MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Polska - Rosja 3:2!

Ł. Klimaniec,A. Grygierczyk,L. Jaźwiecki,R.Musioł
Potem była radość, w tym momencie jeszcze trochę nieśmiała, ale z każdą wygraną piłką narastająca.
Potem była radość, w tym momencie jeszcze trochę nieśmiała, ale z każdą wygraną piłką narastająca.
Polscy siatkarze są już w półfinale mistrzostw świata rozgrywanych w Japonii! Stało się to dzięki wczorajszemu zwycięstwu nad Rosją 3:2. Dziś gramy ostatni mecz w drugiej fazie mistrzostw, z Serbią i Czarnogórą, ale od ...

Polscy siatkarze są już w półfinale mistrzostw świata rozgrywanych w Japonii! Stało się to dzięki wczorajszemu zwycięstwu nad Rosją 3:2. Dziś gramy ostatni mecz w drugiej fazie mistrzostw, z Serbią i Czarnogórą, ale od jego rezultatu będzie zależało tylko i wyłącznie to, czy uplasujemy się na pierwszym, czy na drugim miejscu w grupie E.

Najradośniejszym miejscem w regionie był wczoraj rodzinny dom naszego reprezentanta Piotra Gruszki w Kętach. - Serce dygotało. Radość i płacz - mówi Teresa Gruszka, mama kapitana polskich siatkarzy.

Po akcji kończącej mecz wybuchła euforia. Pokonaliśmy Rosjan! Co do jednego nikt nie ma wątpliwości - w decydujących momentach ogromną rolę odegrał właśnie Piotrek, wychowanek Hejnału Kęty. Wczoraj po siedmiu meczach spędzonych na ławce rezerwowych ich syn na dłużej pojawił się na parkiecie. Swoją grą poderwał zespół do walki.

- Myślałam, że to koniec. Że nie mają szans - przyznaje. A tymczasem Polacy wyrównali! Podczas tie-breaka tata Piotrka nerwowo chodził z pokoju do kuchni, a mama przez telefon relacjonowała przebieg piątego seta Maćkowi, swojemu drugiemu synowi, który nie mógł oglądać spotkania. Gdy triumf nad Rosją stał się faktem, w mieszkaniu Gruszków telefon urywał się od gratulacji. - Teraz nie muszą już wygrać. Ważne, że pokonali Ruskich! - słyszeli państwo Gruszkowie.


Polscy siatkarze pokonali faworyzowaną Rosję 3:2 i awansowali do czwórki najlepszych drużyn świata.

Nasi siatkarze od dłuższego czasu nie potrafili wygrać ważnego meczu na dużej imprezie. Do wczoraj, kiedy to w Sendai City Gymnasium Polska pokonali Rosję 3:2 (19:25, 19:25, 25:22, 25:20, 15:11) i zapewnili sobie awans do półfinału mistrzostw świata rozgrywanych w Japonii. Polacy odnieśli w tych mistrzostwach ósme zwycięstwo! Po raz ostatni nasi siatkarze zdobyli medal MŚ w 1974 roku w Meksyku. Wtedy zostali mistrzami świata.

- Po trzydziestu latach znowu otwiera się przed nami szansa na medal - cieszył się po meczu Łukasz Kadziewicz. - To jest coś wielkiego. To uczucie nie do opisania.

Początek meczu nie zapowiadał takich emocji, a przede wszystkim naszego sukcesu. Rosjanie wyraźnie dominowali na parkiecie. Sebastian Świderski, najskuteczniejszy do tej pory siatkarz naszej drużyny, był dobrze rozpracowany przez rywali. Jego ataki zazwyczaj kończyły się na bloku. Jedynym zawodnikiem, który radził sobie z rywalami, był Mariusz Wlazły, ale i na niego Rosjanie znaleźli sposób.

Po dwóch setach przegrywaliśmy 0:2 i część kibiców nie wierzyła już, że nasi siatkarze zdołają odmienić losy tego spotkania.

- Tak dobrze grali, ale jak trafili na silnego rywala, to byli bezradni - psioczyli malkontenci.

Trzeci set rozpoczął się jednak od prowadzenia Polaków 3:0. Nasze akcje były coraz skuteczniejsze, poprawiliśmy również grę w obronie. Taka gra Polaków wprowadziła po drugiej stronie siatki zamieszanie. Rosjanie momentami nie potrafili panować nad swoimi nerwami. Turecki arbiter Umit Sokullu musiał uspokajać zawodników, ale nie zdecydował się na pokazanie żółtej kartki.

Świetną zmianę dali Grzegorz Szymański i kapitan biało-czerwonych Piotr Gruszka. Pierwszy skutecznie mijał wysoki blok rywali, drugi nie tylko dobrze przyjmował, ale także potrafił skończyć atak.

Z akcji na akcję polski zespół się rozkręcał, a Rosjanie nie potrafili skutecznie zatrzymać naszych ataków. Zoran Gajić, który starał się o posadę selekcjonera polskiej reprezentacji, a teraz jest trenerem Rosji, wychodził dosłownie ze skóry, by zmienić bieg wydarzeń. Zmiany dokonane przez niego niewiele jednak dały. Polacy nadal grali koncertowo i stało się jasne, że tego meczu nie mogą już przegrać.

W tie breaku po zagrywce Łukasza Kadziewicza piłka uderzyła w plecy uciekającego z pola gry kapitana Rosji Siemiona Połtawskiego. To był, wydaje się, przełomowy moment meczu. Stracony w ten sposób punkt odebrał zupełnie ochotę do gry rywalom. Co prawda nie poddali się od razu, ale widać było, że uszło z nich powietrze.

- Cieszy nas nie tylko zwycięstwo, ale to, że po dwóch przegranych setach zespół potrafił się podnieść - radośnie oznajmił drugi trener Alojzy Świderek, który podkreślił, że z Serbią zagramy także o zwycięstwo.

- Nie będziemy kalkulować, z którego miejsca w grupie bardziej się opłaca wyjść - mówił. - Zawsze teoretycznie lepiej jest awansować z pierwszego miejsca.


Raul Lozano:
Mamy chłodne głowy

W siatkówkę gra się do trzech setów, o czym przekonali się w tym meczu Rosjanie. Cieszyli się po dwóch setach, ale my po pięciu. Zagrywka i blok rywali na początku meczu robiły wrażenie, natomiast u nas atak w pierwszym secie nie był najlepszy. Zaryzykowałem zmiany i nie żałuję. Zawsze podkreślam, że w mistrzostwach gra cała dwunastka. Ci, którzy weszli na boisko, byli wspaniali, ale ci, którzy zeszli, również. Do tej pory wytrzymali mecze w wyśmienitej dyspozycji. Wygrali siedem spotkań, a teraz dołożyli cegiełkę do kolejnego.

Chyba mało kto wierzył w końcowy sukces, ale to jest właśnie nowe oblicze polskiej drużyny, która walczy do końca, bo zrozumiała, że dwa sety to za mało, aby wygrać mecz. Rosjanie za wcześnie zobaczyli siebie w półfinale i to ich zgubiło. Mamy chłodne głowy, wierzyliśmy w zwycięstwo do końca. Ten sukces dedykujemy synkowi Michała Winiarskiego, który ma się narodzić lada dzień. Co dalej? Gramy w czwórce najlepszych drużyny świata kosztem Rosji. To jest nasz wielki krok do przodu.

To nie tylko zwycięstwo, to coś większego. To ważny dzień dla wszystkich, kolejna historyczna data w męskiej siatkówce. Ostatnie dwa mecze Rosjanie z nami wygrali, zatem słodka jest chwila rewanżu. Okazało się, że rankingi o niczym nie świadczą. Prezentujemy taką formę, że możemy wygrać z każdym. Do tej pory o tym nie mówiłem, aby nie wywierać dodatkowej presji, ale umówiłem się z działaczami, że dostaniemy premię za miejsca 1-3. Jesteśmy na dobrej drodze.

Z kim zagramy w półfinale?

Dzisiaj dobiegnie końca druga faza mistrzostw świata siatkarzy. Pewni awansu do półfinału z grupy F mogą być zarówno podopieczni Raula Lozano, jak i Serbia i Czarnogóra. Dzisiejszy mecz pomiędzy tymi zespołami zadecyduje, która z nich zajmie pierwsze miejsce. Również w grupie E sytuacja wydaje się przesądzona, a sprawę pierwszego miejsca rozstrzygnął dzisiejszy mecz najbardziej zainteresowanych, czyli Bułgarii i Brazylii. Ci pierwsi do tego meczu nie stracili jeszcze punktu, mistrzowie świata mają na swym koncie porażkę poniesioną w pierwszej fazie z Francją. Do walki o czwórkę mogą włączyć się jeszcze Włosi, pod warunkiem, że wygrają wysoko z Francją, a Brazylia nie wygra z Bułgarią. Zwycięstwo Brazylii pozwoli jej zająć pierwsze miejsce, z tą samą liczbą punktów co Bułgaria, ale mistrzowie świata mają lepszy stosunek zdobytych punktów do straconych. W regulaminie mistrzostw najważniejsze są punkty, potem nie różnica setów, lecz stosunek punktów zdobytych i straconych w setach, czyli tzw. ratio.

W półfinale zagrają pierwsza drużyna z grupy E z drugim zespołem z grupy F. W drugim półfinale zmierzą się druga drużyna z grupy E i pierwsza z grupy F. Zespoły, które uplasowały się na pozycjach 3 i 4 w swoich grupach, walczyć będą o miejsce 5-8, a drużyny z miejsc 5 i 6 o lokatę 9-12.


Wyniki II fazy
Grupa E

Polska - Rosja 3:2 (19:25, 19:25, 25:22, 25:20, 15:11).

Polska: Zagumny (1), Wlazły (12), Kadziewicz (16), Pliński (11), Świderski 4), Winiarski (8), Gacek (libero) oraz Bąkiewicz (1), Żygadło, Gruszka (7), Szymański (16).

Portoryko - Kanada 3: 0 (25:22, 25:21, 25:16), Argentyna - Tunezja 3:2 (25:20, 25:27, 21:25, 25:21, 15:12), Japonia - Serbia i Czarnogóra 0:3 (26:28, 16:25, 21:25).

1. Serbia 12 18:2 1.239

2. Polska 12 18:2 1.152

3. Rosja 10 14:6 1.166

4. Japonia 10 12:11 1.019

5. Portoryko 8 8:14 0.942

6. Argentyna 7 7:17 0.904

7. Kanada 7 4:17 0.848

8. Tunezja 6 6:18 0.869

Dziś grają: Portoryko - Tunezja (5.00), Argentyna - Kanada (3.00), Polska - Serbia i Czarnogóra (7.00, transmisja w Polsacie), Japonia - Rosja (10.00).

Grupa F

Brazylia - Włochy 3:0 (25:23, 25:20, 25:20), Francja - Bułgaria 2:3 (25:23, 25:22, 22:25, 22:25, 10:15), Niemcy - USA 2:3 (28:30, 25:15, 26:24, 24:26, 13:15), Kuba - Czechy 3:1 (31:29, 26:24, 24:26, 26:24).

1. Bułgaria 12 18: 6 1.107

2. Brazylia 11 16: 4 1.1.62

3. Włochy 10 14: 8 1.102

4. Francja 10 15: 10 1.063

5. Niemcy 8 9: 13 0.969

6. USA 8 9: 15 0.903

7. Kuba 7 6: 16 0.851

8. Czechy 6 3: 18 0.898

Dziś grają: Kuba - USA (3.00), Brazylia - Bułgaria (5.00), Niemcy - Czechy (7.00), Francja - Włochy (10.00).

Raul Lozano poluje na medal

Ireneusz Mazur, Ryszard Bosek, Waldemar Wspaniały i Stanisław Gościniak rozcinali sobie ręce o krawędzie "nieoszlifowanych diamentów", za jakie od kilku lat uchodzili polscy siatkarze. Dopiero Argentyńczyk Raul Lozano dokonał tego, na co czekano od lat: wydobył z zawodników twardy charakter i wolę walki. A sprawa nie była przecież wcale prosta, bo psychikę biało-czerwonych opatulała szczelna poduszeczka samozadowolenia podtrzymywanego przez kibiców, zamieniających sportowy sens walki w show, gdzie wynik, niczym w amerykańskim wrestlingu, był mniej istotny niż wspólne odśpiewanie pieśni o małym rycerzu. Rycerzu, który zresztą, jak powszechnie wiadomo, skończył swoją karierę z honorem, ale tragicznie.

Mikry wzrostem Lozano już na dzień dobry pokazał niezwykły hart ducha. Przyzwyczajony do lekkiej, śródziemnomorskiej kuchni, rzucił się odważnie na flaczki i żurek, a potem... wyrzucił Łukasza Kadziewicza, który podczas turnieju w Olsztynie wrócił do hotelu w stanie pomroczności jasnej. Konflikt odbił się szerokim echem w siatkarskim światku, ale taka sytuacja nie była dla Lozano nowiną.

- Ty odpadasz, ja zostaję - powiedział siatkarzowi szkoleniowiec i poszedł do swojego pokoju.

Nauczka poskutkowała. Poskromiony Kadziewicz wrócił do kadry i wziął się do roboty. Złego słowa nie mówi też o selekcjonerze Krzysztof Ignaczak, którego brak w kadrze na mundial był sensacją porównywaną z odsunięciem Jerzego Dudka z wyjazdu na piłkarskie mistrzostwa do Niemiec.

Lozano ma zagwarantowaną pracę do olimpiady w Pekinie. Do tego czasu może wyprowadzać swoje dwa labradory i chodzić na polowania. Jak sam opowiada, przychodzą mu wówczas do głowy niezwykłe pomysły, które przekuwa na sportowe sukcesy. Najpierw rzecz jasna wprowadza je do komputera - widok selekcjonera pochylonego w czasie meczów nad monitorem, na którym pulsują wykresy i statystyki, nie wzbudza już sensacji.

- W Argentynie mówiono na mnie "Malutki", we Włoszech "Mister". Jestem ciekawy, co wymyślą Polacy - zastanawiał się niedawno Argentyńczyk.

Jedną z propozycji był "Napoleon". Od wczoraj jest to już jednak chyba nieaktualne, bo przecież Bonapartego Rosjanie ostatecznie pogonili, podczas gdy Lozano doprowadził ich do łez.

Ryszard Bosek, trener jastrzębskiego węgla:
Lokomotywa nabrała rozpędu

Ton grze w zwycięskim meczu z Rosją nadawali Daniel Pliński, Łukasz Kadziewicz i Grzegorz Szymański. Cała trójka na co dzień występuje w barwach Jastrzębskiego Węgla, którego trenerem jest Ryszard Bosek x. Szkoleniowiec z Jastrzębia był w kadrze Huberta Wagnera, która w 1974 roku wywalczyła złoty medal na mistrzostwach świata w Meksyku. Teraz jego podopieczni stają przed szansą powtórzenia tego sukcesu.

- Najważniejsze, że nie straciliśmy charakteru - uważa Bosek. - Zespół bez charakteru przegrałby ten mecz. Przez cały czas graliśmy swoją grę i to okazało się najważniejsze. Wszyscy zawodnicy i trenerzy byli w wielkim napięciu, ale myślę, że już wieczorem myśleli o następnym spotkaniu. Wiedzą, że wygrali bardzo ważny mecz, ale ponieważ ta lokomotywa nabrała rozpędu, teraz trzeba sprawić, by zajechała jak najdalej.

Mistrz świata i złoty medalista igrzysk z 1976 roku w Montrealu uważa, że nic tak nie nakręca koniunktury w danej dyscyplinie sportu, jak duży międzynarodowy sukces.

- Nasze sukcesy w połowie lat 70. nie zostały do końca wykorzystane, ale to inna historia. W Jastrzębiu mamy teraz taką sytuację, że brakuje miejsca w sali i nie wszyscy chętni zostają przyjęci.

Trener Bosek mówi także o wspaniałej atmosferze panującej w drużynie.

- Można wyczuć pazerność na granie - uważa. - Zrobili duży krok, pokazali wielki charakter. Nie wiem, czy teraz można żądać od nich złotego medalu. Z pewnością mają swój cel i konsekwentnie do niego dążą. Jeśli się nie uda, trudno, nie trzeba ich ganić, bo zrobili już na tych mistrzostwach bardzo dużo.

Szkoleniowiec Jastrzębskiego dodaje, że cieszy go dobra dyspozycja swoich podopiecznych na tych mistrzostwach. W kadrze Jastrzębskiego Węgla jest jeszcze Dawid Murek, który ze względów zdrowotnych zrezygnował z gry w reprezentacji. (l. jaź.)


Przekora facetów z baraku

Co tu dużo mówić - każde zwycięstwo nad Rosją (a wcześniej nad Związkiem Radzieckim) ma swoisty, niepowtarzalny smak. I to piłkarzy z 1957 roku, i to siatkarzy z finału igrzysk olimpijskich w 1976 roku, i to hokeistów również w 1976 w katowickim Spodku, i te bokserów w pojedynkach decydujących o złotych medalach igrzysk. Jakże więc mogłoby być inaczej w przypadku wczorajszego sukcesu siatkarzy, choć przecież już nie ta mapa polityczna świata i nie ta mapa Rosji. Coś jednak zostało z przekory panującej w dawnym "najweselszym baraku obozu socjalistycznego" i charakterystycznej dla tamtych czasów (rzadkiej) satysfakcji z pobicia Wielkiego Brata, który zresztą ostatnio, swoim wielowiekowym zwyczajem, znów chce pokazywać Polsce, Europie i światu, kto tu rządzi.

Sport oczywiście kieruje się innymi prawami niż polityka czy ekonomia. W nim nie ma zasadniczego znaczenia przewaga militarna, terytorialna, gospodarcza - jakakolwiek inna. Jest w nim co najwyżej przewaga w szkoleniu, myśli trenerskiej, wewnętrznej konkurencji o status reprezentanta kraju, wreszcie w możliwościach przygotowań. No i oczywiście w nastawieniu psychicznym.

Wczorajsze zwycięstwo pokazało dobitnie znaczenie tego ostatniego elementu. Mało kto, mając Rosjan po drugiej stronie siatki, byłby się podniósł, przegrywając 0: 2, na dodatek ze świadomością, że to prowadzenie przyszło rywalom nadspodziewanie łatwo. Mało kto nadal szeptałby sobie w duchu, nie mówiąc już o wykrzyczeniu tego wniebogłosy, że walka wciąż trwa, a wynik nadal jest sprawą otwartą. Mało kto, z wyjątkiem naszych siatkarzy i ich trenera Raula Lozano. Polski duch przekory połączył się z argentyńskim entuzjazmem i wiarą, że "słońce dla nas też wschodzi".

Choć mecze decydujące o ostatecznej kolejności mistrzostw będą już dla Polaków pozbawione emocji związanych z naruszaniem wizerunku niezwyciężonego Wielkiego Brata, tej przekory i wiary nie będzie mogło im zabraknąć. Tylko pod tym warunkiem będziemy mieli takie święto, jak 32 lata temu w Meksyku i jak 30 lat temu w Montrealu. Ale cokolwiek się stanie - bardzo dziękujemy za ten wczorajszy ranek.

Andrzej Grygierczyk

Głosy siatkarzy
Daniel Pliński

My, "Polaczki", pokazaliśmy kawał charakteru. Jesteśmy w półfinale, pozostało nam grać o medale. O złoto. Trener trafił ze zmianami, bo Grzesiek i Piotrek pociągnęli nam spotkanie.

Piotr Gacek

To jedno z najwspanialszych przeżyć w moim życiu. Był to dla nas chyba najważniejszy mecz w karierze. Po przegranych setach pokazaliśmy klasę oraz to, że jesteśmy zespołem na boisku i poza nim.

Łukasz Kadziewicz

Nie zgodzę się, że to był mój najważniejszy mecz w karierze. Ten jeszcze przede mną. Oby nadszedł za parę dni. Przygotowywaliśmy się do tej imprezy przez pół roku i trudno byłoby nam zejść po trzech przegranych setach ze spuszczoną głową i powiedzieć: trudno, zlali nas. Nie możemy dać plamy, zadowolić się czwartym miejscem. Musimy grać o medale.

Mariusz Wlazły

Nie miałem dobrego dnia, dobrze więc, że wszedł za mnie Grzesiek Szymański, który dokonywał cudów na boisku. Silna drużyna ma wszystkich zawodników na równym poziomie. Nieważne, kto wejdzie na boisko, niech tylko gra to, co umie najlepiej. Wtedy może nawet rozstrzygnąć losy meczu.

Paweł Zagumny

Na początku gra nam się nie układała, ale kilka dobrych zmian sprawiło, że odwróciliśmy losy tego meczu. Zmieniliśmy nieco taktykę i się udało. Bardzo chcieliśmy wygrać z Rosjanami i w końcu udowodniliśmy im, kto jest lepszy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto