Polska - Rosja 2:3

Rosjanki nie są od nas lepsze . Są tylko wyższe - odważnie mówiła przed finałowym spotkaniem turnieju eliminacyjnego do igrzysk w Pekinie Małgorzata Glinka.

Polki musiały pokonać drużynę Rosji, by jechać do Pekinu. Ekipę, która w Halle gromiła swe rywalki. W czterech spotkaniach podopieczne Giovanniego Caprary straciły zaledwie dwa sety. W półfinale zdemolowały Niemki do zera, podczas gdy Polki męczyły się z Serbkami (3:1).

I Rosjanki rozpoczęły niedzielny mecz w swoim stylu: rozdawały potężne ciosy pod siatką. Nieco gorzej poczynały sobie jednak w polu. Złotka zrywały się do walki chwilami. Odrabiały kilkupunktowe straty i przygasały. To stanowczo za mało, by pokonać mistrzynie świata.

Drugi set rozbudził nadzieje kibiców. Drużyna Marco Bonitty objęła kilkupunktowe prowadzenie i długo go nie oddawała. Wspaniale walczyła Małgorzata Glinka. Potrafiła przebić się nawet przez najwyższy blok świata. Jekaterina Gamowa i Julia Merkułowa mają po 202 cm wzrostu. Dwie wieże, które ostrzeliwały polski parkiet, uginały się jednak po atakach Glinki. "Sborna" otrząsnęła się jednak szybko z kryzysu i znów wygrała.

To, co stało się jednak w trzecim secie, można porównać tylko do trzęsienia ziemi. Nasze dwukrotne mistrzynie Europy grały jak natchnione. Rywalki nie miały nic do powiedzenia. Trener Caprara, chcąc ratować morale pierwszego składu, posadził go na ławce. Upokorzenie przeżywały rezerwy, które przegrywały nawet 8:20!

W ubiegłym roku na cztery mecze z Rosją Polki wygrały tylko raz. Jednak zwycięstwo w niedzielę trzeba byłoby nazwać cudem. Nasze rywalki prowadziły przecież 2:0!

A jednak Polki doprowadziły do stanu 2:2. W czwartym secie znów pokazały charakter. Swój dzień miała Glinka, która grała jak natchniona. Drużyna imponowała żelazną psychiką. Przegrywały 15:19 i wydawało się, że już jest po meczu. A jednak potrafiły zdobyć aż 6 pkt z rzędu.

Tie-break przy takiej wspaniałej passie wydawał się być niestraszny Polkom. Rosjanki miały trwogę w oczach, gdy przegrywały 1:4. Ale wtedy coś się zacięło. Rosjanki prowadziły 12:6, gdy Złotka rzuciły się odrabiać straty. Niestety, za późno.

- Mamy jeszcze ostatnią szansę wywalczyć Pekin w Japonii i jestem pewna, że ją wykorzystamy - nie straciła rezonu bohaterka niedzielnego spektaklu Małgorzata Glinka.

Kwalifikacje IO, Halle, finał

Polska - Rosja 2:3 (23:25, 22:25, 25:11, 25:22, 12:15)

Polska: Milena Sadurek, Katarzyna Skowrońska, Małgorzata Glinka, Anna Barańska, Eleonora Dziękiewicz, Maria Liktoras, Mariola Zenik (libero) oraz Anna Podolec, Katarzyna Skorupa, Karolina Ciaszkiewicz, Milena Rosner.

Rosja: Marina Szeszenina, Jekaterina Gamowa, Ljubow Sokołowa, Natalia Kulikowa, Julia Mierkułowa, Natalia Alimowa, Jekaterina Kabeszowa (libero) oraz Marina Akułowa, Maria Borodakowa, Olga Fatiejewa, Natalia Safronowa, Olga Andruszko.

Andrzej Niemczyk(były trener reprezentacji Polski kobiet):

Szkoda tej przegranej, bo moim zdaniem był to mecz, który mogliśmy wygrać nawet 3:0. Niepotrzebnie oddaliśmy dwa pierwsze sety, chociaż nie powinniśmy tego zrobić. W grze naszych siatkarek zabrakło czasem trochę konsekwencji, zwłaszcza przy zagrywce. Były momenty, że przy ostrych serwach Polek Rosjanki były kompletnie bezsilne.

Lepiej wykorzystane powinny być możliwości zmian w naszej drużynie. Kiedy nie idzie Kasi Skowrońskiej, to trener powinien wcześniej dokonywać roszad i próbować innych możliwości, a kilka razy spóźnił się z decyzjami.
Rosjanki zagrały dobrze, ale nie były poza naszym zasięgiem. Do poprawienia w grze naszej drużyny jest jeszcze kilka szczegółów. Jeśli nie zdziesiątkują jej kontuzje, to w ostatnim turnieju kwalifikacyjnym nie powinno być problemów z awansem do igrzysk olimpijskich.