Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja rozbiera kobiety w markecie

Marcin Kamiński, Mariusz Jałoszewski
20-letnia Paulina R. została zatrzymana przez ochronę za próbę kradzieży błyszczyku do ust. Trafiła do pokoju ochrony. Wezwana na miejsce policjantka poleciła jej rozebrać się do bielizny, nie bacząc, że w pomieszczeniu jest kamera, a za szybą przechadzają się pracownicy marketu. Fot. Monitoring przemysłowy
20-letnia Paulina R. została zatrzymana przez ochronę za próbę kradzieży błyszczyku do ust. Trafiła do pokoju ochrony. Wezwana na miejsce policjantka poleciła jej rozebrać się do bielizny, nie bacząc, że w pomieszczeniu jest kamera, a za szybą przechadzają się pracownicy marketu. Fot. Monitoring przemysłowy
Ochrona supermarketu nagrała upokarzającą rewizję dziewczyny. Policjantka kazała jej się rozebrać w przeszklonym pokoju w sklepie. Rozebraną do bielizny 20-latkę nagrała kamera w słupskim Leclercu.

Ochrona supermarketu nagrała upokarzającą rewizję dziewczyny. Policjantka kazała jej się rozebrać w przeszklonym pokoju w sklepie.

Rozebraną do bielizny 20-latkę nagrała kamera w słupskim Leclercu. Dziewczynę rewidowała policjantka. Szukała wartego ok. 9 zł błyszczyku do ust. Znalazła go, ale trwająca blisko 10 minut rewizja upokorzyła klientkę. Dziewczyna wiedziała, że rozbiera się przed kamerą. 20-latka prosiła o zakrycie kurtką, bała się, że widzą ją przechadzający się za szybą mężczyźni.

Prawnicy nie mają wątpliwości - rewizje osobiste powinny odbywać się w dyskretnych miejscach bez kamer. Dziewczyna za to, że sfilmowano ją bez zgody w tak intymnej sytuacji, może wytoczyć proces cywilny o odszkodowanie. I tylko tyle. Polskie prawo nie reguluje bowiem, jak i kiedy powinny być używane kamery przemysłowe, których jest pełno nie tylko w sklepach, ale i na ulicach miast oraz w biurach. - To jest zadanie dla Sejmu - rozkłada bezradnie ręce Stanisław Wileński z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.


"Polska" dotarła do nagrania z kamery przemysłowej w supermarkecie francuskiej sieci Leclerc. Blisko dziesięciominutowy film pokazuje przeszukanie 20-letniej Pauliny R. podejrzanej o kradzież. Zawstydzona dziewczyna rozbiera się niemal do naga. Prawnicy nie mają wątpliwości: to naruszenie prawa.

Na nagraniu wyraźnie widać, że dziewczyna prosi policjantkę by zasłoniła ją kurtką. Paulina jest przerażona, że widać ją przez przyciemnianą szybę pokoju, w którym jest rewidowana. Za szybą ciągle przechodzą ludzie. Do pokoju można wejść, bo nie jest zamknięty. W trakcie przeszukania kilka razy otwierają się drzwi i zaglądają nieproszeni goście. Dziewczyna wstydzi się, zakrywa się kurtką, zdjętymi spodniami oraz koszulką. Pomaga jej w tym koleżanka, która jest razem z nią, a na koniec również policjantka. W pewnym momencie Paulina orientuje się, że jest nagrywana.

Dziewczyna trafia przed sąd. Za kradzież błyszczyka zostaje skazana na 40 godzin prac społecznych.

Prawnicy, policjanci i prokuratorzy, którym pokazaliśmy film, nie mają wątpliwości, że naruszono procedury przeszukania i prawo dziewczyny do godnego traktowania.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Słupsku Beata Szafrańska po obejrzeniu nagrania jest zdziwiona praktykami supermarketu. Podkreśla, że naruszono kodeks postępowania karnego. - Podczas przeszukania osoba ma mieć zagwarantowane poczucie godności i intymności. W tym wypadku dokonano przeszukania w pomieszczeniu, do którego każdy mógł wejść - stwierdza rzeczniczka prokuratury.

Szafrańska uważa, że zasłanianie kobiety płaszczem świadczy o tym, że nie było tam dyskrecji, nie mówiąc już o kamerze, z której nagranie można było obejrzeć. - Nie wiem, jaki był cel tego przeszukania i należałoby wyjaśnić, czy musiało być aż tak szczegółowe - zastanawia się rzeczniczka.

Szafrańska komentując dla "Polski" nagranie z supermarketu, ma także wątpliwości, czy policjantka dochowała procedur dokonując wyboru miejsca na intymną rewizję.

- Powinna się upewnić, że nikt nie ma możliwości oglądania przeszukania - stwierdza trójmiejski prawnik Roman Nowosielski. Adwokat przyznaje, że przepisy nie regulują, czy w takim pomieszczeniu mogą być kamery, ale podkreśla, że filmować rewizję powinno się tylko w celach dowodowych. Nowosielski podkreśla, że przecież można było dokonać przeszukania na komisariacie. - W takiej sytuacji można rozważać nawet, czy policjantka nie przekroczyła swoich uprawnień - dodaje.

- Oczywiście są wątpliwości, które należałoby wyjaśnić, np. czy funkcjonariuszka wiedziała o kamerze - dodaje prokurator Beata Szafrańska.

Śledztwa na razie jednak nie będzie, bo pokrzywdzona musiałaby złożyć zawiadomienie do prokuratury.

Spróbowaliśmy wyjaśnić sytuację w centrali sieci E. Leclerc Polska. Bezskutecznie. - Nie mam pojęcia, dlaczego filmowane są takie osoby - mówi Krzysztof Gajewski, rzecznik prasowy E.Leclrec Polska. I dodaje: - Jesteśmy siecią niezależnych przedsiębiorców, w związku z tym każdy sklep odpowiada sam przed sobą.

Udało nam się porozmawiać z wiceprezes słupskiego sklepu Darią Chauvin. Według niej zdarzenie musiało wyglądać inaczej, a były już zastępca szefa ochrony, od którego otrzymaliśmy film, mści się na sklepie za to, że został z niego wyrzucony. - Takie przeszukania są robione w sporadycznych przypadkach. Bardzo często zdarza się, że ludzie się wypierają tego, że kradną. Te nagrania potrzebne są dla policji, do spraw sądowych - wyjaśnia wiceprezes sklepu. Przekonuje także, że rewizje w asyście policji nie są nagrywane i przeprowadza się je w pokoju bez kamer.

Jednak były wiceszef ochrony (chce być anonimowy) zaprzecza. - Nie ma innego pomieszczenia do kontroli osobistej i nie było. Jest tylko tamto. Czasem na kontrolę prowadziłem do pomieszczenia animatorek, tzw. szatni. Takich przypadków było przynajmniej kilka - dodaje.

Gdy wiceprezes Daria Chauvin dowiaduje się, że mamy film, zmienia swoją wersję. - Kiedy była rewizja, ten pan (zastęcpa szefa ochrony - przyp. red.) bardzo często był na monitoringu. Zwolniliśmy go, bo mieliśmy donosy od chłopaków obsługujących monitoring, że podgląda kobiety. Było nawet doniesienie o tym, że podgląda kobiety na balkonach bloku za naszym sklepem. Nagrywał je sobie - opowiada szefowa sklepu.

Dodaje, że szefa ochrony zwolniono go za picie na terenie sklepu i za przebijanie opon w samochodach pracowników. I teraz ma się mścić. Wyjaśnia też, że w sklepie są dwa pomieszczenia, w których odbywają się rewizje, a w "akwarium" dokonuje się tylko wstępnego przeszukania. - Nie jestem w stanie kontrolować tego, że ktoś sobie to nagrywał - dodaje.

Zapytaliśmy rzecznika słupskiej policji o zarzuty wysuwane przez wiceprezes Chauvin pod adresem byłego pracownika. - Nic na temat takich zachowań ochroniarza nie słyszałem - mówi nadkom. Jacek Bujarski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku.

- Dla mnie to normalne, że w taki sposób się o mnie wyrażają - mówi były zastępca szefa ochrony (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).

Dotarliśmy też do poszkodowanej. Sfilmowana Paulina R. uważa, że spotkało ją coś strasznego. - To było upokarzające. Przeszukano mnie, a ja nic nie ukradłam - przekonuje. - Wiedziałam, że to było filmowane. Wszystko z tego pomieszczenia było widać. Sprawę oddam do sądu - deklaruje dziewczyna.

To nie pierwsza taka sprawa w Polsce. - W Warszawie w Galerii Mokotów w sklepie znanej marki były nawet kamery w przymierzalni - mówi Małgorzata Cieloch, rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prawo jest jednak bezradne, bo sklepy mówią, że to dla bezpieczeństwa torebek i portfeli klientów. A o kamerach informują przed wejściem do sklepu. Klienci niejako godzą się więc sami na podglądanie. Jeśli jednak czują się pokrzywdzeni, pozostaje im sąd.

Co ochroniarz może ci zrobić
Ochrona w sklepie tak naprawdę prawie nic nie może.

Owszem, gdy widzi kradzież, to może zatrzymać złodzieja. Ale tylko tyle. Nie może przeszukać toreb klienta (co najwyżej może poprosić o pokazanie zakupów), ani jego samego. Jedynie przy kasie może sprawdzić z paragonem zawartość kosza z zakupami. Jeśli jest pewna kradzieży, ochrona powinna wezwać policję. Tylko ona może dokonać przeszukania. Nie bez powodu w części sądów nawet aparaty do prześwietlania bagaży obsługują policjanci, bo to też jest forma kontroli. Ochrona nie może użyć pałki ani kajdanek. Prawo do użycia siły mają tylko specjalne formacje ochroniarskie. Za bezprawne przeszukanie, poturbowanie, a nawet bezpodstawnie posądzenie o kradzież można wystąpić do sądu z pozwem.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto