoraj gra jego drużyny nie przypominała jednak poezji. Porażka 0:3 była starciem z prozą życia. Mimo że w szóstce naszej ekipy, i w ogóle w hali, zabrakło Mariusza Wlazłego, który w sobotnim półfinale z Węgrami skręcił staw skokowy.

- Zdjęcia wykluczyły złamanie - uspokaja lekarz kadry Grzegorz Adamczyk. - Nim Mariusz zszedł z boiska, zdążył wybić Węgrom z głowy przyjęcie - chwalił kolegę Pliński, który stał się swego rodzaju ambasadorem drużyny.

Półfinały:

Węgry - Polska 1:3 (14:25, 18:25, 25:20, 17:25).

Węgry: Koch, Veres, Kovacs, P. Nagy, Gelencser, Meszaros, libero Geiger oraz Csala, Nemeth, Mozer.
Polska: Winiarski (12 pkt), Pliński (7), Zagumny (3), Grzyb (6), Wlazły (11), Świderski (9), libero Ignaczak oraz Jurkiewicz (1), Szymański (7), Bąkiewicz (1).

Finlandia - Belgia 3:0 (25:21, 25:22, 26:24)

Finał:

Polska - Finlandia 3:0 (25:20, 25:18, 27:25). Polska: Szymański (15), Żygadło, Pliński (6), Grzyb (3), Winiarski (16), Świderski (10), libero Ignaczak oraz Bąkiewicz, Gruszka.
Finlandia: Esko, Sammelvuo, Heikkinen, Kunnari, Oivanen, Szumow, libero Kangasniemi oraz Siltala, Olli, Hietanen.


Momentami graliśmy jak z nut

Rozmowa z Michałem Winiarskim, siatkarzem reprezentacji Polski

Spodziewał się Pan aż tak łatwej finałowej przeprawy z Finami?
Byłem pewien, że czeka nas twardy pięciosetowy bój. Jednak wszystko nam wychodziło, momentami graliśmy jak z nut. To naprawdę supersprawa, bo po porażkach z Czechami nasze morale trochę podupadło i każdy zaczął się zastanawiać, co jest grane.

A może pomogła Wam świadomość tego, że niezależnie od wyniku pojedziecie na turniej kontynentalny do Izmiru?
Może coś w tym jest, chociaż z drugiej strony nie zapominajmy, że Finowie również o tym wiedzieli, grali najlepszym składem, a jakoś im to nie pomogło.

Czujecie zatem, że wózek znów pchacie wszyscy i w tym samym kierunku?
Myślę, że spokojnie można tak powiedzieć. Przecież wyniki mówią same za siebie. Fakt, że dwa zespoły były tu wyraźnie słabsze, ale z takimi też trzeba umieć grać. A przecież w mistrzostwach Europy w Moskwie średnio nam to wychodziło.

Mariusz Wlazły jest po kontuzji załamany?
Cóż, nie widziałem jeszcze szczęśliwego zawodnika po odniesieniu kontuzji. Trzeba się cieszyć, że to tylko niegroźne skręcenie.

Cieszyć można się chyba również z postawy zmienników?
To prawda. Przecież w finale Łukasz Żygadło zagrał mecz życia. Przechodził samego siebie, robił z zespołem fińskim, co chciał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto