Polskie siatkarki wygrały turniej World Grand Prix w Hongkongu i zdobyły premię w wysokości 35 tysięcy dolarów. Biało-czerwone pokonały kolejno Włoszki (3:1), Chinki (3:2) i Dominikanę (3:0). Po tym triumfie odżyły nadzieje na pierwszy w historii awans Polek do finału WGP. Warunkiem jest wygranie kolejnego turnieju w Osace, gdzie Polska zmierzy się z Rosją, Japonią i Kazachstanem.
- Z meczu nam mecz gra się nam coraz lepiej. Wygrane z Włoszkami i Chinkami ogromnie cieszą, ale to dopiero początek drogi. Najważniejsze, że wyniki, a co równie istotne nasza gra potwierdzają, że wybrana ścieżka jest prawidłowa. Bo nic tak nie motywuje, jak świadomość, że wykonywana praca ma sens i przynosi efekty - zaznaczyła Dorota Świeniewicz, kapitan naszej drużyny.
W meczu z Chinkami bohaterką polskiego zespołu była Anna Podolec, która zaczęła mecz jako rezerwowa, ale wkrótce zmieniła Katarzynę Skowrońską. Podolec zdobyła aż 31 ze 102 punktów drużyny, w tym 27 z ataków i 4 po blokach. W pewnym momencie właściwie każdy jej atak kończył się powodzeniem i dopiero w czwartym secie Chinki zdołały ją kilkakrotnie powstrzymać.
Polki dość wyraźnie przegrały dwa pierwsze sety i dopiero w trzecim odnalazły właściwy rytm gry. Taktyczna zagrywka naszego zespołu zmusiła Chinki do schematycznego rozegrania, a to z kolei była woda na młyn dla naszego bloku i obrony. W naszej drużynie druga linia świetnie współpracowała z zawodniczkami przy siatce, stąd duża ilość wyprowadzonych i co najważniejsze skutecznych kontrataków.
- Mamy wielką szansę na wygranie całego turnieju z kompletem zwycięstw. Zdaję jednak sobie sprawę, że na mecz z Dominikaną po raz pierwszy ta nowa drużyna wyjdzie w roli faworyta i to będzie nowe doświadczenie. Choćby tylko z tego powodu ostatnie spotkanie w Hongkongu nie będzie łatwe - powiedział w sobotę Marco Bonitta.
Ale w niedzielę nasze siatkarki nie pozostawiły najmniejszych wątpliwości, co do tego, że dorosły do roli faworytek.
W pierwszym secie po pierwszej przerwie technicznej Polki "odjechały" rywalkom na 9 punktów. Nasze zawodniczki posłały na drugą stronę siatki kilka asów serwisowych, świetnie po raz drugi z rzędu spisywała się Podolec, która tym razem zastąpiła w wyjściowym składzie Dorotę Świeniewicz.
W drugiej partii drużyna Dominikany prowadziła 3:1, ale biało-czerwone nie pozwoliły na więcej. Po akcji Marii Liktoras było 7:6 dla Polski, a niedługo potem 16:9. Błędy w przyjęciu i chwile rozluźnienia sprawiły, że przeciwniczki zmniejszyły straty, ale w końcówce Polki znów miały 8 punktów więcej.
W ostatniej odsłonie Dominikana broniła już tylko swojego honoru, a Polki nie zamierzały przedłużać spotkania. Trener Bonitta na chwilę wprowadził na boisko Agnieszkę Kosmatkę, dla której był to debiut w WGP.
Polska - Chiny 3:2
(16:25, 21:25, 25:21, 25:21, 15:10)
Polska: Sadurek, Skowrońska-Dolata, Świeniewicz, Rosner, Dziękiewicz, Liktoras, Zenik (libero) - Bełcik, Podolec.
Polska - Dominikana 3:0 (25:16, 25:17, 25:19)
Polska: Sadurek, Skowrońska-Dolata, Podolec, Rosner, Dziękiewicz, Liktoras, Zenik (libero) - Bednarek, Kosmatka.
Pozostałe wyniki
• Hongkong:
Włochy - Polska 1:3
Chiny - Dominikana 3:0
Włochy - Dominikana 3:0 Włochy - Chiny 3:2
• Chabarowsk:
Kuba - USA 1:3
Rosja - Kazachstan 3:0
Rosja - USA 3:2
Kuba - Kazachstan 3:0
USA - Kazachstan 3:1
Rosja - Kuba 3:2
• Tokio:
Brazylia - Holandia 3:0 Japonia - Tajwan 3:0
Brazylia - Tajwan 3:0 Holandia - Japonia 3:2 Holandia - Tajwan 3:0 Japonia - Brazylia 0:3
1. Brazylia 6 12 1.380
2. Rosja 6 11 1.152
3. Włochy 6 10 1.123
4. Kuba 6 10 1.100
5. USA 6 10 1.039
6. Chiny 6 9 1.072
7. Japonia 6 9 1.051
8. Holandia 6 9 1.014
9. Polska 6 9 0.992
10. Kazachstan 6 8 0.869
11. Dominikana 6 7 0.747
12. Tajwan 6 7 0.607
Pozostałe turnieje eliminacyjne zostaną rozegrane w dniach 17-19 sierpnia w Osace (Japonia, Polska, Rosja, Kazachstan), Tajpej (Tajwan, Brazylia, Dominikana, Włochy) i Makau (Chiny, Holandia, Kuba, USA). Do turnieju finałowego w Ningbo awansuje pięć najlepszych drużyn oraz Chiny.
Trener reprezentacji Polski, Marco Bonitta:
Mogą wygrać z każdym
Pod koniec drugiego seta Marco Bonitta zwietrzył szansę na pokonanie Chinek. Włoski trener reprezentacji Polski chodził nerwowo przy linii boiska, instruując swoje zawodniczki. Szczególny nacisk położył na taktyczny serwis. Na tabliczce, z którą nie rozstaje się podczas meczu, pokazywał, gdzie zagrywająca ma posłać piłkę, żeby po przeciwnej stronie boiska zrobić jak najwięcej zamieszania. Po ostatniej piłce szczęśliwy szkoleniowiec wjechał na boisko na kolanach, rozkładając ręce w geście zwycięstwa.
- Cieszę się niezmiernie z tego zwycięstwa. Po pierwsze - dziewczyny potrafiły skutecznie odwrócić losy meczu, po drugie - udowodniły sobie, że są zespołem zdolnym wygrać z każdym przeciwnikiem. Po drugim secie zdałem sobie sprawę, że choć przegrywamy, to we wszystkich statystykach nie ustępujemy Chinkom. Zaleciłem, aby szczególną uwagę dziewczyny skupiły na zagrywce, a przy perfekcyjnie wykonywanym tym właśnie elemencie wyeliminujemy "środek" rywalek. Widziałem, że Anka Podolec, która rozpoczęła mecz na ławce, ma wielką ochotę do gry, aż kipi energią, więc zareagowałem wystawiając ją na atak za Kaśkę. W trzecim, czwartym i piątym secie to my dyktowaliśmy warunki na boisku. Chinki były bez przerwy w roli goniących. Wielkie uznanie za grę zespołu w obronie i przyjęciu, poza pierwszym i kawałkiem drugiego seta. Podobnie jak w piątek z Włoszkami, tak i z Chinkami graliśmy z wyraźnym podziałem ról w zespole i wszystkie zawodniczki wywiązały się z powierzonych zadań. Polki bardzo chciały dziś wygrać, mając w pamięci pięciosetową porażkę w Rezszowie i niewykorzystaną wtedy szansę pokonania mistrzyń olimpijskich - powiedział Marco Bonitta.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?